24 kwietnia 2024

loader

Gospodarka 48 godzin

Węgiel nie krzepi
Prawie 12 mln ton wynoszą zapasy węgla kamiennego zgromadzone w Polsce na składowiskach. Polskie górnictwo niestety nie wykorzystało okresu wzmożonego popytu i dobrej koniunktury na resrtrukturyzację oraz konieczne działania poprawiające efektywność wydobycia. Przyszłość branży jest niepewna, gdyż, jak mówi Janusz Steinhoff, ekspert organizacji przedsiębiorców Business Centre Club, brakuje podstawowego dokumentu programowego, jakim powinna być polityka energetyczna państwa w perspektywie do 2050 roku. Od lat nie ma też żadnego rozstrzygnięcia w sprawie ewentualnej budowy elektrowni jądrowej, zaś wzrost udziału odnawialnych źródeł energii w całym polskim bilansie energetycznym jest niewystarczający. Znacząca część funkcjonujących w Polskiej Grupie Górniczej kopalń węgla kamiennego jest nierentowna, pomimo zawyżonych cen węgla w stosunku do cen europejskich i światowych. Polska Grupa Górnicza w ubiegłym roku odnotowała około .500 mln zł strat, mimo wzrostu o prawie 6 proc. cen węgla dla energetyki (europejskie ceny węgla w tym czasie spadały). Zła kondycja polskiego górnictwa, obok czynników obiektywnych (warunki górniczo-geologiczne, jakość węgla), jest w znaczącym stopniu efektem błędów w zarządzaniu, polegających w istocie na powrocie do tzw. ręcznego sterowania z wszystkimi tego konsekwencjami.

Nie ma czego wozić

W ciągu pięciu miesięcy bieżącego roku (styczeń – maj) popyt w Unii Europejskiej na nowe pojazdy użytkowe skurczył się o 36,7 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku – podaje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego. Przyczyną tego stanu są duże spadki w ostatnich trzech miesiącach, spowodowane zamknięciem gospodarek w wyniku pandemii koronawirusa. Wszystkie państwa Unii odnotowały dwucyfrowe spadki sprzedaży i rejestracji, przy czym największe dotknęły Litwę (- 55,7 proc) i Hiszpanię (- 49,3 proc.). W samym maju 2020 r. liczba rejestracji nowych pojazdów użytkowych w Unii Europejskiej spadła o 44,4 proc. To bardzo dużo, ale jednak spadek był mniejszy niż w kwietniu, kiedy to obserwowano ponad 80 procentowe załamanie – ponieważ obostrzenia związane z pandemią COVID-19 zostały nieco poluzowane. Mimo to, trudno liczyć na większe odbicie w kolejnych miesiącach tego roku. Jeśli chodzi o nowe samochody dostawcze do 3,5 t., to od stycznia do maja popyt na nie w Unii Europejskiej skurczył się o 36,4 proc. Wśród czterech największych rynków UE największy spadek sprzedaży odnotowała Hiszpania (- 51,2 proc.), a dalej kolejno: Włochy (- 42,4 proc.), Francja (- 40,3 proc.) i Niemcy (- 26,6 proc. ). W przypadku lżejszych samochodów cieżarowych (powyżej 3,5 tony), w ciągu pięciu miesięcy 2020 r. Unia Europejska odnotowała łącznie 95 174 rejestracji nowych ciężarówek, czyli o 38,6 proc. mniej niż w zeszłym roku. Największy spadek procentowy odnotowano we Francji (- 41 proc.), a następnie w Niemczech (- 33,4 proc.), Hiszpanii (- 30,9 proc.) i Włoszech (- 29,4 proc.). W okresie styczeń – maj 2020 r. w całej UE zarejestrowano 76 232 ciężkich samochodów ciężarowych (powyżej 16 ton), czyli o 41,1 proc. mniej niż rok wcześniej. Popyt skurczył się o 41,9 proc. we Francji, w Niemczech o 36,8 proc., Hiszpanii o 32,1 proc., a we Włoszech o 29 proc.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Sprzeczność celu i ambicji

Następny

„Tak: to było upokorzenie. Nigdy go nie zapomnę…”

Zostaw komentarz