19 kwietnia 2024

loader

Hancock zrezygnował

Amerykański żużlowiec Greg Hancock, czterokrotny indywidualny mistrz świata, który w tym sezonie miał jeździć w Polsce barwach ROW Rybnik, nieoczekiwanie ogłosił zakończenie sportowej kariery.

Hancock nie startował od maja zeszłego roku, kiedy to zawiesił karierę żeby móc całkowicie poświęcić się opiece nad zmagającą się chorobą nowotworową żoną. Mimo pięćdziesiątki na karku rozważał jedna powrót na czarny tor i tej zimy w okresie transferowym w polskiej ekstraklasie żużlowej podpisał nawet wstępny kontrakt z ROW Rybnik, ale stawiał jednak sprawę jasno – ostateczną decyzję o powrocie na tor uzależnia od stanu zdrowia żony. „Szanujemy jego decyzję, a małżonce życzymy zdrowia” – skomentował sprawę prezes rybnickiego klubu Krzysztof Mrozek.
Amerykański gwiazdor speedway’a tak wyjaśnił powody, dla których zdecydował się wycofać z rywalizacji. „Przez te miesiące mojej nieobecności w żużlu miałem wiele czasu na refleksje. Ścigałem się na najwyższym poziomie, zdobyłem cztery tytuły indywidualnego mistrza świata, odniosłem sukcesy w rywalizacji parami i w drużynie, mogę zatem powiedzieć bez fałszywej skromności, że był to owocny okres w moim życiu. Ale ostatni rok, gdy opiekowałem się moją chora żoną i zajmowałem dziećmi, gruntownie zmienił moje życie i nadał mu nową perspektywę. Podjęcie decyzji było trudne, ale wiem, że dokonałem słusznego wyboru” – powiedział Hancock na łamach oficjalnej strony internetowej Międzynarodowej Federacji motocyklowej (FIM).
Mieszkający obecnie w Kalifornii żużlowiec chce pozostać przy żużlu. Nie powinien mieć z tym problemów, bo jest ikoną „czarnego sportu”. W cyklu Grand Prix startował od pierwszej edycji w 1995 roku. W sumie ścigał się w 218 turniejach tego prestiżowego cyklu, gromadząc w nich 2655 punktów w 1248 wyścigach. W zawodach Grand Prix wygrał 455 biegów i 92 razy jeździł w finałach. Po raz pierwszy mistrzem świata został w 1997 roku, a drugi tytuł wywalczył… 14 lat później. Dwa kolejne zdobył w 2014 i 2016 roku.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Tylko w sobotę było dobrze

Następny

Spór licealistek o DSD

Zostaw komentarz