20 kwietnia 2024

loader

Worek pieniędzy czeka na skoczków w 70. TCS

W środę rozpocznie się w Oberstdorfie 70. już edycja Turnieju Czterech Skoczni. Polacy tym razem nie są wymieniani wśród faworytów, ale mają o co walczyć. Zwycięzca imprezy zarobi aż cztery razy więcej niż Kamil Stoch rok temu.

TCS jest zaliczany do najważniejszych imprez w sezonie. Tradycyjnie już zmagania rozpoczynają się na skoczni w Oberstdorfie. Niestety, z powodu wzrostu liczby zakażonych koronawirusem w Niemczech po raz kolejny zawody odbędą się bez udziału kibiców. Austriacy w swojej części turnieju, w Innsbrucku i Bischofshofen, chcieli wpuścić na trybuny limitowaną liczbę widzów, lecz ostatecznie także oni zdecydowali się na puste trybuny. Ale mimo utraty wpływów ze sprzedaży biletów organizatorzy zdołali zebrać środki na pokaźne premie finansowe dla najlepszych skoczków. W poprzedniej, 69. edycji TCS zwycięzca Kamil Stoch otrzymał 25 tys. franków szwajcarskich, czyli nieco ponad 100 tys. złotych. W tym roku na triumfatora czeka cztery razy większa kwota – 100 tys. franków szwajcarskich. To dziesięć razy więcej niż otrzymuje skoczek za zwycięstwo w jednym konkursie Pucharu Świata. Przy obecnym kursie franka szwajcarskiego w Polsce, zwycięzca 70. edycji TCS zarobi w przeliczeniu na złotówki około 440 tys. złotych.
Nie będą to jednak jedynie pieniądze możliwe „do podniesienia” na skoczniach w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. Każdy konkurs Turnieju Czterech Skoczni jest także zawodami Pucharu Świata, więc osobno premiowany według stawek FIS, co oznacza, że zwycięzca dodatkowo zarobi 10 tys. franków. Dodatkowo premię 3 tys. franków dostaje zwycięzca każdych kwalifikacji.
Tak więc skoczkowie w jubileuszowej, 70. edycji TCS mają o co walczyć. Jeśli któryś z nich wygra wszystkie cztery serie kwalifikacyjne, wszystkie cztery konkursy i klasyfikację generalną zawodów, to zarobi w sumie 152 tys. franków, czyli mniej więcej 670 tys. złotych. Dla porównania, lider klasyfikacji generalnej PŚ w tym sezonie Niemiec Karl Geige zarobił jak do tej pory tylko 67,5 tys. franków szwajcarskich.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

PKO Ekstraklasa: Im niżej w tabeli, tym jest goręcej