17 kwietnia 2024

loader

Dynastia spod Lwa i Słońca

fot. Gage Skidmore / Flickr

Czterdzieści dwa lata po śmierci ojca książę koronny Iranu Reza Pahlavi próbuje zdobyć zaufanie młodego pokolenia protestujących. Pomimo nowej nadziei na wolność i upadek Islamskiej Republiki Irańczycy pozostają nieufni wobec cesarskiej rodziny. Jednak sam dziedzic tronu uważa się jedynie za symbol, a nie przyszłego władcę.

Na teherańskich bazarach znany od XII wieku perski symbol Lwa i Słońca – Shir-o-Khorshid, kojarzony z dynastią Pahlavich (1925–1979), ozdabia dziś łatwo dostępne do kupienia pamiątki. Towarzyszy mu niekiedy podobizna samego szacha Mohammada Rezy Pahlaviego (1941–1979), która dla wielu Irańczyków jest wspomnieniem przedrewolucyjnego dobrobytu. Położony w północnym Teheranie kompleks pałacowy Niavaran, najokazalsza rezydencja cesarza, która w swoich murach w 1977 roku gościła prezydenta USA Jimmy’ego Cartera, przekazana została przez rządy Ajatollahów w ręce ludu. Wnętrza pałacu, kolekcja obrazów cesarzowej Fary Pahlavi, wśród których znaleźć można nieznane dzieło Tadeusza Styki Lwy u wodopoju (akty autorstwa Francisa Bacona nie bez powodu pozostają schowane), oraz garaż cesarskich limuzyn udostępnione zostały zwiedzającym.

Szczególnie na lepiej rozwiniętej północy kraju irańska infrastruktura miejska i drogowa, wciąż w dobrym stanie, w dużej mierze pamięta cesarskie czasy. Zmieciony ze swojego Pawiego Tronu przez bliższych wtedy obywatelom (choć nieco mniej biegłych w rządzeniu państwem) mułłów monarcha dbał o interesy z Zachodem. Przez lata nieudolnej polityki rządów Islamskiej Republiki, irańskie bogactwo i zasoby zostały zaprzepaszczone, a po gospodarczej potędze znad Zatoki Perskiej zostały jedynie muzea i obecnie najsłabsza waluta na świecie – rial irański. Za banknot o nominale 10 000 riali nie można kupić nawet butelki wody. 

W czasie islamskiej rewolucji z szachinszachem Iran opuściła także jego rodzina, by nigdy już nie wrócić do kraju. Na wieść o wyjeździe Pahlavich tłumy triumfujących rewolucjonistów zalały ulice Teheranu. Jednym z symboli zwycięstwa nad monarchą były banknoty, z których wycinano królewskie podobizny. Wkrótce władzę przejęli wyznawcy Allaha, pokonując w boju o najważniejsze urzędy nie tylko walczących ostatkiem sił monarchistów, ale i komunistów.

Władza na wygnaniu

Minęło już ponad 40 lat od zaprzysiężenia w 1980 roku na uchodźctwie nowego króla Iranu. Tuż po śmierci szacha przebywający w Kairze Cyrus Reza Pahlavi przejął tron po ojcu, stając się trzecim władcą ostatniej perskiej dynastii. Choć doradcy sugerowali śmiertelnie choremu (cesarzowi) powierzenie władzy młodszemu z synów, Aliemu, nie zdecydował się on na ten krok. W imieniu wówczas trzynastoletniego księcia władzę czasowo sprawowałaby rada regencyjna. Szach postawił jednak na pierwszego dziedzica. W dniu śmierci Mohammada Rezy Pahlaviego, zgodnie z jego wolą, regentką została cesarzowa Farah. Dwa miesiące później zrzekła się swojego statusu na rzecz starszego z synów. Nowo zaprzysiężony na uchodźctwie król przyjął imię Reza Pahlavi II. Ceremonia i tytuł nie zostały jednak uznane, a rządy światowe zaakceptowały nowy, islamski porządek. 

Młodszy z braci, Ali Reza, wyjechał kształcić się w USA, gdzie podjął się nawet studiów doktorskich z iranistyki na Harvardzie. Nie było mu dane ich skończyć – w 2011 roku w Bostonie odebrał sobie życie. Choć zmagał się wcześniej z depresją jako przyczynę samobójstwa rodzina podała długotrwały smutek związany z sytuacją w Iranie. 

