19 marca 2024

loader

Duet Sereny z Karoliną

Pod koniec ubiegłego roku Karolina Woźniacka ogłosiła, że po Australian Open 2020 zakończy karierę. Duńska tenisistka polskiego pochodzenia żegna się z WTA Tour w wielkim stylu. Gra nawet w debla.

Woźniacka zaczęła nowy rok od startu w turnieju WTA 250 na twardych kortach w Auckland. Nieprzypadkowo w tej imprezie postanowiła też wziąć udział Serena Williams. Obie tenisistki przyjaźnią się od lat, wielokrotnie grały też przeciwko sobie, lecz nigdy wspólnie w debla. Także dlatego, że Serenie, jeśli zdecydowała się na występ w grze podwójnej, zazwyczaj partnerowała jej siostra Venus.

W Auckland Serena zagrała w parze z Woźniacką. „Musiałam z nią zagrać zanim przejdzie na sportową emeryturę” – żartobliwie przyznała 38-letnia Amerykanka. Historyczny dla światowego tenisa pierwszy mecz Williams i Woźniacka rozegrały z Japonkami Nao Hibino i Makoto Ninomiya, wygrywając 6:2, 6:4. W drugiej potyczce w pokonanym polu pozostawiły szwedzko-amerykański duet Johanna Larsson – Caroline Dolehide 6:2, 6:1.

Serena Williams ma znacznie większe doświadczenie w grze podwójnej od Woźniackiej i wiele sukcesów na koncie m. in. w Wielkim Szlemie. Dlatego to ona była szefową w tym duecie, do czego zresztą duńska tenisistka chętnie się przyznawała. „Po prostu słuchałam Sereny, która mówiła mi, co mam robić i jak się na korcie ustawiać. Ona jest świetną liderką, a możliwość dzielenia kortu z nią to było coś niesamowitego. Jej podpowiedzi były inspirujące. Świetnie się bawię grając z Sereną. Żałuję, że nie robiłam tego wcześniej” – przyznała Woźniacka.

Niewykluczone, że w Auckland obie te wybitne tenisistki będą musiały stanąć naprzeciwko siebie, bo w grze pojedynczej też zmiatają z kortu kolejne rywalki. Serena pokonała Włoszkę Camilę Giorgi i 6:3, 6:2 i rodaczkę Christinę McHale 3:6, 6:2, 6:3, a Woźniacka Nowozelandkę Paige Mary Hourigan 6:1, 6:0 i Amerykankę Lauren Davis 6:1, 4:6, 6:4. W ćwierćfinale czekało je starcie z Niemkami – Serenę z Laurą Siegemund, a Karolinę z Julią Goerges.

 

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Zmarzlik napędza koniunkturę

Następny

Nerwowe dni w Mielcu

Zostaw komentarz