Mimo złotego deszczu, który spadł na nich po wejściu do Unii Europejskiej, polscy chłopi niezmiernie rzadko wyrażają zadowolenie z warunków ekonomicznych dla produkcji rolnej.
Ten rok zapowiada się nieźle dla naszego rolnictwa i ludzi, którzy w nim pracują.
W drugim kwartale 2016 r. poprawiła się rolnicza koniunktura. Wartość wskaźnika koniunktury wyliczana przez Instytut Rozwoju Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej wzrosła o 1,2 punktu.
Stało się tak głównie za sprawą wzrostu strumienia przychodów pieniężnych trafiających do chłopów, które zwiększyły się o 3 punkty. Kwartalny wzrost ich przychodów jest wyższy od przeciętnego w latach 2000-2015.
Zarabiają ale nie ufają
Poprawę koniunktury odnotowano w większości grup gospodarstw rolnych zbadanych przez IRG SGH.
Najbardziej poprawiło się najsłabszym. Największe wzrosty wskaźnika koniunktury zarejestrowano bowiem w gospodarstwach najmniejszych, o powierzchni do 7 ha (wzrost o 3,1 pkt.).
Mówiąc dokładniej, wzrost koniunktury objął zwłaszcza właścicieli gospodarstw położonych na zachodzie Polski (o 13,8 pkt.), zajmujących się produkcją roślinną (aż o 32,4 pkt.), prowadzonych przez rolników w wieku 31-45 lat (o 4,6 pkt.) i z wykształceniem wyższym (o 3,5 pkt.).
Natomiast pogorszenie koniunktury zaobserwowano w gospodarstwach większych, o powierzchni 7-15 ha, położonych na północy, w centrum i wschodzie kraju, prowadzonych przez osoby starsze, powyżej 45 roku życia.
Ze wzrostem dochodów nie idzie jednak w parze poprawa chłopskich nastrojów. „Wartość wskaźnika zaufania, drugiej składowej wskaźnika koniunktury, obniżyła się o 0,5 pkt.” – podkreśla IRG SGH.
Zdaniem naukowców z Instytutu, nieoczekiwanie więc pogorszyły się nastroje rolników, wobec poprawy zanotowanej przed trzema miesiącami.
Wolą nie inwestować
Pogorszenie nastrojów rolniczych nie było jednak aż tak nieoczekiwane i nie powinno nikogo specjalnie dziwić.
Przychody pieniężne i oszczędności gospodarstw rolnych wprawdzie zwiększyły się. Zarazem jednak wzrosło i zadłużenie gospodarstw. Rosną również ich wydatki na zakup środków produkcji rolnej.
Spadają ceny skupu głównych produktów zwierzęcych i obniża się opłacalności ich produkcji. Sprawia to, że gospodarstwa rolne muszą przestawiać się na produkcję roślinną. Polscy chłopi chętnie zaś porównują swoje wydatki i ogromnie nie lubią, gdy mają one tendencję rosnącą (zwłaszcza, jeśli generalnie w Polsce mamy do czynienia z lekkim spadkiem cen).
W rezultacie, zmniejsza się odsetek gospodarstw rolnych podejmujących konieczne inwestycje i powiększających swoją powierzchnię. Tym samym wstrzymany został proces poprawy efektywności naszego rolnictwa. Rośnie zaś udział wydatków na bieżące potrzeby życiowe, kosztem inwestowania w gospodarstwa.
Konsumenci nie stracą
W sumie, wyniki najnowszego badania koniunktury rolnej, przeprowadzonego w kwietniu 2016 r., mogą budzić pewne zaniepokojenie. Rolnicy podejmują bowiem tylko działania niezbędne dla podtrzymania zdolności produkcyjnych gospodarstw w najbliższych kilku miesiącach – i z niepokojem patrzą w przyszłość.
Rolniczy niepokój nie powinien jednak na razie odbić się na tych, którzy nabywają owoce ich pracy, bo nie należy się spodziewać wzrostu cen artykułów żywnościowych. Straty zimowe i wiosenne w zbożach ozimych były wprawdzie dość wysokie i w niektórych uprawach przekraczały 10 proc., sięgając nawet 22 proc w przypadku jęczmienia ozimego. Jednakże w tym roku powierzchnia zasiewów zbóż generalnie rośnie i zwiększyła się o ok. 6 proc., do wielkości prawie 7,2 mln ha.
Dobrze przezimowały też rośliny owocowe i w skali całego kraju nie zaobserwowano znaczących strat w sadach spowodowanych mrozem. Powierzchnia upraw buraków cukrowych szacowana jest na poziomie roku ubiegłego. Spadła zaś tylko powierzchnia uprawy rzepaku i rzepiku (roślin oleistych), o ok. 19 proc, do 800 tys hektarów.
Tak więc, choć producenci rolni nie są zadowoleni, to konsumenci nie mają raczej powodów do narzekania.