Obecnie Cyrus Reza Pahlavi, jak sam twierdzi, jest jedynie symbolem, nie władcą. Nigdy jednak nie zrzekł się oficjalnie swojego tytułu. Mimo że namawia do ustanowienia w Iranie świeckiej demokracji wśród jego zwolenników wciąż powszechny jest kult cesarskiej rodziny. Od wybuchu protestów po śmierci Kurdyjki Żiny Amini wolnościowym demonstracjom poza granicami Iranu towarzyszą wiece poparcia Pahlavich. Na londyńskim Trafalgar Square demonstranci z plakatami przedstawiającymi trzech władców dynastii (a także z krótkimi wierszykami ku ich czci) chętnie dają się fotografować przechodniom. Reza Pahlavi w dalszym ciągu cieszy się szczególnym poparciem wśród klasy średniej, w szczególności tej na emigracji. Nadzieję na powrót do łask dostrzegają w nim wcześniej wysoko postawieni obywatele, których nowy, religijny ustrój zmusił do opuszczenia kraju.

W 2017 roku, gdy w irańskich miastach po raz kolejny na ulice wyszli protestujący (bezpośrednią przyczyną były podwyżki cen produktów spożywczych), usłyszeć można było hasła nawołujące do powrotu przedrewolucyjnej władzy. Jak twierdzi politolog Uniwersytetu Teherańskiego Saddegh Zibakalam (sprzeciwiający się zarówno monarchii, jak i islamskiej republice), młodym protestującym nie chodziło o jednoznaczne poparcie upadłej dynastii, lecz o zwyczajne wyrażenie gniewu wobec rządzących. 

Służba ojczyźnie

Reza Pahlavi od momentu wygnania zabierał niejednokrotnie głos w sprawach związanych z sytuacją w Iranie. Jest to jedyna działalność, oprócz krótkiego epizodu w amerykańskiej szkole lotniczej, której cesarski potomek poświęcił życie. Jak sam przyznaje, utrzymuje się z rodzinnego majątku i wsparcia swoich zwolenników. Jego pełnoetatowym zajęciem jest udzielanie wywiadów i przemówień przestrzegających przed religijnym rządem.

Gdy w latach osiemdziesiątych irackie wojska Saddama Husseina zaatakowały Iran, rząd Chomejniego zdał sobie sprawę z braku odpowiednio wyszkolonych wojskowych – dowództwo lotnictwa i najwybitniejsi piloci w czasie rewolucji trafili do więzień. Za podjęcie walki Islamska Republika obiecała im nie tylko amnestię, ale i nadanie przedrewolucyjnego, świeckiego hymnu Iranu w państwowym radiu. Po wybuchu wojny żona zmarłego szacha w swoich orędziach nawoływała do zjednoczenia w zdestabilizowanym przez rewolucję państwie na rzecz odparcia wrogiej inwazji. Jednym z pilotów deklarujących chęć do walki był przeszkolony w siłach powietrznych USA Reza Pahlavi, który w 1978 roku rozpoczął kurs lotniczy w wojskowej bazie w Lubbock w Teksasie. Islamski reżim odrzucił jednak propozycję. 

W obronie kobiet

Choć księcia odróżnia od ojca deklarowany liberalny światopogląd wobec praw kobiet, protestujące na ulicach Iranki nie ufają cesarskiej rodzinie. W 1977 roku Mohammad Reza Pahlavi udzielił wywiadu zmarłej niedawno Barbarze Walters, w którym podzielił się swoimi patriarchalnymi poglądami. Była to jednocześnie jego pierwsza konfrontacja w towarzystwie żony z dziennikarką, jak również najbardziej niezręczna. Choć szach ogłosił Farę swoją regentką w rozmowie przyznał, że mogłaby sobie z tym nie poradzić i nie powierzyłby kobiecie roli głowy państwa. Podobnymi poglądami popisał się wcześniej w roku 1973 w wywiadzie z włoską dziennikarką Orianą Fallaci, sugerując, że kobiety, mimo wielu możliwości, nie miały nigdy nic do zaoferowania światu. Jego następca – Reza Pahlavi – do czasu wybuchu protestów w Iranie w 2022 roku w kwestii praw kobiet zachowywał milczenie. Gdy ich skala okazała się znacznie większa niż zrywy wolnościowe poprzednich lat, stanął po stronie protestujących. Jednak ludzie młodzi, będący sercem trwających rozruchów, uważają go za kolejnego dyktatora w miejsce poprzedniego. W demonstracjach na terenie kraju wiodącą rolę odgrywają środowiska lewicowe, a hasła słyszane na ulicach dotyczą nie tylko wolności i praw kobiet, ale także osób LGBTQ+. Niespełna dwa tygodnie przed śmiercią Żiny Amini z rąk policji, sąd najwyższy skazał na śmierć dwójkę aktywistów za tzw. promowanie homoseksualizmu, który według prawa religijnego karany jest śmiercią lub biczowaniem. Jednym z uniwersalnych zarzutów, najczęściej bezpodstawnie stawianych protestującym, jest propaganda przeciwko Islamskiej Republice.

