18 kwietnia 2024

loader

Eliminacje MŚ Katar 2022: Z Albanią trzeba było wygrać

Eliminacje  MŚ Katar 2022:  Z Albanią trzeba było wygrać

Cezary Szajdak – Flickr

Żeby wrócić do gry o awans na mundial, we wrześniowej serii meczów eliminacyjnych nasza piłkarska reprezentacja nie mogła już sobie pozwolić na stratę punktów. Zwłaszcza w rozegranym w czwartek na Stadionie Narodowym w Warszawie meczu z Albanią.

Nowy prezes PZPN Cezary Kulesza przejął rządy 18 sierpnia i w pierwszej kolejności uciął spekulacje co do przyszłości Paulo Sousy na posadzie selekcjonera reprezentacji. W medialnych wypowiedziach zapewnił, że Portugalczyk dokończy eliminacje do mistrzostw świata.
„Paulo Sousę wybrał mój poprzednik, Zbigniew Boniek, który jedynie poinformował zarząd PZPN, w którym i ja zasiadałem, o swojej decyzji. A my ją zaakceptowaliśmy. Teraz jednak jest to także „mój trener” i będę z n im ściśle współpracował. Odbyliśmy już dwa spotkania, pierwsze było raczej kurtuazyjne, ale w drugim rozmawialiśmy już o konkretach. Selekcjoner bierze pełną odpowiedzialność za wyniki zespołu. W mojej opinii kluczowy dla nas będzie mecz z Albanią, który koniecznie musimy wygrać, bo z San Marino nie przewiduję komplikacji, zaś w starciu z Anglikami, aktualnymi wicemistrzami Europy, oczekuję podjęcia walki o komplet punktów. Tak więc mam apetyt na dziewięć punktów i taki cel przed naszym zespołem stawiam, podobnie zresztą jak Paulo Sousa, lecz wiem z doświadczenia wyniesionego z Jagiellonii, że trener nie zawsze ma na wszystko wpływ. Najwięcej zależy od zawodników i ich podejścia do gry. Nie mam powodów sądzić, iż coś w tym względzie w kadrze nie funkcjonuje, dlatego w ogóle nie ma tematu zmiany selekcjonera. Paulo Sousa ma ważny kontrakt do końca eliminacji i wierzę, że go wypełni zgodnie z naszymi oczekiwaniami, czyli wywalczy awans do finałów mistrzostw świata” – wyraził nadzieję prezes Kulesza jeszcze przed czwartkową potyczką biało-czerwonych z Albańczykami.
Nasza reprezentacja w czwartek zagrała z reprezentacją Albanii po trzynastoletniej przerwie, a w meczu o punkty po raz pierwszy od 1989 roku, kiedy to oba zespoły rywalizowały o awans na mundial Italia’90. Bilans w starciach z drużyną Albanii biało-czerwoni i maja korzystny – przegrali z nimi dotąd tylko raz, w 1953 roku (0:2).
Mimo to włoski trener albańskiej kadry Edoardo Reja przed czwartkową potyczką nie zdradzał obaw o korzystny wynik dla swojej drużyny. „Mamy świadomość, że Polska ma wartościowy zespół. Ale my też rozwijamy się jako drużyna, w ostatnich spotkaniach spisywaliśmy się dobrze. Mamy solidną defensywę i potrafimy bardzo dobrze grać w kontrataku, co pokazaliśmy w ostatnich meczach. Naszym największym zmartwieniem było opracowanie skutecznej metody na powstrzymanie najlepszego strzelca ekipy rywali, czyli Roberta Lewandowskiego. Uznałem, że jeden zawodnik z tym zadaniem sobie nie poradzi, skutecznie można to zrobić tylko grupowo i podwajając krycie. Lewandowskiemu nie wolno zostawić nawet odrobiny wolnej przestrzeni, bo on natychmiast to wykorzysta. Od początku kwalifikacji do mistrzostw świata jesteśmy zdeterminowani do walki o punkty, niezależnie od przeciwnika. Naszą dewizą jest szacunek dla wszystkich rywali, ale absolutnie nikogo się nie boimy. I w Warszawie damy temu wyraz” – zapewniał selekcjoner reprezentacji Albanii.
Tą deklaracją pewnie Paulo Sousy nie zaskoczył, ani też nią nie przestraszył. Portugalski szkoleniowiec już wcześniej sam z siebie podkreślał, że do potyczki z Albańczykami jego podopieczni będą musieli podejść z maksymalną koncentracją i zaangażowaniem, bo to będzie trudny mecz, a wynik może okazać się kluczowy dla dalszego przebiegu rywalizacji o dwie czołowe lokaty w grupie. „Albania jest dobrze zorganizowanym zespołem, który pozostawia mało miejsca między formacjami. Żeby poradzić sobie z jego defensywą, potrzeba dużo ruchliwości w naszej grze na skrzydłach. Musimy być silni w pojedynkach, kreatywnie szukać wolnych przestrzeni. Ponadto uważać, ponieważ Albania potrafi szybko transportować piłkę do ataku. Mamy więcej jakości w zespole, ale trzeba to potwierdzić na boisku” – przyznał portugalski selekcjoner biało-czerwonych.

Nasi piłkarze wyższą jakość wykazali w specyficznej formie, bo przez 90 minut spotkania wizualnie wcale nie byli lepsi od rywali, lecz w odróżnieniu od nich zdecydowanie lepiej strzelali na bramkę. No i mieli w swoich szeregach Roberta Lewandowskiego, który otworzył wynik już w 12. minucie. Było to jego 70. trafienie w narodowych barwach. Potem zaliczył jeszcze asystę przy golu Krychowiaka, a dwie kolejne bramki zdobyli debiutujący w polskiej reprezentacji Adam Buksa oraz wprowadzony po przerwie na boisko Karol Linetty. Biało-czerwoni wygrali 4:1 i w lepszych nastrojach pojadą na niedzielny mecz do San Marino. Zapowiada się tam kanonada, bo w czwartek nawet ekipa Andory wygrała z reprezentacja San Marino 2:0. Zdecydowanie trudniej zapowiada się środowy mecz z Anglią, bo wicemistrzowie Europy bynajmniej nie stracili po turnieju Euro 2021 formy. W czwartek rozbili w Budapeszcie drużynę Węgier 4:0 i z kompletem punktów po czterech kolejkach prowadzą w grupie. Nasza reprezentacja awansowała na druga pozycję, ale ma do Anglików pięć punktów straty, musi zatem z nimi w środę koniecznie wygrać.
Następne spotkanie, z San Marino, nasza reprezentacja rozegra w niedzielę na wyjeździe, a w środę 8 września ponownie na Narodowym w Warszawie zmierzy się z zespołem Anglii.

trybuna.info

Poprzedni

Koronaepidemia na marginesie

Następny

Polacy zaczęli mistrzostwa Europy w siatkówce od zwycięstwa

Zostaw komentarz