29 marca 2024

loader

„Żelazna Dama” zatonęła

Number 10 / Flickr

20/10/2022. London, United Kingdom. Prime Minister Liz Truss gives her resignation speech outside No10 Downing Street. Picture by Simon Dawson / No 10 Downing Street

Brytyjska premier Liz Truss w 45. dniu urzędowania, ogłosiła rezygnację, wyjaśniając, że nie jest w stanie zrealizować mandatu, na podstawie którego została wybrana. Będzie pełnić urząd do czasu wyboru następcy, co powinno nastąpić do 28 października. Kto ją zastąpi?

Jeszcze dzień przed rezygnacją Truss zapewniała w Izbie Gmin, że jest osobą, która walczy, a nie poddaje się, zatem nie zamierza rezygnować. Jednak wydarzenia środowego popołudnia spowodowały, że jej pozycja stała się nie do utrzymania. Najpierw z funkcji zrezygnowała minister spraw wewnętrznych Suella Braverman, zarzucając premier, że rząd zupełnie przestał realizować program, a wieczorem doszło w Izbie Gmin do gorszących scen podczas głosowania nad moratorium nad wydobyciem gazu łupkowego. Niektórzy posłowie Partii Konserwatywnej mieli być zastraszani i zmuszani do tego, by głosować zgodnie ze stanowiskiem rządu.

Błędem popełnionym już w pierwszym dniu urzędowania okazały się nominacje ministerialne – Truss nie spróbowała zjednoczyć partii podzielonej po przeprowadzonych latem, wygranych przez nią wyborach, lecz niemal wszystkie stanowiska obsadziła osobami, które ją popierały.

Jeszcze większym błędem okazał się ogłoszony cztery tygodnie temu przez ówczesnego ministra finansów Kwasi Kwartenga program cięć podatkowych. Truss i Kwarteng chcieli w ten sposób pobudzić wzrost gospodarczy, ale rynki finansowe fatalne odebrały fakt, że cięcia miały zostać sfinansowane przez zwiększanie zadłużenia kraju w nadziei, iż późniejszy wzrost to zrekompensuje. Równie fatalnie przyjęte zostało przez opinię publiczną to, że w sytuacji rosnących kosztów utrzymania na cięciach podatkowych najwięcej mieli zyskać najlepiej zarabiający.

Ani zastąpienie Kwartenga wywodzącym się z przeciwnej frakcji partyjnej Jeremym Huntem, ani stopniowe wycofywanie się rządu z niemal wszystkich złożonych obietnic, nie pomogło Truss, która coraz bardziej traciła zaufanie własnych posłów, a także pobijała rekordy negatywnych ocen w sondażach.

Kto ją zastąpi?

Liz Truss poinformowała, że pozostanie na stanowisku do czasu wyłonienia jej następcy, co powinno nastąpić do końca tego tygodnia. Aby zakwalifikować się do wyborów, pretendenci do przywództwa muszą do poniedziałkowego popołudnia uzyskać poparcie co najmniej 100 członków klubu poselskiego konserwatystów. Tak wysoki próg oznacza, że w wyborach może wziąć udział maksymalnie trzech kandydatów.

W grze o stanowisko premiera są m.in. były minister finansów Rishi Sunak oraz była minister obrony, obecnie liderka Izby Gmin Penny Mordaunt, którzy weszli wraz Truss do finałowej trójki w poprzednim głosowaniu wewnątrz Partii Konserwatywnej. Faworytem u brytyjskich bukmacherów jest obecnie główny kontrkandydat Truss – Sunak.

Niewykluczone, że do wyścigu włączy się również Boris Johnson, który ustąpił w obliczu braku poparcia torysów. Obecnie natomiast duża część członków partii wzywa do jego powrotu, a sam Johnson zapowiedział, że może wystartować w wewnętrznych wyborach torysów. Pierwszy członek rządu, sekretarz stanu ds. biznesu, Jacob Rees-Mogg, już oficjalnie popiera byłego premiera, a sekretarz stanu ds. obrony, Ben Wallace, zasugerował, że opcja w postaci Borisa Johnsona może uzyskać jego aprobatę, pozostaje jednak w tej kwestii ostrożny – „Jest jeszcze kilka dni, zobaczymy, co się stanie”.

Jeśli to trio zostanie potwierdzone, posłowie będą musieli wybrać dwóch, o których następnie zdecyduje 170 000 członków partii w głosowaniu online.

Wybory już TERAZ!

Keir Starmer, lider Partii Pracy, największej brytyjskiej partii opozycyjnej, wezwał do wyborów powszechnych „teraz”.
„Przywództwo to podejmowanie trudnych decyzji. Jako były dyrektor prokuratury publicznej wiem, jak to jest. Zrobię to jako premier. Ludzie płacą cenę za chaos na szczycie Partii Torysów. Potrzebujemy wyborów powszechnych już teraz” – stwierdził Starmer.

Co do zasady kolejne wybory spodziewane są pod koniec 2024 roku lub na początku 2025. Jednak biorąc pod uwagę, że Torysi wciąż mają bezpieczną większość, to o ile uda im się porozumieć między sobą i powołać rząd, nie będą musieli ich rozpisywać. Jednak przy obecnym kryzysie, który trawi Partię Konserwatywną niczego nie możemy być pewni. Przyśpieszone wybory byłby z pewnością ukojeniem dla Brytyjczyków zmęczonych chaosem, który fundują im Torysi.

Partia Pracy według jednego z ostatnich sondaży PeoplePolling notuje obecnie największe poparcie od lat 90 i o aż 39 proc. wyprzedza Torysów, którzy po ostatnich wpadkach mogą cieszyć się z zaledwie 14 proc. poparcia. W innym sondażu innym sondażu Redfield & Wilton Strategies przewaga ta jest niższa ale nadal jest to aż 36 proc. różnicy na korzyść lauborzystów. Gdyby jutro odbyły się wybory powszechne i powtórzyłyby się wyniki sondażu PeoplePollling, konserwatyści mieliby 0 deputowanych, a Partia Pracy zdobyłaby 554 mandaty, co stanowi wzrost o 351 w porównaniu z wynikiem z 2019 roku.


JAM/PAP

Redakcja

Poprzedni

Nie ustają protesty po śmierci Mahsy Amini

Następny

(Socjal)demokracja na rozdrożu