Irańska Bastylia

Teherańskie więzienie Evin porównywane jest przez samych osadzonych (którzy od czasu wybuchu protestów mają prawo się kontaktować jedynie z rodzinami) do uniwersytetu. W jego murach wciąż osadzani są studenci, naukowcy, profesorowie, a nawet zagraniczni szpiedzy. Jest kolejną pamiątką z czasów monarchii – wybudowane zostało w 1972 roku, a SAVAK – tajna policja szacha, słynąca z brutalnych metod przesłuchań, osadzała tam i torturowała więźniów politycznych. Krwawe metody wymuszania na aresztowanych przyznania się do winy nie uległy zmianie wraz z nowym ustrojem. Policja religijna ucieka się do równie brutalnych praktyk, w tym również przemocy seksualnej. 

Początkowo więzienie Evin miało mieścić niewiele ponad 300 osób. U schyłku swojego panowania szach zarządził jednak znaczące powiększenie go – do ponad 1500 miejsc. Dziś, w czasach islamskiej republiki, jego pojemność wzrosła prawie dziesięciokrotnie, czyniąc je jednym z największych zakładów karnych Iranu. W październiku ubiegłego roku wybuchł tam pożar i zamieszki, których oficjalna przyczyna nie jest znana.  By nie popełnić błędu poprzedniego reżimu i skutecznie strzec bram więzienia, władze zablokowały pobliską drogę ekspresową, będącą jedną z najważniejszych obwodnic Teheranu. Wśród protestujących Evin zostało okrzyknięte „irańską Bastylią”. Po krótkim czasie bunt, będący de facto efektem prowokacji władz, został stłumiony.

Ostatnie wakacje

Gdy Mohammad Reza Pahlavi po raz ostatni opuszczał Iran, oficjalnymi celami wyjazdu podanymi przez media były wakacje i wizyta dyplomatyczna w Egipcie. Cesarzowa Farah wraz z mężem, który nie krył łez i niósł niewielkie pudełko irańskiej ziemi, weszła na pokład samolotu, żegnając ojczyznę po raz ostatni. Wraz z upadkiem jednego reżimu, Irańczycy wkrótce powitali kolejny. Nowo ukształtowana Islamska Republika, choć mniej spektakularnie niż przed dwoma laty Afganistan, opuściła amerykańską strefę wpływów. Zachód stopniowo zaczął zrywać gospodarcze więzi z Iranem, dla zawiązania których w czasie swojego panowania szach odbywał zagraniczne wizyty dyplomatyczne. Pojawił się nowy przywódca, tym razem religijny – Ruhollah Chomejni – który, przebywając na wygnaniu we Francji, zyskał przydomek islamskiego Mahatmy Gandhiego. Już w pierwszych miesiącach sprawowania władzy udało mu się zaprowadzić nowe, zgodne z wolą Allaha prawo. Głównymi wrogami ojczyzny okrzyknął USA i Izrael, nazywając je kolejno wielkim i małym szatanem. Związek Radziecki w skali zła zyskał zaś przydomek mniejszego szatana (względem Stanów Zjednoczonych) z uwagi na panujący tam ideologiczny ateizm. 

Cyrus Reza Pahlavi, niejednokrotnie posądzany o kolaborację z CIA, wciąż deklaruje starania o odebranie państwa z rąk ajatollahów. Były obietnice, ale konkretne działania nie zostały podjęte. Przed wyzwoleniem Iranu powstrzymują go nie tylko religijne rządy, ale też uprzedzenie nowych pokoleń wobec monarchii i wszystkiego, co (mimo deklaracji zmiany poglądów) z nią związane. Niskie poparcie wobec dziedzica tronu nie zapewnia mu jednak statusu międzynarodowej ikony, którym cieszył się jego ojciec.

Emil Bonk

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Izrael. Osiedla znowu w grze