Pobożny nie powinien się spóźniać. Być może więc niektóre pociągi Intercity będą coraz punktualniejsze.
Przewoźnik PKP Intercity podał wyniki plebiscytu na nazwy pociągów pasażerskich. Spółka zapowiada, że nazwy, które otrzymały największą liczbę głosów, zostaną wpisane do rozkładu jazdy na rok 2017 – 2018. Rozkład ten zacznie obowiązywać od 10 grudnia bieżącego roku.
Nowe nazwy otrzyma 16 pociągów. Nie ma wśród nich żadnego ekspresu, będą to pociągi pośpieszne kategorii IC (Intercity) oraz TLK (kiedyś nosiły nazwę Tanie Linie Kolejowe, ale od kiedy stały się drogimi pociągami, ich nazwa rozwija się oficjalnie jako Twoje Linie Kolejowe). Od 29 sierpnia do 4 września pasażerowie mogli oddawać głosy na propozycje nazw na profilu PKP Intercity na Facebooku. Głosowanie było bardzo krótkie, stąd niektóre nazwy mogą być przypadkowe, nie oddające rzeczywistych preferencji podróżnych.
Dla porównania – ubiegłoroczny plebiscyt pasażerów na nowe nazwy dla pociągów pasażerskich trwał dwa tygodnie – a i tak niektóre nazwy, jakimi ochrzczono wówczas pociągi, budziły lekkie zaskoczenie – jak choćby danie nazwy „Awangarda” pociągowi relacji Poznań – Gdynia. Awangarda kojarzy się z Łodzią czy nawet Krakowem – ale jakoś nie z Poznaniem.
Czy powstanie „Wyklęty”?
W tym roku, podczas tych siedmiu dni pomiędzy 29 sierpnia a 4 września, w internetowym głosowaniu wzięło udział 78,5 tys. osób. Ponieważ w Polsce minął już czas rozszalałej demokracji, więc duży wpływ na wyniki głosowania mieli wojewodowie. Jak stwierdziła spółka PKP Intercity, byli oni: „Partnerami tej edycji akcji. To wojewodowie zaproponowali nazwy kojarzące się bezpośrednio z danym regionem Polski. Odwoływały się one m.in. do historii, wybitnych postaci, kultury czy miejscowych atrakcji turystycznych”.
Jak widać w świetle tej informacji, pozostali uczestnicy głosowania nie zgłosili nazw kojarzących się bezpośrednio z danym regionem Polski, które odwoływałyby się do historii, wybitnych postaci, kultury czy miejscowych atrakcji. Oni mieli tylko wybierać z tego, co zaproponowała lokalna władza.
Z komunikatu PKP Intercity widać, że to wojewodowie mieli decydujący wpływ na wyniku plebiscytu. I nic dziwnego, bo to przecież ekipa rządząca. Może więc w przyszłym roku, w ramach oszczędności, PKP Intercity zorganizuje plebiscyt na nazwy pociągów wyłącznie wśród wojewodów?
A ponieważ wszyscy wojewodowie są z PIS-u, więc należy oczekiwać, że w swych zgłoszeniach uwzględnią oni nową politykę historyczną, uprawianą przez obecna ekipę. W tym roku pojawiła się ona na szczęście jeszcze dosyć dyskretnie. Nie było na przykład, jak się wydaje, pomysłu, by jakiś pociąg otrzymał nazwę: „Wyklęty”. Inna sprawa, że byłaby to nazwa nieco dwuznaczna, bo kojarząca się nie tylko z tzw. żołnierzami lecz i z ludem ziemi, który ma powstać.
Pociąg enigmatyczny
Nie ma zatem „Wyklętego” ale za to jest na przykład „Pobożny”, kursujący z Wrocławia do Szczecina. To nazwa historyczno – religijna, należy się spodziewać, że zgłosił ją wojewoda dolnośląski. Oficjalne uzasadnienie wskazuje, że chodzi o upamiętnienie księcia śląskiego Henryka II Pobożnego. Wojewoda sam najprawdopodobniej tego nie wymyślił, nazwę podsunęła mu ekipa piarowców z jego urzędu wojewódzkiego. Wymyślili nieźle, bo nazwa z jednej strony odnosi się do znaczącej postaci historycznej, zaś z drugiej ma oczywiste konotacje religijne – czyli uwzględnia to, na czym szczególnie zależy obecnej ekipie: historia, silna jednostka, wiara.
