23 kwietnia 2024

loader

Życiowy sukces Hurkacza

Hubert Hurkacz jest obecnie najlepszym polskim tenisistą

Najwyżej sklasyfikowany w rankingu ATP polski tenisista Hubert Hurkacz sprawił ogromną sensację w turnieju ATP World Tour 500 w Dubaju (pula nagród 2,8 mln dolarów). 22-letni wrocławianin w 1/8 finału wyeliminował turniejową „jedynkę” Japończyka Keia Nishikoriego. To pierwszy zawodnik z Top 10 światowego rankingu pokonany przez Hurkacza.

Notowany na 77. miejscu rankingu ATP Hurkacz wygrał z klasyfikowanym na szóstej pozycji Nishikorim 7:5, 5:7, 6:2. W pierwszej rundzie obaj tenisiści mieli za przeciwników Francuzów. Polak wyeliminował z turnieju Corentina Mouteta (6:3, 7:5), zaś Japończyk Benoita Paire’a. Pojedynek Dubaju był pierwszym starciem Hurkacza z Nishikorim, wcześniej nigdy na siebie nie trafili. 29-letni japoński tenisista ma na koncie 11 wygranych turniejów cyklu ATP Tour, zaś w 2014 roku doszedł do finału wielkoszlemowego Australian Open. W tym roku na kortach Melburne Park odpadł w ćwierćfinale, ale mógł już w pierwszej rundzie, bo przegrywał z innym polskim tenisistą, Kamilem Majchrzakiem, już w setach 0:2. Wyszedł jednak z opresji obronną ręką i wygrał dwie kolejne partie, zaś w piątej Polak skreczował z powodu urazu dłoni.

Polacy zmora Japończyka

Z tej lekcji Nishikori najwyraźniej nie wyciągnął wniosków i do starcia z Hurkaczem podszedł bez należytej analizy jego stylu gry i zapłacił za to porażką. W pierwszej odprawili Francuzów. Polak wyeliminował Corentina Mouteta, a Japończyk pokonał Benoita Paire’a. W środę wrocławianin po raz pierwszy spotkał się z finalistą US Open 2014. W I rundzie tegorocznego Australian Open azjatyckiemu tenisiści opór stawił Kamil Majchrzak, który prowadził 2-0 w setach, ale organizm odmówił mu posłuszeństwa i skreczował w piątej partii. Hurkacz nie przestraszył się utytułowanego rywala i pokonał szóstą rakietę globu 7:5, 5:7, 6:2.

W pierwszym secie obaj tenisiści bez większych problemów utrzymywali podanie. Wyjątek nastąpił w piątym gemie, w którym Hurkacz odparł dwa break pointy przy 15-40 dzięki świetnym serwisem. Polak dobrze atakował, solidnie się bronił. Nieźle returnował utrudniając rywalowi szybkie przechodzenie do ofensywy. Serwis wrocławianina był urozmaicony, przez co Nishikori miał problemy z odczytywaniem jego zamiarów. Z czasem w grze Hurkacza zaczęło pojawiać się więcej nerwowości. Imponujący żelazną defensywą Japończyk coraz częściej przeprowadzał skuteczne ataki. Polak nie wytrzymywał presji, spóźniał się do piłek i popełniał sporo błędów. Tak było w dziewiątym gemie, w którym oddał podanie wyrzucając bekhend.

Hurkacz wyciągnął wnioski, wrócił do grania głębokich piłek, zmieniał kierunki i zmuszał rywala do biegania. Znakomicie funkcjonował jego forhend. W odrobieniu straty pomógł mu trochę Nishikori, który popełnił podwójny błąd. Jednak Polak potrafił wykorzystać szansę, jaka się przed nim otworzyła. Na 5:5 wyrównał ostrym forhendem wymuszającym błąd. W końcówce doświadczony Japończyk całkowicie zgubił rytm i koncepcję gry. Popełnił serię błędów, w tym kolejny podwójny. W 12. gemie oddał podanie do zera i set dobiegł końca.

W drugiej partii Polak wyraźnie się pogubił i przegrywał już 0:3, potem poderwał się do walki, ale grał zrywami, nierówno i ostatecznie przegrał 5:7. W trzecim secie role znów sie odwróciły, bo to Nishikori obniżył loty, a Hurkacz znów zaczął grać swobodnie i pewnie, pozwalając wyżej notowanemu rywalowi na ugranie zaledwie dwóch gemów. W trwającym dwie godziny i trzy minuty meczu wrocławianin zaserwował dziewięć asów, cztery razy oddał podanie, a sam wykorzystał sześć z siedmiu break pointów. Naliczono mu 31 kończących uderzeń i 30 niewymuszonych błędów. Japończyk zaliczył jednego asa, miał 23 piłki wygrane bezpośrednio i 32 pomyłki.
Hurkacz odniósł pierwszego zwycięstwo nad tenisistą z Top 10 rankingu ATP i po raz pierwszy w karierze awansował do ćwierćfinału turnieju cyklu WTA Tour. Zdobył 90 punktów rankingowych, co zapewni mu w najnowszym notowaniu awans w okolice najlepszego w karierze 65. miejsca.

Tsitsipas wciąż poza zasięgiem

Ale na tym jego występ w Dubaju nie musiał się skończyć. W czwartek Hurkacz w ćwierćfinale zmierzył się rewelacyjnie ostatnio grającym Grekiem Stefanosem Tsitsipasem, 11. w rankingu ATP, z którym niedawno przegrał w halowym turnieju w Marsylii 4:6, 2:4. Był to ich trzeci pojedynek w historii, bo w 2018 Grek okazał się lepszy w fazie grupowej mediolańskich turnieju tenisowych nadziei Next Gen ATP. I tym razem poradził sobie z polskim graczem, ale kosztowało go znacznie więcej sił.
W dwóch poprzednich starciach ze Stefanosem Tsitsipasem nasz reprezentant nie wygrał nawet seta. W zeszłym roku panowie spotkali się w mediolańskich Finałach Next Gen ATP. Z kolei osiem dni temu rozegrali mecz II rundy w halowej imprezie ATP World Tour 250 w Marsylii. We Francji Grek zwyciężył 6:4, 6:2, a następnie sięgnął po drugie w karierze trofeum w głównym cyklu. W Dubaju musiał oddać Polakowi seta. Ostatecznie wygrał 7:6 (4), 6:7 (1), 6:1. Ale Hurkacz może być zadowolony ze swojego występu w Dubaju, bo osiągnął tam życiowy sukces. Po raz pierwszy w karierze pokonał notowanego w Top 10 zawodnika i osiągnął ćwierćfinał zawodów głównego cyklu, zdobył 90 punktów do klasyfikacji ATP oraz czek na 75 tys. dolarów. W najnowszym notowaniu rankingu ATP przesunie się o kilka miejsc, w okolice 65. pozycji.

Teraz nasz najlepszy tenisista przenosi się za ocean. W Stanach Zjednoczonych zagra kolejno w Indian Wells i Miami, a potem niemal z marszu przystąpi do rywalizacji na kortach ziemnych. Jego pierwszym turniejem na tej nawierzchni ma być marokański Marrakesz, a celem głównym dobry występ w wielkoszlemowym French Open ka kortach im. Rolanda Garrosa w Paryżu.

 

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Tylko ZAKSA bez awansu

Następny

Księga Wyjścia (2)

Zostaw komentarz