

Niech was nie zrazi niehandlowy tytuł tej biografii. To książka wskrzeszająca wielce aktywnego polskiego socjalistę. I przy okazji historię PPS, ale widzianą z perspektywy Radomia. Przypominająca przedwojenny polski socjalizm i styl życia tamtych socjalistów.
Stanisław Kelles-Krauz nie jest postacią znaną, nawet wśród polskiej lewicy. Bywa mylony ze swym starszym bratem Kazimierzem, znanym pionierem nowoczesnej socjologii, inspirującym teoretykiem marksizmu, przedwcześnie zmarłym polskim lewicowym intelektualistą.
Stanisław miał szczęście żyć długo, w trzech politycznych epokach. Pochodził ze „szlachty kurlandzkiej” — naprawdę, nie jak literacki Nikodem Dyzma. Mężczyźni z rodu Kelles-Krauzów mieli prawo do tytułu „barona”. Zaangażowani w ruch socjalistyczny Kelles-Krauzowie nie używali go, ale ich arystokratyczne pochodzenie często budziło zainteresowanie. Stanisławowi pewnie przydawało się, kiedy dostawał się do wojennych niewoli.
Był też Stanisław podręcznikowym polskim inteligentem. Jego ojciec Michał wziął udział w Powstaniu Styczniowym. Za to carska władza skonfiskowała mu majątek ziemski. Był reprezentantem pokolenia „wysadzonych z siodła”. Aby wyżywić rodzinę, niedawny ziemianin został kontrolerem akcyzy w Szczebrzeszynie, Radomiu i Końskich, na kresach rosyjskiego imperium. Stereotypowy rosyjski oficer z nudów zapijał się na takiej posadzie. Polski „wysadzony z siodła” musiał zaciskać pasa i oszczędzać na edukację dzieci. Jak typowy Chińczyk.
Żywot Stanisława Kelles-Krauza też był początkowo typowy. Naukę zaczął w męskim gimnazjum w Radomiu. Tam wstępuje do tajnych, uczniowskich kółek samokształceniowych. Wcześniej działał w nich jego brat Kazimierz. Takie kółka były w zaborze rosyjskim wylęgarnią niepodległościowców i lewicowców. Zakazany, antysystemowy socjalizm ekscytował wtedy polską młodzież jak jazz czy punk sto lat później.
Za konspirowanie wyrzucono Stanisława z gimnazjum. Maturę zdał w Szawłach na Żmudzi, pewnie dzięki rodzinnym znajomościom. Ale odmówiono mu studiów na terenie imperium rosyjskiego. Wyjechał do brata Kazimierza, który zrobił karierę naukową w Wiedniu. Tam zapisał się na Wydział Lekarski. Tak to carska władza wepchnęła go do socjalistycznego Wiednia.
Uczył się, brał udział w debatach politycznych PPS i pisał. Wtedy pisanie było chlebem codziennym działaczy społecznych, politycznych, zwłaszcza lewicowych. Nie było wtedy „spin-doktorów”, „pijarowców”, odgórnych „przekazów dnia”. Każdy aspirujący do polityki pisał to, co naprawdę myślał.
Początkowo pisał Stanisław przede wszystkim artykuły popularnonaukowe propagujące higienę i zdrowe życie. Użyteczne, nie popularne dziś połajanki.
Idee higienicznego życia stosował w sanatorium w Koskowie, jak literacki doktor Judym. Właścicielem tego zakładu przyrodoleczniczego był działacz Narodowej Demokracji Apolinary Tarnowski. Bywali tam liczni biskupi katoliccy i lider narodowców Roman Dmowski. Chwalił zgodnie obowiązującą tam wegańską dietę. Jadłospis oparty na świeżych, warzywnych surówkach miał stworzyć nowoczesnego, silnego Polaka.
Dmowski zrobił sobie też pamiątkową fotkę z Marią Kelles-Krauzową, żoną Stanisława. I skomentował: „To mi się może przydać na przyszłość jako gwarancja przed gilotyną na wypadek rewolucji”.
Wybuchła pierwsza wojna światowa i lekarz Stanisław został wcielony do armii rosyjskiej. Trafił do niewoli, obozu jenieckiego na Węgrzech. Tam też był lekarzem, zwalczał epidemię tyfusu. Zwolniony wrócił do Radomia, gdzie współtworzył lokalną PPS. Już 2 listopada 1918 roku radomscy socjaliści przejęli władzę i utworzyli polską republikę radomską. Pierwszą niepodległą Polskę, choć jedynie lokalną.
Potem Stanisław był radnym Radomia, senatorem II RP. Walczył politycznie z narodowcami, a potem z kolegami socjalistami, którzy wraz z Józefem Piłsudskim stworzyli BBWR. Stanisław znał Józefa Piłsudskiego, Walerego Sławka, Ignacego Daszyńskiego i wielu innych liderów PPS-u.
Radom w II RP był miastem rządzonym przez PPS i warto dziś poczytać, jak w praktyce wyglądała ówczesna lewicowa polityka miejska.
W czasie II wojny znów Stanisław był lekarzem. Znów niewola, obóz w Sachsenhausen od czerwca 1940 roku. Znów przeżył jako obozowy lekarz. Po wyzwoleniu został ambasadorem Polski Ludowej w Danii. Znał przecież przedwojennego działacza PPS z Końskich, Edwarda Osóbkę-Morawskiego, który został premierem powojennego rządu.
W 1947 roku ambasador Kelles-Krauz był świadkiem negocjacji USA-Dania o zarządzaniu Grenlandią. A w 1953 roku ucieczki na duński Bornholm polskiego pilota wraz z radzieckim myśliwcem MIG-15. Inne, podobne smaki odkryjecie w czasie lektury.
Zachęcam do niej radomskich patriotów, wszelkich aktywistów miejskich, nową i starą lewicę, a także entuzjastów Romana Dmowskiego, bo znajdą tam nieznane epizody z jego życia.
Czyli jest to książka do czytania dla wszystkich.
Przemysław Prekiel „Stanisław Kelles-Krauz. Biografia radomskiego socjalisty”. Panteon wybitnych włodarzy Radomia. Muzeum Jacka Malczewskiego w Radomiu 2023.
