29 marca 2024

loader

Głos lewicy

SLD odniósł sukces

Przemówienie Marcina Kulaska, sekretarza generalnego SLD podczas zebrania Rady Krajowej 9 czerwca 2019:
Koleżanki i Koledzy!
26 maja Sojusz Lewicy Demokratycznej odniósł sukces.
Jako partia, która od blisko czterech lat jest poza Sejmem i Senatem, wprowadziliśmy do Parlamentu Europejskiego pięciu eurodeputowanych, doskonale przygotowanych, mądrych, z których dumni będziemy nie tylko my, zgromadzeni na tej sali, ale także wszyscy Polacy. Pięć mandatów dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Parlamencie Europejskim to tyle samo, ile udało nam się zdobyć pięć lat temu, w 2014 r. Ktoś może powiedzieć, że nie jest to w końcu tak dużo. Tak, to prawda. Są w Polsce dwie partie, którym udało się zdobyć lepszy wynik: to Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska. Ta sztuka jednak nie udała się innym formacjom parlamentarnym: Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, które zdobyło tylko trzy mandaty, ruchowi Kukiz ‚15 i Nowoczesnej, które – mimo tego, że mają swoich przedstawicieli na Wiejskiej, że codziennie obecni są w mediach – nie wprowadziły ani jednego posła do Parlamentu Europejskiego.
Ten sukces to jednak nie tylko wybory i ciężka praca wszystkich kandydatów w kampanii, ale także praca, którą wykonaliśmy przed ogłoszeniem powstania Koalicji Europejskiej.
Stało przed nami zadanie podwójnie trudne. Musieliśmy usiąść do rozmów z partnerami, których dotychczas mieliśmy za swoich przeciwników, z partnerami, którzy mają inne niż nasze biografie polityczne, inny styl uprawiania polityki. Musieliśmy też zmierzyć się z kalendarzem. Czasu, jak nigdy, mieliśmy bardzo mało. Ale udało się.
Udało się wynegocjować dobre miejsca na listach dla naszych kandydatek i kandydatów. Lepsze niż mieli kandydaci PSL, Nowoczesnej i Zielonych, ale też często lepsze niż te, z których startowali obecni europosłowie Platformy Obywatelskiej. Jedynki, dwójki, trójki z SLD zrobiły dobre wyniki i nie mówię tu tylko o obecnych europosłach. 15 przedstawicielek i przedstawicieli rekomendowanych przez SLD zdobyło 23% głosów na Koalicję Europejską. Ten wynik mówi sam za siebie, bo koledzy z PSL zebrali tylko 12%, a z Nowoczesnej – 1%, mniej niż zdobyła Partia Zieloni.
Udało się wynegocjować dobre warunki finansowe naszego udziału w koalicji.
To wszystko, co powiedziałem pokazuje, że Koalicja Europejska miała realnie dwa filary: Platformę Obywatelską i Sojusz Lewicy Demokratycznej. To te dwie partie zdobyły lwią część głosów, to te dwie partie sfinansowały wspólną kampanię Koalicji Europejskiej. Byliśmy dla siebie trudnymi, ale odpowiedzialnymi partnerami.
26 maja Sojusz Lewicy Demokratycznej odniósł sukces. Pokazaliśmy, że jesteśmy formacją, która ma dobrą, mądrą ofertę dla społeczeństwa, która ma świetnych kandydatów, cenionych i szanowanych przez wyborców. Pokazaliśmy też, że jesteśmy sprawdzonym i poważnym partnerem dla naszych koalicjantów. To bardzo dużo. Dużo, jak na dobry początek drogi, która – o czym jestem przekonany – za niewiele ponad cztery miesiące zaprowadzi nas z powrotem do Sejmu i Senatu!

List Marka Falenty

– Kiedy przeczytałem ten list, to pomyślałem, że on jest tak napisany, żeby prezydent Duda nie mógł ułaskawić autora tego listu. To wygląda na szantaż i gdyby prezydent postąpił zgodnie z intencją autora tego listu, to by się naraził na bardzo poważną krytykę – mówił Leszek Miller na antenie TVN24.
Na uwagę prowadzącego program, że w założeniu list nie miał być publikowany, Miller odpowiedział: – Nigdy nie można zakładać, że jak coś się napisze, to to nigdy nie ujrzy światła dziennego, zwłaszcza jeżeli list ma przejść całą procedurę. Jeśli pan Falenta uważał, że to nigdy nie zostanie podane do publicznej wiadomości, to tylko potwierdzał swoją naiwność – dodał. Miller przypomniał też, że „Falenta jest skazany na 2,5 roku więzienia”. – W tej sytuacji każdy robi wszystko to co może, żeby się z tego więzienia wydostać przed terminem – podkreślił.
W ocenie gościa „Rozmowy Piaseckiego” „dwie możliwości są w miarę realne”. – Albo Falenta zaczął to [nagrywanie w aferze podsłuchowej – przyp. red.], bo liczył na profity w biznesie, bo dobrze wiedzieć, co biznesmeni czynią, jakie mają plany, albo miał jakiś kontakt ze służbami specjalnymi. Tylko jest pytanie, jakimi – skomentował eurodeputowany SLD.
Źródło: sld.org.pl
– Jeżeli by się okazało, że zleceniodawcy są jasno określeni, że był to czynnik polityczny, który użył tej sprawy do walki politycznej, to by był bardzo poważny problem dla PiS-u – ocenił były premier.

tytuł do lewicy
tekst

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Małżeństwo z rozsądku w czasach zarazy

Następny

Polska zapłaci

Zostaw komentarz