28 marca 2024

loader

Polacy wierzą w kolej

Nie odstraszają nas opóźnienia, awarie, remonty, odwołane połączenia. Stopniowo rośnie liczba podróżnych wybierających PKP.

Nasz dalekobieżny przewoźnik PKP Intercity spodziewa się, że w te wakacje z jego usług skorzysta statystycznie więcej niż co trzeci mieszkaniec Polski (czyli innymi słowy, co najmniej 34 mln rodaków).
Jeśli do tego dojdzie, to tegoroczne lato może być rekordowe pod względem liczby przewiezionych pasażerów oraz zrealizowanej pracy przewozowej.

Chcą jednak jeździć

W ubiegłym roku w okresie wakacji pociągami PKP podróżowało blisko 13,5 mln podróżnych. Spółka przewiduje, że wyniki tegorocznego lata mogą być lepsze. Na jakiej podstawie?
Otóż, jak twierdzą przedstawiciele PKP Intercity, wyniki osiągnięte od początku czerwca 2019 roku pokazują, że podróżowanie pociągami dalekobieżnymi jest coraz popularniejsze.
– Według wstępnych danych, w pierwszych 23 dniach czerwca przewieziono nimi o prawie 6 procent pasażerów więcej niż rok temu. To oznacza, że tendencja wzrostowa w dalszym ciągu się utrzymuje – mówi Marek Chraniuk, prezes zarządu PKP Intercity. Jak widać, nasi podróżni jakoś tolerują spóźnienia, awarie i wyłączenia z ruchu szeregu tras.

Uff, jak gorąco

PKP Intercity w wakacje uruchamiają średnio około 420 pociągów każdego dnia. To około 40 składów więcej niż poza sezonem letnim. W związku z panującymi wysokimi temperaturami, jednym z ważniejszych w tym okresie udogodnień byłaby klimatyzacja. Z nią jednak wciąż jest nie najlepiej. Klimatyzację mają tylko elektryczne zespoły trakcyjne Pendolino, Flirt3 oraz PesaDart. ART. Brakuje jej natomiast w pociągach TLK (Twoich Linii Kolejowych). Należy o tym pamiętać planując wakacyjną podróż.
Wyposażenie w klimatyzację tak szybko się nie poprawi. PKP Intercity obiecuje, że za 4 lata klimatyzacja ma być dostępna w 94 proc. ich taboru. Cóż, zobaczymy.

Mieliśmy marzenie

Przedstawiciele PKP Intercity cieszą się, że w sobotę 29 czerwca pociągiem z Przemyśla do Kijowem swoją podróż odbył milionowy pasażer. Od momentu uruchomienia w 2016 r. połączenia przez Lwów zainteresowanie tym kierunkiem stopniowo rośnie.
Przedstawiciele władzy centralnej oraz PKP Intercity oświadczyli, że starają się przywrócić coraz lepsze połączenia ze Wschodem.
– Myśleliśmy o wielkim transeuropejskim ekspresie na wzór tego, który jeździł od Stambułu aż do stolicy Francji. Ziściło się. Na razie na linii Przemyśl – Kijów – stwierdził marszałek sejmu Marek Kuchciński.
Jak widać, marzenie ziściło się w nader mizernym wymiarze. Przedstawicielom obecnej władzy oraz PKP Intercity warto zaś przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno, bo za poprzedników rządu PiS, nasze koleje państwowe zapewniały bezpośrednie połączenia m.in. z Wilnem, Niceą, Paryżem, Warną, Brukselą, Hanowerem a nawet Saratowem. Ech, gdzie te czasy…

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Śląskie opowieści PiS-u

Następny

Wojna wyborcza

Zostaw komentarz