29 marca 2024

loader

Rzyg

Izabela szolc 16x9
fot. red

Izabela szolc 16×9

Wszyscy admiratorzy Karola Wojtyły zostali wystrychnięci na dudka. Duduś Jędruś podświetlający front Pałacu Prezydenckiego gigantyczną fizis JP2 tego nie zmieni.

Doniesienia z kilku ostatnich dni, te o samobójstwie piętnastoletniego Mikołaja Filiksa i te o wilczej twarzy JP2 sprawiły, że ze stresu się pochorowałam. Nie mogłam w to uwierzyć, ale jednak. „Tak właśnie było!” – Jak to lubił ględzić Martwy Autorytet w piusce. Najpierw myślałam, że zżarłam nieświeży serek. Później, że rzyg to już skutek modlitw abp. Gądeckiego przy watykańskim grobie jednego takiego świętego. Mszy celebrowanej jakże „po katolicku”, bo w intencji: „tych wszystkich, którzy starają się na wszelkie sposoby zniszczyć dziedzictwo Jana Pawła II”. A tu kurde lolek wyszło, że mi się trauma odnowiła. Nie czas i nie miejsce pisać, jaka to trauma. Mam za dużo szacunku do rodziny Filiks i do ofiar Kościoła, aby to robić, ale na własnej skórze przechodziłam i przemoc i zmowę milczenia i kurestwo redaktorów z TVP. Wiem jak bardzo boli powtórna wiktymizacja. Rzygałam więc i rzygam. Rzygam w akcie heroicznym, a patriotycznym. Niechętnym, a koniecznym. Krwi za Ciebie paździerzowo Ojczyzno przelewać nie będę, ale rzygnąć to mogę i jeszcze! Za Polskę!

Będą nam teraz wciskać Karolę Wojtyłę, jak wciska się dziecku zjełczały tran. Dla wątpliwej zdrowotności. JP2 zapewne by się to spodobało – wszakże macherem od dramatów był. Jednak był i wielkiego formatu cynikiem, choć jego „wadowicka”, trywialna uroda sugerowała coś zgoła innego widzom pontyfikatu. Przypominam, że SB nie miało nic przeciwko jego wyborowi na papieża, teraz możemy przypuszczać, że wiemy już, dlaczego tak było. SB nie przeżyłoby papieża Wyszyńskiego, ale Wojtyłę – a proszę bardzo! Wojtyła na konklawe poleciał z kompletem dokumentów medycznych, łącznie z EKG, aby udowodnić w Watykanie, że zdrowy jest jak byk i nie odwali kity jak poprzedni papież – po miesiącu. Miał świadomość, że Włosi kochali Jana Pawła I. Kochali go, jako Patriarchę Wenecji i jako „uśmiechniętego papieża”. Wojtyła z całym cynizmem przyjął imię Jana Pawła II, żeby podpiąć się pod legendę poprzednika. Kiedy ogłoszono, że Polak został wybrany na tron papieski i po raz pierwszy pokazał się publicznie Włochom, został początkowo przez zgromadzonych na placu św. Piotra wygwizdany i wybuczany. Aby to opanować, on – aktor – wygłosił krótki speech, gdzie przedstawił się, jako ten z „dalekiego kraju”, ten, który może „mylić się w naszym języku włoskim”. Zaczął nawijać o la Madonnie, biorąc makaroniarzy pod włos. Nigdy jednak ani Rzym, ani Północne Włochy go nie pokochały. Był jak wymierzony policzek dla tych, którzy przyzwyczaili się do papieży reformatorów i papieży intelektualistów, papieży pokornych, uśmiechniętych oraz włoskich. Na świecie, przez cały pontyfikat Wojtyła miał fatalną tzw. „prasę”, ale ona po prostu do Polski nie docierała. Nie ratował sprawy nawet Ratzinger, który był JP2 ghostwriterem. Wojtyła zamiatał brudy kleru pod dywan nie dlatego, że się troszczył o Matkę Kościół. Robił to dlatego, że zawsze grał wyłącznie na siebie. Mając w nosie i innych purpuratów, i wiernych, i wreszcie – te najsłabsze, skrzywdzone dzieci.

Izabela Szolc

Poprzedni

Chiny planują szybszy wzrost jakościowy, preferują odnowę i modernizację

Następny

Gospodarka 48 godzin