20 kwietnia 2024

loader

Bigos tygodniowy

Niedaleko od Kraśnika, bo w Lublinie, wykluł się jako polityk niejaki Czarnek Przemysław, który ma zostać ministrem edukacji i nauki w rządzie wicepremiera Kaczyńskiego. Gdyby nie to, że jegomość ów może dokonać w tych dziedzinach trudno odwracalnych lub nieodwracalnych szkód, należałoby przyjąć tę wiadomość nie z oburzeniem, lecz jako humorystyczny wręcz przypadek niebywałej, perwersyjnej wyobraźni twórcy tego pomysłu. To tak, jakby koniokrada uczynić dyrektorem stadniny koni albo wilka kierownikiem szkolnej świetlicy, do której uczęszczają Jasie i Małgosie. Tego nawet nie daje się obśmiać, bo już samo sformułowanie: „Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki” brzmi jak surrealistyczny dowcip. A może Jaro architektowi polskiego życia politycznego, właśnie o to chodziło? Wszak od ponad tygodnia komentatorzy różnych mediów, część opinii publicznej, zajmują się nie nadciągającą katastrofą zdrowotną w związku z rozwijającą się pandemią, nadciągającym kryzysem gospodarczym, a nominacją Przemka „prostego, miłego człowieka…”, któremu powierzono kierowanie resortem związanym z kształceniem młodych Polaków.


Zawsze lubię poczytać wywody braci bliźniaków, poruczników PiS Karnowskich. Ich teksty tchną niezwykłą, nawet jak na standardy publicystyki prawicowej, troską o los Zjednoczonej Prawicy, bezgraniczną, niemal synowską miłością do Jarosława Kaczyńskiego oraz niepokojem o dobro Kościoła katolickiego. Ich teksty najzabawniejsze są wtedy, gdy przyjmują formę proroctw, kasandrycznych przestróg, gdy są kontynuatorami księdza Piotra Skargi w swojej trwożnej trosce o Polskę, Prawicę, Kościół, o Tradycję i Wartości. Oto dwie próbki ich ostatnich przestróg i proroctw, znalezione na jednym z portali:
Porucznik Jacek Karnowski: „zapisać można wszystko, ale najważniejsza jest wola współpracy i wzajemna elementarna lojalność. Jeśli nie wynikająca z serca, to choćby z przekonania, że nowej prawicy długo nie będzie, że to szansa zdarzająca się raz na pokolenia, że innej większości w parlamencie nie ma, że bez uznawania bezdyskusyjnego przywództwa Jarosława Kaczyńskiego wszyscy będą jak ślepe kocięta”.
Porucznik Michał Karnowski: „co ważne to fakt, że kwestia podejścia do agresji środowisk LGBT zaczęła dzielić obóz, który do tej pory zachowywał dużą spójność. A że chodzi o kwestie mocno przeżywane, dotykające tożsamości, nakładające się na przekonanie, że czas działa przeciw prawicy, to i emocje są duże. Dziś jeszcze nie da się powiedzieć, że to była przyczyna, ale nie jest też tak, że sprawa ta nie miała znaczenia w doprowadzeniu do skoku napięcia w ostatnich dniach”.


Mam nieodparte przeczucie, że jedną z przyczyn dla których Polacy masowo nie noszą masek, a ich używanie generalnie jest praktyką uprawianą w zdecydowanej mniejszości, jest medialny przekaz, popularny w początkowej fazie pandemii, zgodnie z którym noszenie maski „chroni nie nas, ale innych”. Pomijając już to, że na zdrowy rozum maska chroni w dwie strony, także tego, kto ją nosi, to psychologiczny błąd przekazu, że chroni nie noszącego, ale innych, polega na tym, że nie uwzględnia się cech natury ludzkiej. Ludzie w swojej masie nie są altruistami, nie chcą się poświęcać dla innych, często innych ludzi po prostu nie lubią i myślą sobie tak: a w dupie mam chronienie innych, jeśli nie chroni mnie, to nie będę nosić męczącej maseczki. Niestety, przekaz altruistyczny, przez pół roku nieustannie powtarzany zdominował zbiorową świadomość, prawie nikt go nie korygował. Przynosi to od dawna konkretne, negatywne skutki, a aktualny przebieg pandemii w Polsce, pozwala na stwierdzenie, że będzie źle, bardzo źle. Brak miejsc w szpitalach, brak respiratorów, brak personelu medycznego, przy rosnącej liczbie chorych, w tym bardzo ciężko, to scenariusz na jesień/zimę 2020/2021.


