16 proc. firm planuje wzrost zatrudnienia, natomiast 9 proc. przedsiębiorstw zakłada redukcję – wynika z 46. edycji badania Plany Pracodawców. 74 proc. pracodawców nie planuje zostawić zatrudnienia na obecnym poziomie – to rekord w historii badania.
Według badania przygotowanego przez Instytut Badawczy Randstad we współpracy z Gfk, obecna sytuacja gospodarcza wpływa na pogorszenie nastrojów przedsiębiorców, które są już niemal tak samo złe, jak w pandemicznym 2020 roku. Przybywa firm, które w najbliższych miesiącach planują redukcję zatrudnienia, choć ciągle więcej jest tych, które będą poszukiwać nowych pracowników.
Randstad podaje, że zdecydowana większość pracodawców w skali kraju (74 proc.) w najbliższych miesiącach planuje pozostawić zatrudnienie na obecnym poziomie. To rekord w historii badania. Zwiększenie zatrudnienia w nowym roku prognozuje natomiast 16 proc. firm i jest wynik o 9 p.p. gorszy niż w poprzedniej edycji badania i o połowę niższy niż przed rokiem. Przybywa natomiast firm, które w najbliższych miesiącach będą redukować zatrudnienie (7 proc., wzrost o 3 p.p. w ciągu pół roku).
Dodano, że zwiększać zatrudnienie najczęściej chcą firmy, które działają w sektorze usług wspólnych/outsourcingu (SSC/BPO) – 33 proc. wskazań, a także w przemyśle – 21 proc. oraz budownictwie – 20 proc. Niektóre gałęzie przemysłu ze względu na koniunkturę na rynku deklarują też redukcję etatów, dlatego w tym sektorze gospodarki takie plany zadeklarowało 11 proc. badanych firm, najwięcej spośród wszystkich badanych branż.
„Pracodawcy – jeśli tylko mogą – powstrzymują się od zwolnień” – wskazuje ekspert rynku pracy z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych Łukasz Komuda. „Po pierwsze, wielu z nich w ostatnich latach zmagało się z problemem pozyskania pracowników i przekonali się, jak kosztowne jest nieobsadzanie wakatów i ile może trwać rekrutowanie kompetentnych ludzi. Po drugie, przez ostatnie kilkanaście lat Polska przechodziła przez okresy spowolnienia czy kryzysy albo suchą stopą, albo szybciej niż większość innych państw rozwiniętych odrabiała straty” – wyjaśnił.
Według Komudy planowane podwyżki – średnio dwukrotnie niższe od poziomu inflacji – sygnalizują, że zamiast redukcji liczebności załóg pracodawcy, zmagający się z niższym poziomem przychodów i zysków, mogą próbować ograniczyć wzrost płac. Malejąca liczba rekrutacji i niepewność mogą sprawić, że takie podejście może być odbierane pozytywnie także przez większość załóg.
Z badania wynika, że w najbliższych miesiącach w połowie firm wynagrodzenia pozostaną na obecnym poziomie, a 46 proc. przedsiębiorstw zamierza je podnieść (przed rokiem plany podwyżek miało 48 proc. firm). „Na wzrost pensji najbardziej mogą liczyć pracownicy na południu Polski (51 proc.). Najmniej szans na podwyżki pojawia się natomiast w północnych województwach kraju (40 proc.). Przyczyną podwyżek nie zawsze będzie planowany na początek roku wzrost płacy minimalnej – zaznaczono.
Jak wskazano, wzrost płac najczęściej planują firmy zajmujące się obsługą nieruchomości i innych przedsiębiorstw (54 proc.), firmy z sektora transportu i gospodarki magazynowej oraz przemysł (po 51 proc.). Najmniejsza szansa na podwyżki jest natomiast w branży SSC/BPO – tam zaledwie 41 proc. pracodawców zamierza podnieść pensje. Pracodawcy najczęściej zamierzają podnieść wynagrodzenie o 4-7 proc. (31 proc. deklaracji) i 7-10 proc. (27 proc. deklaracji). Do rzadkości należą wzrosty, które pozwalają dogonić inflację. Podwyżki o 16-20 proc. planuje 2 proc. firm. Podobny odsetek składa jeszcze bardziej optymistyczne deklaracje – podano.
„Warto jednak zwrócić uwagę, że na poziom wzrostów pensji wyraźnie wpływa podniesienie płacy minimalnej. Gdy w badaniu pytamy wyłącznie o podwyżki wśród osób zarabiających powyżej minimalnego wynagrodzenia, to deklarowane przez pracodawców wzrosty są już nieco skromniejsze” – wskazała Monika Hryniszyn z Randstad Polska. Wyjaśniła, że firmy starają się bowiem zachować równowagę między odpowiedzią na oczekiwania płacowe pracowników a utrzymaniem dobrej kondycji finansowej.
Z badania wynika ponadto, że 53 proc. pracodawców obawia się, że w najbliższym półroczu polską gospodarkę czeka recesja (wzrost o 4 p.p. w porównaniu do badania sprzed pół roku). Kolejne 39 proc. właścicieli firm mówi o stagnacji (wzrost o 2 p.p.), natomiast 4 proc. prognozuje wzrost gospodarczy (spadek o 2 p.p.). 59 proc. pracodawców pozytywnie ocenia swoją obecną kondycję finansową. O 4 p.p. (do 35 proc.) wzrósł za to udział firm, które o swojej sytuacji wypowiadają się neutralnie. 4 proc. firm ocenia swoją kondycję negatywnie. Najlepiej o swojej kondycji mówią pracodawcy z sektora finansów i ubezpieczeń (77 proc.), obsługi nieruchomości i firm (74 proc.) oraz budownictwa (68 proc.) – podano.
Według ekonomisty Mariusza Zielonki pracodawców czeka bardzo trudny 2023 r. „Zdecydowana większość uważa, że będziemy doświadczali przynajmniej stagnacji gospodarczej, jednocześnie regulacje prawne, ale też przede wszystkim presja płacowa będą zmuszały przedsiębiorców do dalszego podwyższania kosztów działalności – wzrostu płac. To, wraz ze zmniejszającym się popytem na towary, szczególnie te wytarzane przez rodzimy przemysł, może skończyć się tym, że będziemy również doświadczać, w przyszłym roku, spowolnienia na rynku pracy w Polsce” – wyjaśnił. Jak ocenił, nie będzie jednak ono większe niż to z czasów pandemii.
pwr/pap