W miarę szybka budowa dróg i autostrad o przyzwoitej jakości to zadanie, które w bardzo wyraźny sposób przekracza możliwości Polaków.
Niezależnie od tego, ile pieniędzy przeznacza się u nas na drogownictwo, zawsze następują opóźnienia, zawyżanie kosztów, przekręty i napełnianie własnej kiesy publicznymi środkami. Tak już u nas po prostu jest.
„Pomimo znacznego napływu środków unijnych w ostatnich latach, budowa dróg krajowych nie przebiegała planowo. Liczne opóźnienia w pracach oraz przekraczanie zakładanych kosztów wdrażanych inwestycji miały wpływ na tempo modernizacji polskiej infrastruktury drogowej, która ma zasadnicze znaczenie dla rozwoju oraz konkurencyjności polskiej gospodarki” – stwierdza Najwyższa Izba Kontroli.
Nasza polska niemożność
Według Izby, przy realizacji inwestycji drogowych w latach 2008-2015 występowały liczne przerwy w robotach budowlanych. W rezultacie, niemożliwe było terminowe kończenie poszczególnych zadań.
Poza tradycyjną w Polsce nieudolnością w zarządzaniu procesami inwestycyjnymi, pojawiały się i inne czynniki utrudniające terminową i oszczędną budowę dróg.
Były to bariery uniemożliwiające właściwe finansowanie inwestycji, a także związane z częstymi zmianami przepisów oraz nagminnymi w Polsce niezgodnościami i lukami w prawie. Jak zawsze, naszą słabą stroną była też organizacja, co powodowało niewłaściwe przygotowanie inwestorów do realizacji zadań.
NIK wyliczyła tych barier bardzo wiele: brak stabilnych i przejrzystych przepisów prawnych, nieprzemyślane ustanawianie obszarów chronionych, długotrwałe postępowania administracyjne, brak ciągłości kolejnych programów drogowych, złe przygotowanie inwestycji pod względem instytucjonalnym i kadrowym, nieprawidłowości w wewnętrznym obiegu informacji i dokumentów, niedostatek odpowiednio wykwalifikowanych kadr, brak gromadzenia i przetwarzania danych dokumentujących przebieg realizacji inwestycji, błędy w wnioskach o wydanie uwarunkowań środowiskowych i zezwoleń na realizację inwestycji, długotrwałe procesy wydawania decyzji administracyjnych na budowę dróg, błędy w projektach zauważane dopiero na etapie realizacji inwestycji, niedostateczne rozpoznanie geologiczne powodujące przedłużanie czasu budowy nawet o dwa lata, niedostateczne rozpoznanie archeologiczne, brak uzgodnień z dostawcami infrastruktury technicznej, towarzyszącej drogom. Ta lista zwala z nóg…
Lekką ręką z państwowej kasy
Wszystkie wymienione czynniki prowadziły do opóźnień i wzrostu kosztów inwestycji drogowych, a także powodowały nieefektywne wykorzystanie przez Polskę unijnych funduszy strukturalnych. W rezultacie, wciąż nam daleko do osiągnięcia takiej infrastruktury drogowej, jaka istnieje w dawnych krajach Unii Europejskiej.
Główna odpowiedzialność za zaniedbania spoczywa na Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. W ocenie NIK, GDDKiA nie była przygotowana pod względem instytucjonalnym i kadrowym do sprawnej i oszczędnej realizacji inwestycji drogowych, a jej działania były nieskuteczne.
W rezultacie dochodziło do takich nieprawidłowości, jak podwójne wypłaty wynagrodzeń za wykonane prace.
Jak wskazuje NIK, GDDKiA dokonała takich podwójnych wypłat między innymi za budowę autostrady A-1 na odcinku Toruń-Stryków, A-2 na odcinku Stryków-Konotopa, A-4 na odcinku Tarnów-Rzeszów oraz drogi S-69 na odcinku Bielsko Biała-Żywiec. Wydano pieniądze państwowe – zaś prywatnie, ktoś musiał nieźle na tym zarobić.
Wolno Autostradą Wolności
Przykładem – niejedynym oczywiście – naszych drogowych patologii może być autostrada A-2 (tzw. Autostrada Wielkopolska, oficjalnie nazywana też Autostradą Wolności), wiodąca od Konina do granicy z Niemcami. Za przejazd niespełna 240 km płaci się tam aż 72 zł od samochodu osobowego, przy czym liczne punkty poboru opłat (z czasów króla Ćwieczka, ręczne, takie jakie były na Zachodzie 50 lat temu) są rozmieszczone zupełnie bezsensownie, raz daleko od siebie, to znów bardzo blisko. W dodatku stawki są różne dla poszczególnych odcinków autostrady, co, jak stwierdzają władze Autostrady Wielkopolskiej, wynika z „innego systemu rozliczeń z rządem” dla kolejnych odcinków tej autostrady.
Na koniec 2015 r. liczba dróg szybkiego ruchu w Polsce przekroczyła 3 tys. km. Obecnie obowiązuje Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023, uchwalony przez Radę Ministrów w 2015 r., który przewiduje łączne nakłady w kwocie ponad 168 mld zł. Ma on, optymistycznie, umożliwić m.in. wybudowanie 3.900 km autostrad i dróg szybkiego ruchu. Warto zauważyć, że poprzedni program został zrealizowany w niespełna dwóch trzecich.