29 marca 2024

loader

Liga Mistrzów nie dla Piasta

Obcokrajowcy w Piaście są dobrzy tylko w ekstraklasie, w Lidze Mistrzów już nie

Piast Gliwice nie dokonał przełomu w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Wręcz odwrotnie – przegrywając w I rundzie dwumecz z BATE Borysów gliwiczanie ustanowili nowy rekord. Przed nimi tak wcześnie nie odpadł jeszcze żadem polski zespół startujący w Champions League. I z takim słabym mistrzem w ten weekend rozpoczyna rozgrywki nasza ekstraklasa, od tego sezonu pod szyldem PKO BP.

Już w poprzednim sezonie po reformie Ligi Mistrzów przez UEFA najlepszy polski zespół w drodze do fazy grupowej tych rozgrywek musiał uporać się z czterema, a nie jak było wcześniej trzema rywalami. Piast, który w maju po raz pierwszy wywalczył mistrzostwo naszej ekstraklasy, w losowaniu już w I rundzie trafił na mocnego przeciwnika – doświadczoną w europejskich pucharach ekipę BATE Borysów. Gliwiczanie zaczęli rywalizację z białoruskim zespołem nawet obiecująco, bo przed tygodniem zremisowali z nim na wyjeździe 1:1, a jeszcze na dodatek w rozegranym w miniona środę rewanżu na własnym stadionie pierwsi strzelili gola. Dlatego ich porażka 1:2 oznaczająca pożegnanie z Champions League już na pierwszym etapie kwalifikacji, nie tylko rozczarowuje, ale wręcz zastanawia.

Różnica są aż nadto widoczne

Trener Piast Waldemar Fornalik długo nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Na konferencji po meczu powiedział: „Jestem rozczarowany wynikiem. Na pewno pomogliśmy BATE, zwłaszcza nasz bramkarz popełniając błąd przy rzucie karnym. Ale mieliśmy zarówno na wyjeździe, jak i dzisiaj dość okazji bramkowych, żeby w ostatecznym rozrachunku wyjść z tej konfrontacji zwycięsko. Niestety, nasza skuteczność nie była na odpowiednim poziomie. Przegraliśmy, chociaż w przekroju dwóch spotkań nie byliśmy drużyną słabszą. Pokonała nas drużyna po prostu skuteczniejsza”. Ta ocena chyba najlepiej wyjaśnia różnice, jakie dzielą nasze klubowe zespoły od konkurentów z innych krajów, nawet mniej zamożnych jak Białoruś.

Z drugiej jednak strony, czego tu wymagać od dysponującego skromnym budżetem i takimi samymi możliwościami Piasta, skoro przed rokiem w nowym systemie kwalifikacji nie poradziła sobie także znacznie od niego zasobniejsza Legia Warszawa. Stołeczny zespół co prawda odpadła w drugiej rundzie (w pierwszej pokonał irlandzki Cork City 1:0 i 3:0), lecz dał się wyeliminować słowackiemu Spartakowi Trnawa (0:2, 1:0), drużynie słabszej od BATE Borysów.

Warto przypomnieć, że sezon wcześniej legioniści odpadli w 3. rundzie eliminacji z kazachskim FK Astana, czyli tegoroczna porażka Piast potwierdza jedynie tendencję spadkową polskich klubów w tych rozgrywkach. Dla kibiców ten trend jest o tyle irytując, że przecież jeszcze trzy lata temu Legia zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Mistrzów po zwycięstwie w ostatniej rundzie kwalifikacji w dwumeczu z irlandzkim Dundalk FC (2:0, 1:1). Wcześniej wyeliminowali bośniacki Zrinjski Mostar (1:1, 2:0), a potem słowacki AS Trencin (1:0, 0:0). W zasadniczej części rywalizacji grali w jednej grupie z Realem Madryt (3:3 w Warszawie przy pustych trybunach), Borussią Dortmund i Sportingiem Lizbona. Z trzeciego miejsca dostali się do 1/16 finału Ligi Europy i było to ostatnie znaczące osiągnięcie polskiego klubu na międzynarodowej arenie.

