25 kwietnia 2024

loader

Waszyngton w garści Erdogana

Po tym, jak prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan przeprosił się ostatnio z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem i pojechał do Petersburga ukorzyć się za zestrzelenie rosyjskiego bombowca na pograniczu turecko-syryjskim, w te pędy do Ankary udał się wiceprezydent USA, Joe Biden, by ukorzyć się za to, że Waszyngton zwlekał z udaniem się z pielgrzymką do Ankary w celu demonstrowania poparcia dla władz tureckich po nieudanym zamachu stanu z 15 lipca

Jak wiadomo Ankara żąda niezwłocznego wydania Turcji mieszkającego od 17 lat w USA kaznodziei muzułmańskiego, Fethullah Guelena, którego Erdogan mianował naczelnym terrorystą Turcji i organizatorem zamachu. Prokuratura turecka domaga się dla niego 1900 lat więzienia. Waszyngton kręcił, że trzeba przestrzegać procedur, mieć „twarde” dowody. Teraz po spotkaniu z Erdoganem, Biden powiedział, że Guelena wydadzą, „jeśli Bóg pozwoli” (muzułmańskie insz’Allah) i będą dowody.
Ciężko będzie wydać, bo należałoby przymusić do tego amerykański wymiar sprawiedliwości. Ale Biały Dom przeraża myśl, że Turcja może po prostu zagospodarować 24 ładunki jądrowe NATO trzymane na jej terytorium. A Erdogan jasno powiedział Bidenowi: dla nas priorytetem jest jak najszybsza ekstradycja Guelena; Amerykanie mówią o decyzji sądu, ale porozumienie między USA, a Turcją wymaga zamknięcia w areszcie takich ludzi; ten człowiek nadal zarządza organizacją terrorystyczną z miejsca, gdzie jest.
Biden przyjechał też, by zadeklarować, że USA kolejny raz zdradzają Kurdów i zażądał od syryjskich oddziałów kurdyjskich (YPG), by wycofały się za rzekę Eufrat – tak, jak życzy sobie Turcja. Rzecz w tym, że Kurdowie przy zachęcie i poparciu USA odbili z rąk Państwa Islamskiego (PI) miasto Manbidż i wydawało się zaraz przepędzą PI z miasta Dżarabulus w pobliżu granicy z Turcją. Oba leżą na zachód od Eufratu.
Nie zdążyli, bowiem wojsko tureckie (czołgi i samoloty) bezceremonialnie pogwałciło suwerenność Syrii i zajęło Dżarabulus w chwili pobytu Bidena w Ankarze, zabijając podobno dziesiątki dżihadystów. Biden poparł najazd głosząc, że „granica turecka z Syrią musi być kontrolowana przez samą Turcję, a nie jakąkolwiek grupę zbrojną”, czytaj YPG.
W parlamencie tureckim Biden deklarował, że USA przywiązują bardzo dużą wagę do stosunków z Turcją jako sojusznikiem, partnerem i przyjacielem, a Waszyngton udzieli Turcji wszelkiej pomocy w umacnianiu demokracji.
O demokracji w Turcji mówił w chwili, kiedy umacnia się tam dyktatura prezydencka Erdogana, brutalne czystki objęły dziesiątki tysięcy ludzi w wojsku, policji, wymiarze sprawiedliwości i likwiduje się niezależne środki przekazu.

trybuna.info

Poprzedni

Młodzi ciągle bez mieszkań

Następny

Czas szeryfów