Rozmowa z Katarzyną Kądzielą, członkinią Rady Liderek Inicjatywy Feministycznej.
Skąd decyzja o zmianie nazwy Partii Kobiet na Inicjatywę Feministyczną?
Katarzyna Kądziela: – To nie tylko zmiana nazwy. Decyzja ta wynikła z wielomiesięcznej dyskusji członkiń i członków Partii Kobiet, którzy doszli do wniosku, że to, co było do tej pory, w jakimś sensie się wyczerpało. Partia Kobiet powstała dzięki wielkiemu entuzjazmowi w początkowych latach, kiedy kobiety zrozumiały nie tylko, że mogą, ale też że powinny zacząć otwarcie artykułować własne potrzeby i dążenia także pod własnym szyldem. Uważamy, że to, co Partia Kobiet miała do zaoferowania wymaga wzmocnienia. Niestety w Polsce panuje fatalny polityczny zwyczaj dzielenie kobiet na prawdziwe kobiety i feministki. Podtekst jest taki, że te prawdziwe są dobre, a feministki to samo zło. Tak nie jest. Zmiana nazwy, wynikająca z dyskusji programowej, to sprzeciw wobec tego i chęć podkreślenia wartości, które wnosi feminizm. Dodatkowo w Europie zawiązują się kolejne partie pod taką nazwą, a jednym z naszych priorytetów, jest działanie na rzecz kobiet także ponad granicami. Wielokrotnie powtarzamy, że feminizm jest dobry dla kobiet, dlatego będzie to dobra nazwa.
Jakie jeszcze zmiany organizacyjne i programowe zostaną wprowadzone?
– Oprócz zmiany nazwy są zmiany w statucie i strukturach partii. Stawiamy na jeszcze większą demokratyzację. Przywództwo w partii będzie sprawowała Rada Liderska. Nie będzie przewodniczącej ani wiceprzewodniczących. Wprowadzamy ogromną autonomię regionów. Koła, które są najniższą strukturą, będą miały prawo samodzielnie wybrać region. Statut pozwala także na powstanie kół tematycznych. Liderki będą reprezentowały partię zmieniając się, będąc równoprawne i równorzędne.
Co do programu, chcemy jeszcze bardziej podkreślać, że mamy dość hipokryzji w polityce i życiu społecznym. Chcemy mówić „tak” i „nie”, a nie „być może”. W programie wprost mówimy o tym, że kobieta będąc osobą wolną ma prawo dokonywać wyborów dotyczących samej siebie, a więc ma prawo przerwać ciążę. Mówimy o kunktatorstwie w polskiej polityce, któremu mówimy „nie”. Do tej pory wszystko było ważniejsze od praw kobiet. Mimo gwarancji konstytucyjnej, nie ma ani jednej sfery życia społecznego i politycznego, w której byłoby widać postęp w równości kobiet i mężczyzn. Wręcz przeciwnie. Widzimy to na przestrzeni ostatnich lat. Nie mówię tylko o ostatnich miesiącach rządu PiS, Platforma Obywatelska też nic nie zrobiła.