Piast nie kończy jeszcze swojej przygody z europejskimi pucharami, ale będzie ją kontynuował już w Lidze Europy. W II rundzie tych rozgrywek podopieczni trenera Waldemara Fornalika zmierzą się z łotewskim FK Ryga. Na tym pewno będzie im towarzyszyć Lechia Gdańsk, która jako zdobywca krajowego pucharu rozpocznie zmagania w Lidze Europy od drugiej rundy, a być może także Legia i Cracovia (ich czwartkowe spotkania rewanżowe z gibraltarskim College Europe FC i słowackim DAC Dunajska Streda zakończyły się po zamknięciu wydania).

Pieniądze leżą na murawie

Porażka Piasta z BATE ma dla gliwickiego klubu nie tylko wymiar sportowy, lecz także, a może nawet przede wszystkim – finansowy. Fatalny błąd słowackiego bramkarza Frantiska Placha był bardzo kosztowny. Do momentu sprokurowania przez niego karnego mistrzowie Polski prowadzili 1:0 i byli już jedną nogą w II rundzie eliminacji, za co UEFA płaci 380 tys. euro. Tyle pieniędzy Piast na pewno stracił, a być może jeszcze więcej, bo przecież mógł w II rundzie pokonać Rosenborg Trondheim. Premia za awans do III rundy wynosi 480 tys. euro, a tylko za dojście do IV rundy budżet gliwickiego klubu wzbogaciłby się o 5,5 mln euro. Awans do fazy grupowej to już jest jak odkrycie kopalni złota – za taki wyczyn UEFA wypłaca 15,5 mln euro. Dla Piasta taki dopływ gotówki byłby równoznaczny niemal z trzyletnim budżetem. Ale gliwiczanom przyjdzie obejść się smakiem i cieszyć się z tego, że za występ w I rundzie dostaną 280 tys. euro.

Budżety skrojone na miarę

Uwzględnianie w budżetach na nowy sezon premii za udział w europejskich pucharach to powszechny grzech włodarzy naszych klubów. Celowała w tym szczególnie Legia, która w ten sposób rozdmuchała swój budżet ponad granicę 200 mln złotych. Przed startem obecnego sezonu legioniści ustalili go na poziomie 119 mln złotych, co i tak pewnie jest kwotą trochę zawyżoną, ale daje stołecznej drużynie prestiżową przewagę nad konkurentami – drugi w tym zestawieniu Lech Poznań deklaruje budżet o 30 mln złotych mniejszy.

Pieniądze jednak jak wiadomo w futbol nie grają, czego najlepszym dowodem jest wspomniany już wcześniej Piast Gliwice, który przecież w poprzednim sezonie okazał się lepszy od obu naszych ligowych krezusów. Do obrony mistrzowskiego tytułu gliwiczanie startują z finansowym zabezpieczeniem ustalonym na poziomie 26 mln złotych, czyli czterokrotnie mniejszym od deklarowanego przez Legię i trzykrotnie mniejszym od Lecha, z którym w sobotę zmierzą się w 1. ligowej kolejce nowego sezonu.

Zestaw par 1. kolejki PKO Ekstraklasy:
Piątek, 19 lipca: Arka Gdynia – Jagiellonia Białystok, godz. 18:00; ŁKS Łódź – Lechia Gdańsk, godz. 20:30.
Sobota, 20 lipca: Raków Częstochowa – Korona Kielce, godz. 15:00; Wisła Kraków – Śląsk Wrocław, godz. 17:30; Piast Gliwice – Lech Poznań, godz. 20:00.
Niedziela, 21 lipca: Zagłębie Lubin – Cracovia, godz. 15:00; Legia Warszawa – Pogoń Szczecin, godz. 17:30.
Poniedziałek, 22 lipca: Wisła Płock – Górnik Zabrze, godz. 18:00.

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Pięć punktów w 3 setach

Następny

Schetynizm to choroba!

Zostaw komentarz