Dobrze byłoby, gdyby ten ostatni element występował nie tylko deklaratywnie. Może PKP Intercity znajdzie więc jakiś sposób, aby w pociągu odprawiana była msza (dzięki temu pasażerowie czuli by się też bezpieczniej w podróży) lub choćby rezydował spowiednik? No i oczywiste jest, że pociągowi o takiej nazwie nie wypada się spóźniać.
Spóźniać się natomiast może, i nikogo to nie powinno zdziwić, pociąg ochrzczony nazwą „Enigma” kursujący z Bydgoszczy do Warszawy. Nazwano go tak oczywiście dla upamiętnienia złamania szyfru Enigmy przez polskich matematyków, z których jeden, Marian Rejewski, pochodził właśnie w Bydgoszczy. Enigma to jednak zarazem coś trudno uchwytnego, zagadkowego, nieokreślonego – czyli właśnie enigmatycznego. I chyba wszyscy powinni zrozumieć, jeśli pociąg o takiej nazwie pojawiać się będzie na stacji bez związku z rozkładem, z dużym opóźnieniem, czy zgoła wcale.
Przydałby się także „Heimat”
Warto się pochylić i nad czternastoma innymi nazwami. Na pewno nie budzi żadnych niejasności nazwa „Zielonogórzanin”, nadana pociągowi z Zielonej Góry do Warszawy – tym bardziej, że PKP Intercity wyjaśnia – z czym trudno się nie zgodzić – iż Zielonogórzanin to: „Mieszkaniec Zielonej Góry”.
Jasna jest też nazwa „Oscypek” na pociąg z Zakopanego do Warszawy, „Spodek” (pociąg z Katowic do Poznania), „Molo” (z Gdyni do Poznania, choć w zasadzie powinien być z Sopotu), „Rubinstein” (z Łodzi, gdzie urodził się wielki pianista, do Warszawy), „Roztocze” (z Chełma do Warszawy), „Hubal” (z Kielc – a major walczył właśnie na Kielecczyźnie) – do Warszawy.
Wątpliwości nie budzi też nazwa „Połoniny” (z Przemyśla do Warszawy) – aczkolwiek lepiej gdyby wyruszał z Ustrzyk Dolnych (niestety, tam pociągi od dawna nie kursują).
Natomiast pociąg „Jagiellończyk” z Białegostoku do Łodzi, słusznie honorujący naszego wielkiego króla, powinien jeździć nie z Białegostoku lecz z Wilna. Polska już jednak nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego ze stolicą Litwy.
Przy pociągu „Starzyński” z Warszawy do Terespola podróżny może się zacząć zastanawiać co też zasłużony prezydent naszej stolicy miał wspólnego z grodem nad Bugiem? – podobnie jak pasażer pociągu „Cyryl” (chodzi o prezydenta Ratajskiego), kursującego z Poznania do Krakowa.
Wątpliwości może też mieć podróżny „Kresowiaka” (z Wrocławia do Warszawy). PKP Intercity wyjaśnia, iż: „Nazwa tego, kursującego przez Opole pociągu, nawiązuje do pochodzenia licznej grupy mieszkańców regionu”. Jeśli tak, to może jakiś pociąg z Opola należałoby nazwać „Heimat”? .
Na pewno potrzebne były wyjaśnienia, dlaczego pociąg z Szczecina do Krakowa ochrzczono nazwą „Magnolia” (jak się okazuje, kwiaty te bardzo licznie kwitną właśnie w mieście nad Odrą), zaś pociąg z Olsztyna do Zielonej Góry otrzymał nazwę Gietrzwałd?. PKP Intercity tłumaczy, że ta sławna objawieniami maryjnymi wieś leży właśnie w Olsztyńskiem. Problem tylko w tym, że w Gietrzwałdzie nie ma żadnej linii kolejowej.
Szczególna przyjemność podróżnych
W plebiscycie PKP Intercity najwięcej głosów (6935) zdobyła nazwa „Jagiellończyk”, wyprzedzając właśnie „Gietrzwałd” (5997 głosów),
Mamy nadzieję, że przejazdy składami, których nazwy wybrali sami pasażerowie, będą dla nich szczególnie przyjemne – podsumowała Agnieszka Serbeńska, rzeczniczka prasowa PKP Intercity.
Pewnie tak, choć jeszcze przyjemniejsze byłyby, gdyby na przykład przewoźnik postarał się, żeby ze składów pasażerskich ostatecznie zniknęły wagony z ubikacjami starego typu, mającymi dziurę w podłodze.
Na pewno natomiast pasażerowie są zadowoleni z tego, że 11 września zaczął wreszcie funkcjonować wspólny bilet na pociągi regionalne (Polregio – dawne Przewozy Regionalne) i kolej w Trójmieście oraz na PKP Intercity.