Ważna deklaracja premiera
Mateusz Morawiecki w swoim expose przekazał bardzo ważną zapowiedź. Premier oświadczył bowiem: „Dzieci są nietykalne. Kto podniesie na nie rękę, tę ideologiczną rękę, ten podnosi rękę na całą wspólnotę”. Stwierdził też, że nie dopuści do zatruwania dzieci ideologią. Trudno traktować te słowa Mateusza Morawieckiego inaczej, niż zapowiedź usunięcia nauki religii ze szkół. Brawo panie premierze!
Niestety, poza tą istotną deklaracją, premier poruszał się tradycyjnie na gruncie niekonkretnych obietnic (na którym to niestałym gruncie czuje się wszakże bardzo pewnie, bo sztukę obiecywania opanowal już znakomicie). Obiecał więc przyszłym emerytom wprowadzenie 14 emerytury w 2025 r. Wiadomo wprawdzie, że na żadną 14 emeryturę nie będzie pieniędzy, ale ta obietnca była sprytnym posunięciem, gdyż emerytów w Polsce z roku na rok przybywa. Jeśli więc obietnica 14 emerytury będzie powtarzana konsekwentnie w kolejnych latach, może przyczynić się do zwycięstwa wyborczego PiS w 2023 r.
Premier obiecał też wybudowanie co najmniej tysiąca bezemisyjnych, samowystarczalnych energetycznie szkół – zapewne na drugie tysiąclecie państwa polskiego. To swoisty suplement do obietnicy miliona samochodów elektrycznych z poprzedniego expose. Teraz nie było już mowy o milionie elektromobili, ale była masa innych obietnic: czwarta rewolucja przemysłowa, big data, sztuczna inteligencja, uczące się maszyny, drukarki 3D, cyberbezpieczeństwo, chmury danych – we wszystkich tych dziedzinach Polska ma uzyskać mocną pozycję. Ponadto, nastapi wielka ekspansja zagraniczna polskich firm, zaś nasz kraj stanie się jednym z najbardziej przyjaznych krajów dla inwestorów zagranicznych. Premier powtórzył też wcześniejsze, już nieco bardziej konkretne obietnice: obniżenie składek na ZUS średnio o 500 zł miesięcznie dla małych firm, objęcie ryczałtem firm o obrocie do 1 mln euro rocznie, podatek dochodowy w wysokości 9 proc. dla firm o obrocie do 2 mln euro.
Rostowski bis – z minusem
Obecny minister finansów jest starszą i gorzej wyedukowaną wersją Jacka Rostowskiego, ministra finansów w rządzie PO. Powołując Tadeusza Kościńskiego na szefa resortu finansów, Prawo i Sprawiedliwość poszło zatem w ślady swoich poprzedników z Platformy Obywatelskiej, tylko zaoferowało, nazwijmy to, produkt gorszego sortu. Kościński jest obywatelem brytyjskim, tak samo jak Rostowski. Jest jednak sporo lat starszy od swego poprzednika z rządu PO, bo zasiadając na fotelu ministra finansów ma prawie 63 lata, podczas gdy Rostowski miał tylko 56 lat, gdy objął tę tekę. Najważniejsze zaś, że jest gorzej wyedukowany. Tadeusz Kościński uzyskał w Anglii tylko średnie wykształcenie, podczas gdy Jacek Rostowski był absolwentem London School of Economics and Political Science. Pytanie, czy i praca Tadeusza Kościńskiego na stanowisku ministra finansów będzie jedynie dużo gorszą odmianą pracy Jacka Rostowskiego?