28 marca 2024

loader

Kremlowscy blogerzy wojenni atakują

Unsplash

Liczna grupa rosyjskich „blogerów wojskowych”, relacjonujących wojnę z Ukrainą zyskała istotną pozycję w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej i cieszy się dużą swobodą, pomimo krytyki ministerstwa obrony, a nawet Kremla – pisze w najnowszym raporcie Instytut Badań nad Wojną.

Analitycy ISW zaznaczają, że Putin „bronił blogerów przed atakami resortu i wspierał ich niezależność, chociaż w tym samym czasie zwiększa represje i cenzurę wewnątrz Rosji”.

Jak pisze ISW, środowisko „blogerów wojskowych” to ok. 500 autorów, którzy stali się wpływowym głosem i źródłem informacji na temat przebiegu wojny.

„Grupa ta ma silnie prowojenny i nacjonalistyczny charakter i jest powiązana z prominentnymi ideologami nacjonalizmu. Powiązania z siłami zbrojnymi, armią, jednostkami czeczeńskimi czy tak zwaną Grupą Wagnera (w świetle prawa to nielegalna formacja zbrojna – PAP) czy siłami proxy (formacjami tzw. separatystów) – dały im wpływowy głos, który w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej brzmi głośniej niż ministerstwo obrony” – ocenia ISW.

„Kreml pozwoli rosnącej nieformalnej grupie blogerów wojskowych uzyskać quasi oficjalną, ale niezależną pozycję, chociaż ogólnie represje i cenzura są nasilane” – zaznacza ISW, wskazując, że środowisko to często krytykuje władze i promuje własne narracje na temat wojny. Są tam osoby, które popierają Kreml, krytykując resort obrony, ale także tacy, którzy winili za porażki na froncie bezpośrednio Putina.

„Jest zaskakujące, że Kreml toleruje środowisko blogerów, biorąc pod uwagę cenzurę wobec bardziej tradycyjnych mediów, w tym opozycyjnych i zagranicznych” – ocenia ISW.

Analitycy zaznaczają, że blogerzy przedstawiają opinie różniące się „dramatycznie” od ustrukturyzowanej prezentacji przebiegu wojny, oferowanej przez resort obrony. Korzystają z popularnych platform, takich jak Telegram czy rosyjskie sieci społecznościowe. Większość z nich działa na froncie lub ma źródła w strukturach wojskowych.

Niektórzy z nich są powiązani z rosyjskim rządem lub oficjalnymi mediami rosyjskimi. Niektórzy zajmują oficjalne stanowiska. ISW pisze, że Putin “awansował” niektórych z nich, zapewne ze względu na ich wpływy na nacjonalistycznie nastawionych odbiorców. Kilku blogerów włączono do Rady Praw Człowieka, z innymi Putin spotykał się osobiście.

Popularność blogerów jest prawdopodobnie efektem tego, że Kreml nie zdołał stworzyć efektywnego przekazu w Telegramie (będącym kluczowym źródłem informacji), a w szerszym ujęciu – przygotować społeczeństwa na poważną i długą wojnę.

„Czy blogerzy wojskowi pozostaną lojalni wobec Putina, jeśli rosyjska armia będzie nadal ponosić porażki? Jak zareaguje Putin, jeśli tak się nie stanie? Te pytanie mogą się stać istotne w sytuacji, gdy Putin chce od niechętnego społeczeństwa, by coraz więcej ludzi stało się mięsem armatnim” – pisze ISW.

Niewygodni blogerzy będą jednak zablokowani

Świadczy o tym projekt ustawy o algorytmach rekomendacyjnych w internecie i rozporządzenie FSB dotyczące informacji o działaniach militarnych Rosji – ocenia ISW.

Amerykański think tank zwraca uwagę na projekt ustawy, który parlament Rosji może rozpatrzeć do końca roku. Według prorządowych mediów rosyjskich przewiduje on, że wszystkie serwisy internetowe wykorzystujące algorytmy rekomendacyjne powinny wprowadzić możliwość całkowitego lub częściowego wyłączenia tej technologii. Algorytmy rekomendacyjne używane są przez serwisy społecznościowe i projekt, który pojawił się jeszcze przed inwazją rosyjską na Ukrainę, wymierzony był w zachodnie serwisy, jak Facebook, Instagram i YouTube. Chodzi o algorytmy, które wykorzystują preferencje użytkowników, by proponować im konkretne treści.

Jak ocenia ISW, projekt przewiduje, że serwisy internetowe będą musiały zapewnić władzom możliwość „całkowitego bądź częściowego zablokowania udziału pewnych użytkowników”. Rozważanie przepisów przez parlament analitycy amerykańskiego ośrodka oceniają jako próbę odpowiedzi na bolączkę Kremla, jaką jest możliwość odpowiedniego prezentowania wojny przeciwko Ukrainie. Chodzi też o „wprowadzenie bezpośrednich środków przeciwdziałania” odmiennym opiniom w internecie, pochodzącym ze źródeł w Rosji, jak i z zagranicy.

Rozporządzenie Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), na które zwracają uwagę analitycy, to lista „informacji z zakresu działalności wojskowej i wojskowo-technicznej Federacji Rosyjskiej, które mogą być wykorzystane przeciwko bezpieczeństwu kraju w razie uzyskania ich przez źródła zagraniczne”. Rozporządzenie to – jak ocenia ISW – wpisuje się w szersze próby podejmowane przez FSB, by zakazać informowania na temat armii, co pozwoliłoby także jednak na wzmocnienie kontroli nad rosyjskimi „blogerami wojennymi”, omawiającymi i krytykującymi sposób prowadzenia wojny na Ukrainie obecnie cieszącymi się dużą swobodą.

„Zarówno zaproponowany projekt ustawy w Dumie (niższej izbie parlamentu), jak i dekret FSB wskazują, że władze Rosji usilnie zabiegają o przejęcie kontroli nad sferą informacji” – podsumowuje amerykański think tank. 

AD/PAP

Redakcja

Poprzedni

Będzie wojna o tablice?

Następny

To nie jest dobry czas dla Kurdów