19 marca 2024

loader

Korupcyjna afera w Belgii

Belgijska liga w cieniu korupcji

Do zdumiewających zdarzeń doszło w belgijskim futbolu. Organa wymiaru sprawiedliwości w tym kraju przeprowadziły rewizje m.in. w dziewięciu klubach ekstraklasy. Powodem są podejrzenia o unikanie płacenia podatków oraz ustawianie wyników meczów.

 

Jak informują belgijskie media śledztwo w sprawie oszustw podatkowych i futbolowej korupcji rozpoczęło się pod koniec ubiegłego roku po raporcie sporządzonym przez specjalną komórkę policji federalnej zajmującą się przestępstwami sportowymi. To w nim sformułowano pierwsze podejrzenia dotyczące siatki niejasnych powiązań i transakcji finansowych dokonywanych w najwyższej belgijskiej lidze.

 

Po nitce trafili do kłębka

Początkowo dochodzenie koncentrowało się na szukaniu dowodów ukrywania opodatkowania prowizji od transferów i innych tego typu oszustw finansowych, ale przy okazji śledczy trafili też na trop nielegalnego procederu ustawiania wyników meczów piłkarskich. W minioną środę organa belgijskiego wymiaru sprawiedliwości przeprowadziły 44 rewizje na terenie Belgii oraz 13 w sześciu innych krajach – Francji, Luksemburgu, Czarnogórze, Serbii, Macedonii oraz na Cyprze. Zatrzymani zostali m.in. dyrektor sportowy Anderlechtu Herman Van Holsbeeck, trener Club Brugge Ivan Leko oraz dwaj znani belgijscy arbitrzy – Bart Vertenten i Sebastien Delferiere.

Główną postacią w tej aferze jest jednak odpowiednik naszego niesławnej pamięci „Fryzjera”, niejaki Mogi Bayat, 44-letni agent piłkarski, który w latach 2003-2010 był dyrektorem technicznym w klubie Charleroi, a potem stał się lokalnym potentatem w futbolowych transferach, po przesłuchaniu został zatrzymany. Ponoć współpracował praktycznie z wszystkimi klubami w belgijskiej ekstraklasie. Jego aresztowano pod zarzutem oszustw finansowych dotyczące prowizji od transferów i za unikanie płacenia podatków, ale wszczęto też przeciwko niemu śledztwo w sprawie ustawiania wyników meczów.

Inna ważną postacią w tej aferze jest też kolejny prominentny handlarz piłkarzami, Dejan Veljković, serbski menedżer działający w Belgii, ale prowadzący interesy w całej Europie, jak się okazało, także w Polsce. On jednak, podobnie jak Bayat, też był przesłuchiwany nie tylko w sprawie oszustw finansowych, ale także procederu ustawiania wyników meczów. Jak pisze „De Standaard” śledczych zainteresowały też niektóre transfery piłkarzy Veljkovicia, m.in. Filipa Mladenovicia (w 2018 przeszedł ze Standardu Liege do Lechii Gdańsk) i Milosa Kosanovicia (był kiedyś piłkarzem Cracovii).

 

Belgijska raj dla przekrętów

Belgia od lat jest jednym z ważniejszych szlaków transferowych Europy, właśnie ze względu na korzystne dla pośredników przepisy podatkowe. Do Belgii też zwykle przenosili się najbogatsi trenerzy i menedżerowie z Holandii, skuszeni do przeprowadzki niższymi stawkami podatkowymi. Natomiast w kwestii futbolowej korupcji liga tego kraju ma sporo za uszami i bogatą przeszłość.
Największy skandal z ustawianiem wyników meczów miał miejsce w latach 80. XX wieku, ale całkiem możliwe, że znalezione teraz dowody mogą skalą i wielkością zaangażowanych w przekręty kwot przyćmić tamte bulwersujące praktyki sprzed kilkudziesięciu lat.

 

Państwo kontra oszuści

W akcji wzięło udział ponad 200 funkcjonariuszy państwowych, którzy dokonali przeszukań w Anderlechcie Bruksela, Club Brugge, KAA Gent, Lokeren, KV Mechelen, KV Oostende, KRC Genk i Standardzie Liege oraz w kilku domach działaczy i piłkarskich agentów. Śledczy szukają zwłaszcza umów zawodników, których do tych klubów sprowadzili Bayat i Veljković. Wszystkie kluby potwierdzają fakt przeprowadzenia u nich rewizji i deklarują w oficjalnych oświadczeniach chęć współpracy oraz skwapliwie udostępniają żądane przez śledczych dokumenty.

Najlepszym tego dowodem jest stanowisko Standardu Liege. „Potwierdzamy, że dziś rano (w środę 12 października – przyp. red.) doszło do przeszukania siedziby naszego klubu na zlecenie policji. Dostarczyliśmy wszystkie dokumenty, o które nas proszono. Będziemy ściśle współpracować z policją, chcemy jak najlepiej pomóc wymiarowi sprawiedliwości w śledztwie i mamy nadzieję, że sprawa zostanie szybko wyjaśniona” – napisano w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej klubu.

Śledztwo prowadzone jest też w sprawie ustawiania wyników meczów. „Taki proceder podważa uczciwość w sporcie. Stworzono już platformę wymiany informacji, dzięki której podejmujemy odpowiednie działania. Po zapoznaniu się z zebranymi dowodami muszę stwierdzić, że jestem poważnie zaniepokojony zjawiskiem korupcji w belgijskim futbolu” – napisał na Twitterze minister sprawiedliwości w tym kraju Koen Geens.

Nie można wykluczyć, że informacje zebrane przez belgijskich śledczych wskażą tropy podobnych przekrętów w innych europejskich krajach. A że żadna liga nie jest wolna od korupcji i finansowych nadużyć, miejmy nadzieję, że generujących miliardowe obroty futbolowych biznesmenów, wśród których od lat bezkarnie funkcjonują podatkowi przestępcy, w końcu spotka zasłużona kara za niezaspokojoną chciwość.

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Radwańska została hotelarką

Następny

Pierwsza setka Lewego

Zostaw komentarz