Hulaj-kapitalizm

Dziwię się nowej miejskiej modzie na jeżdżenie elektrycznymi hulajnogami. Dotychczas uznawałem to za zabawkę dla dzieci. Na moim podwórku szał na te urządzenia (ale nie elektryczne) przypadł akurat w czasie okołokomunijnym, który cierpienia związane z łażeniem do kościoła (i głębokimi przeżyciami duchowymi, oczywiście!) łagodzi majowymi prezentami. My dostawaliśmy, oprócz…