19 marca 2024

loader

Do władzy za każdą cenę

Prominenci Prawa i Sprawiedliwości wykorzystują epidemię dla własnych celów partyjnych. Wybory mają być 10 maja i ma w nich wygrać kandydat PiS.

Sejm przyjął ustawę, wprowadzającą pakiet działań antykryzysowych. Przy okazji uchwalania tego aktu prawnego doszło do pokazu bezprzykładnego wręcz cynizmu ze strony prominentów Prawa i Sprawiedliwości – zdumiewającego nawet jak na ich własne standardy. Wykorzystali oni epidemię koronawirusa i tragedię Polaków, do załatwienia swych interesów partyjnych – czyli, przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja, niezależnie od epidemii, oraz maksymalnego zwiększenia szans wyborczych kandydata PiS Andrzeja Dudy.
Do przepisów antykryzysowych nad którymi debatowali posłowie, PiS niespodziewanie włączył poprawkę wprowadzającą zmiany w kodeksie wyborczym: zapis umożliwiający korespondencyjne głosowanie ludziom po 60 roku życia oraz odbywającym kwarantannę. PiS-owi chodziło o to, by w ten sposób pokazać, że władza stworzyła warunki, które niezależnie od epidemii, umożliwiają przeprowadzenie wyborów 10 maja – choć oczywiście wszem i wobec wiadomo, że organizowanie powszechnego głosowania w warunkach epidemii zwiększy zagrożenie dla życia i zdrowia Polaków.
Dla prominentów PiS ważny jest jednak wynik wyborów prezydenckich, a nie życie i zdrowie Polaków. Głosowanie już w dniu 10 maja, w czasie, gdy tylko prezydent Andrzej Duda może prowadzić swoją kampanię wyborczą, znacznie zwiększa bowiem jego szanse na reelekcję.
Zapis o korespondencyjnych wyborach, wrzucony znienacka przez PiS do tarczy antykryzysowej ma się nijak do zwalczania ekonomicznych skutków epidemii koronawirusa – i oczywiste jest, że przy jego wprowadzaniu złamano wszelkie zasady, już nie tylko pracy ustawodawczej, ale zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Wykorzystywanie tragicznej epidemii, aby pod pretekstem wsparcia dla gospodarki zwiększać szanse zachowania pełnej władzy – to się w głowie nie mieści. Dla prominentów PiS takie zarzuty są jednak kompletnie bez znaczenia i spływają po nich, jak nomen omen, woda po kaczce. W tym miejscu wypada skierować pytanie do działaczy Prawa i Sprawiedliwości: Jak mogliście upaść aż tak nisko?
Na tle, gwałcącego reguły przyzwoitości, działania liderów PiS, bardzo racjonalnie i uczciwie zachowała się Koalicja Obywatelska. Poparła ona tarczę antykryzysową mimo wrzucenia w nią zapisu o korespondencyjnych wyborach. Jak wytłumaczyli logicznie przedstawiciele PO, zagłosowali za pomocą dla Polaków, którzy znaleźli się w dramatycznej sytuacji.
I słusznie, bo tarcza, choć jest mała, niekompletna, dziurawa i skażona zapisem o korespondencyjnych wyborach, może jednak okazać się jakimś wsparciem dla ludzi poszkodowanych przez kryzys gospodarczy wywołany epidemią – choć niestety może stać się również narzędziem wyzysku pracowników przez pracodawców.
Poza tym, łatwo sobie wyobrazić jak ujadałaby i szczuła PiS-owska telewizja „publiczna”, gdyby okazało się, że Koalicja Obywatelska zagłosowała przeciw tarczy antykryzysowej. Zresztą, nawet poparcie tarczy przez KO stało się powodem do ataku ze strony „publicznej” TVP, która dziwiła się, dlaczego posłowie Koalicja Obywatelskiej poparli tarczę antykryzysową, skoro znalazł się tam zapis o zdalnych wyborach, ich zdaniem sprzeczny z prawem?
Cyniczne były również wezwania premiera PiS-owskiego rządu, by Senat natychmiast, najlepiej w tym samym dniu co Sejm i bez dyskusji, przyjął rozwiązania antykryzysowe, bo każda godzina jest droga. Dla rządu jakoś nie była droga, skoro na spisanie działań antykryzyzysowych potrzebował dziesięciu dni. Można jednak zrozumieć, że ten czas był mu niezbędny, aby wmontować w tarczę zapis o korespondencyjnym głosowaniu.
Szkoda, że podobnej troski co o zapewnienie reelekcji Andrzejowi Dudzie, nie wykazano o przygotowanie kraju do nadciągającej epidemii koronawirusa – mimo, że rząd miał i czas, i wiedzę, i pieniądze.
Skandalem jest choćby niedostatek testów – w związku z czym nawet lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni czy laboranci są poddawani testom dopiero wtedy, gdy już mają objawy wskazujące na możliwość zakażenia koronawirusem. Dramatycznego wymiaru nabierają też i inne zaniedbania obecnej ekipy – doprowadzenie do zapaści w służbie zdrowia czy brak działań antysmogowych.
W związku z tym wszystkim, termin „Po trupach do władzy” mający określać sens poczynań prominentów Prawa i Sprawiedliwości, staje się coraz popularniejszy. I niestety, nabiera ponurej dosłowności w miarę rosnącej liczby ofiar koronawirusa.

Andrzej Dryszel

Poprzedni

Ceny idą w górę

Następny

Nocna „wrzutka” była bezprawna

Zostaw komentarz