Właśnie minęła 4 rocznica Czarnego Protestu kobiet, który wybuchł w reakcji na próbę wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji z inicjatywy Ordo Iuris. I oto za kilkanaście dni kobiety i ci, którzy sprzyjają ich prawom, staną wobec kolejnej ciężkiej próby powstrzymania fundamentalistycznego zamiaru odebrania im ich, i tak ograniczonych, praw. Bowiem w dniu 22 października 2020r. tzw. Trybunał Konstytucyjny ma się zajmować wnioskiem posłów PiS, Konfederacji i PSL-Kukiz’15, dotyczącym wprowadzenia zakazu aborcji w wypadku choroby lub uszkodzenia płodu. Składowi TK orzekającym w tak istotnej dla kobiet sprawie ma przewodniczyć odkrycie towarzyskie Jaro, niejaka Julka P. Bigos tygodniowy czeka zatem, co wysmaży owo gremium, zasiadające w budynku przy ulicy Szucha w Warszawie.


A propos. Ordo Iuris to istna szarańcza, która obsiada ważne pozycje w strukturze obozu władzy i zaostrza jej fundamentalistyczny rys. Wyjątkowo bezczelny i butny młody człowiek w randze wiceministra Spraw Zagranicznych, który ostatnio na posiedzeniu Senatu nawymyślał senatorom opozycji, niejaki Jabłoński Paweł też wywodzi się z tej szemranej organizacji.


W minionym tygodniu Komisja Europejska przedstawiła raport o stanie praworządności w 27 krajach Unii Europejskiej. Wśród krajów, w których nie dzieje się najlepiej, a właściwie dzieje się źle jest Polska. Autorzy raportu zwrócili uwagę m.in. na zmarginalizowanie Trybunału Konstytucyjnego, upolitycznienie Sądu Najwyższego, przejęcie kontroli nad Krajową Radą Sądownictwa, zawłaszczenie mediów publicznych, wrogość wobec LGBT. Obraz Polski, jako państwa w którym są niszczone zasady praworządności, opisany w raporcie jest przygnębiający. I na razie tak naprawdę nie wiadomo, jakie skutki dla Polski, ów raport spowoduje. Bigos tygodniowy z przykrością odnotowuje, że dyskusje na ten temat w łonie Unii Europejskiej trwają, ale decyzji nadal brak.


Jeszcze o tzw. Trybunale Konstytucyjnym…W tym tygodniu planowana jest również rozprawa dotycząca tzw. ustawy dezubekizacyjnej, na podstawie której znacząco obniżono emerytury i renty, byłym funkcjonariuszom policji, którzy choć jeden dzień służyli „w organach państwa totalitarnego”. Ustawa leżakuje w tzw. TK od 2018r., pomimo że dotyczy losów kilkudziesięciu tysięcy osób, w tym około 8 tysięcy wdów i dzieci, pobierających renty rodzinne. Wyrok w tej sprawie miał początkowo zostać ogłoszony 11 września 2020r., następnie termin został odroczony na 6 października 2020r. Bigos tygodniowy podejrzewa, że i ten termin nie przyniesie rozstrzygnięcia, bo przewodnicząca składowi niejaka Julka P. po prostu go po raz kolejny zmieni. Wróble na mieście ćwierkają, że w tzw. TK może zapaść wyrok stwierdzający niekonstytucyjność ustawy, co oznacza możliwość odwoływania się od niekorzystnych dla funkcjonariuszy i ich bliskich decyzji o obniżeniu świadczeń. Bigos tygodniowy cierpliwie będzie zatem czekał na rozstrzygnięcie tzw. TK.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Miała być nowoczesna chadecja…

Następny

Klimat, energetyka i węgiel

Zostaw komentarz