Po czterech kolejkach w w czołowej ósemce ekstraklasy, czyli w tzw. grupie mistrzowskiej, nie ma zespołów Legii, Lechii, Cracovii i Śląska, a miejsca spadkowe okupują Piast i Pogoń. Liderem jest Zagłębie, które o punkt wyprzedza Wisłę Kraków i Jagiellonię.
Różnice punktowe między zespołami nie są jeszcze duże i po następnej kolejce układ w tabeli może się diametralnie zmienić. Na razie wygląda jednak na to, że w rundzie jesiennej znaczące role mogą odegrać ekipy Zagłębia Lubin, Lecha Poznań, Jagiellonii, Wisły Kraków oraz Górnika Zabrze. Wielką niewiadomą jest Legia, ostatni zespół z polskiego kwartetu w europejskich pucharach. Stołeczny zespół jak wiadomo odpadł już z rywalizacji o awans do Ligi Mistrzów, ale ma jeszcze szansę na zakwalifikowanie się do fazy grupowej Ligi Europy. Musi tylko pokonać mołdawskiego Sheriffa Tyraspol.Trudno ocenić czy jest to rywal mocniejszy czy słabszy od Bruk-Betu Nieciecza, a z tym zespołem legioniści w czwartej kolejce sobie nie poradzili.
Mordercza dla Legii dawka meczów
Mistrzowie Polski nie prezentują w tym sezonie jak na razie najlepiej, a przed nimi seria meczów rozgrywanych co kilka dni – we worek zagrają w 1/16 Pucharu Polski z Wisłą Puławy, w piątek w ekstraklasie podejmą Piasta Gliwice, a w czwartek w przyszłym tygodniu czeka ich już pierwsza potyczka z Sheriffem Tyraspol, a po niej niedzielny wyjazd do Płocka na mecz z Wisłą i potem wyprawa do Mołdawii. Dawka spotkań iście mordercza, z której legioniści wcale nie muszą wyjść zwycięsko.
Na razie trener Jacek Magiera nie musi obawiać się o swoją posadę, ale wizytę na dywaniku u prezesa i właściciela Legii Dariusza Mioduskiego już zaliczył. Oficjalny komunikat z tego spotkania puścił w świat szef warszawskiego klubu, obwieszczając na Twitterze taki oto tekst: „Długa i dobra rozmowa wczoraj z Jackiem Magierą. Wierzę w niego i ma moje pełne wsparcie. Wierzę w tę drużynę i klub. Wyjdziemy z tego”. Wiara to jedno, ale fakty są dla legionistów brutalne – po czterech kolejkach tracą już do prowadzącego w tabeli Zagłębia sześć punktów. A w tym sezonie po zakończeniu rundy zasadniczej zdobyte punty nie będą już jak wiadomo dzielone na pół.
Uwolnione z konieczności gry na trzech frontach zespoły Jagiellonii, Lecha i Arki stoją w tabeli wyżej od Legii, ale w czwartej kolejce tylko poznańska drużyna podeszła do ligowych obowiązków z należytym zaangażowaniem. Jagiellonia dała się ograć na własnym boisku beniaminkowi z Nowego Sącza 1:3, zaś gdynianie, także na własnym stadionie, z trudem zremisowali bezbramkowo z Koroną Kielce.
Kolejorz nabiera rozpędu
Gwoli prawdy to lechici także nie zaimponowali w meczu z Cracovią jakąś oszałamiająca zwyżką formy. Przez osiemdziesiąt minut na stadionie „Pasów” nic nie zapowiadało klęski gospodarzy, ale w 82. minucie prowadzenie dla Lecha uzyskał Kamil Jóźwiak, a niespełna dwie minuty później na 2:0 podwyższył Christian Gytkjaer. Po tych ciosach drużyna Michała Probierza już się nie podniosła i lechici zasłużenie zabrali do Poznania komplet punktów. Obaj strzelcy goli weszli na boisko po przerwie, ale bohaterem wieczoru w ekipie gości był trzeci z rezerwowych, Maciej Makuszewski, który wszedł na boisko za dawnego gwiazdora Cracovii Denissa Rakelsa (dwa i pół roku temu odszedł z krakowskiego klubu do angielskiego Reading, skąd trafił do Lecha). To po błyskotliwych zagraniach Makuszewskiego padły obie bramki. Trener Lecha Nenad Bjelica stracił latem kilku wartościowych graczy, m.in. trzech młodzieżowych reprezentantów Polski Jana Bednarka, Tomasza Kędziorę i Dawida Kownackiego, ale klub ściągnął w ich miejsce zawodników o przyzwoitych umiejętnościach – choćby Duńczyka Gytkjaera czy wspomnianego już Rakelsa. Lechici mają więc potencjał żeby w tym sezonie powalczyć nawet o mistrzostwo Polski.
Boniek krytykuje ekstraklasę
Po ostatnim ligowym weekendzie swój kamyczek do ogródka ekstraklasy wrzucił prezes PZPN Zbigniew Boniek. W obszernym wywiadzie na stronie internetowej Polsatu Sport stwierdził m.in. (…) „Jeden z przedstawicieli Ekstraklasy powiedział niedawno, kto chciałby oglądać mecz Chojniczanka – Sandecja. Nieciecza niedawno awansowała do ligi i wszystkie trzy mecze z Legią u siebie wygrała. Sandecja pojechała do wicemistrza Polski w ostatniej kolejce i wygrała. Naprawdę nie odbierajmy prawa do sportowego awansu. Poziom 1. ligi nie odbiega od Ekstraklasy. A już czołówki na pewno. Drużyny są zgrane, rytm meczów właściwy, środki nie są za duże, to i nikt specjalnie nie może sobie pozwolić na błędy personalne. Ekstraklasa różni są od 1. ligi tylko marketingowym halo i strzępieniem języka w wielu niepotrzebnych polemikach. (…) W Ekstraklasie jest 140 obcokrajowców, ale często to są obcokrajowcy nawet nie drugiego, a trzeciego wyboru w innych europejskich ligach. Nasze kluby stać często na piłkarzy bez kontraktów, liczących 28, a nawet 30 lat. Ci piłkarze mają swoje plusy, ale i minusy” – narzeka Boniek.
Trudno nie przyznać mu racji. W ostatniej kolejce w zespole Lecha zagrało 14 piłkarzy, a ośmiu z nich było obcokrajowcami. W Cracovii proporcje były odwrotne – 6 do 8 na korzyść Polaków. W większości klubów ekstraklasy te proporcje takie właśnie są, najwięcej cudzoziemców wystawia Bruk-Bet Nieciecza – w meczu z Legią na 14 graczy było ich a 11.