29 marca 2024

loader

Medialna strona romantyzmu

Sam Joachim Lelewel, choć jest jedną z figur politycznego romantyzmu (w mickiewiczowskich „Dziadach” Doktor mówi do Nowosilcowa: „Jest Lelewel. On tajnie kieruje tym spiskiem”, a neoromantyk Wyspiański poświęcił mu dramat „Lelewel” oraz umieścił jego postać w „Nocy listopadowej”), to jako figura romantyczny nie był. Zatabaczony, przygarbiony profesor z kieszeniami pełnymi książek, broszur i gazet nie kojarzył się z romantycznymi herosami. Do tego, poza tym że był wielkim uczonym, polihistorem, był także bardzo aktywnym dziennikarzem i publicystą. Dziennikarstwo zaś, gazeciarstwo, jak czasem mawiano także zdawało się być na antypodach romantyzmu. Bo romantyzm to uniesienie, transgresja, szaleństwo, a dziennikarstwo, w swej roli fundamentalnej to przede wszystkim dziobanie w tworzywie przyziemności. A jednak w dobie romantyzmu dziennikarstwo spełniło także rolę membrany politycznych idei tego nurtu. Nawiązując do mickiewiczowskiego przeciwstawienia „skorupy” i „lawy” („Dziadów część III”) autorka antologii tekstów dziennikarskich Lelewela Danuta Zawadzka zwraca uwagę, że Lelewel-dziennikarz był nie tylko sejsmografem szlachetnej „lawy”, ale także jej wytwórcą. Lelewel był też animatorem „międzyzaborowych spotkań dziennikarskich” i to m.in. dzięki niemu dochodziło do wymiany myśli między dziennikarzami Galicji, zaboru rosyjskiego i pruskiego. W swej pasji dziennikarskiej Lelewel był też prekursorem w swoim zachęcaniu czytelników by sami chwytali za pióro, być może nawet prekursorem dzisiejszych mediów społecznościowych i dziennikarstwa interaktywnego, społecznego, pleniącego się dziś na potęgę. Był też prekursorem w swojej dbałości o „czytelnika pospolitego” czyli niewykształconego, bo później na szerszą skalę upomnieli się o niego dopiero pozytywiści. Zawsze jednak pozostawał Lelewel uczonym polihistorem z pasją upowszechniającym wiedzę o narodowej przeszłości wśród czytelników. Stąd w antologii prasowych artykułów Lelewela, od „Tygodnika Wileńskiego” począwszy (a pisał na łamach licznych tytułów) dominuje historia, od Chrobrego, Łokietka i Kopernika, poprzez Naruszewicza i do problematyki „Śpiewów historycznych” Niemcewicza. Są też teksty dziś historyczne, ale wtedy współcześnie publicystyczne o Powstaniu Listopadowym i różnych jego aspektach, także społecznych. Fascynująca lektura i przypomnienie, że będąc nie tylko uczonym czy artystą można być dumnym ze swoich antenatów. Można odczuć podobną satysfakcję, mając wśród historycznych kolegów-antenatów także Joachima Lelewela. Wyborna lektura.

 

Dorota Zawadzka – „Lelewel prasowy”, wyd. Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2018, str. 384, ISBN 978-83-65832-35-1.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Si vis bellum…

Następny

Szaleństwo jako choroba romantyczna

Zostaw komentarz