Obawy przedsiębiorców
W tym roku rząd potrzebuje 70 mld zł na transfery socjalne. Pieniądze na ten cel płyną ze wzrostu gospodarczego. Do tej pory wysoki, 4-procentowy wzrost gospodarczy wynikał z dobrej koniunktury, pracowitości przedsiębiorców, ale oparty był w dużej mierze na konsumpcji. Ten czas się jednak kończy, nadchodzi spowolnienie gospodarcze.
Jak wskazuje Marek Goliszewski, prezes i założyciel BCC, rząd staje przed dylematem: jak pobudzić wzrost gospodarczy i pozyskać środki na transfery socjalne nie drenując jednocześnie firm z funduszy przeznaczonych na rozwój, na inwestycje. Wzrost gospodarczy powinien być oparty o inwestycje; państwowe, a głównie prywatne. Te ostatnie spadły w ostatnim czasie do poziomu 13 proc. produktu krajowego brutto – to najniższy wynik w okresie transformacji.
Przedsiębiorcy obawiają się przeznaczać więcej na rozwój z czterech głównych powodów. Pierwszy to niepokój polityczny: wojna o sądy, konflikt z Unią Europejską. Drugi powód to zalew regulacji wynikający z przyjmowania kolejnych ustaw, kolejnych rozporządzeń. Do tych przepisów firmy muszą się dostosować, co znacznie podwyższa koszty ich działalności. Trzeci powód, dla którego przedsiębiorcy wstrzymują się z inwestowaniem, to prawo gospodarcze. Jest ono niespójne, niekompatybilne, pełne dziur legislacyjnych, stawia często uczciwego przedsiębiorcę w roli podejrzanego, narażając go na przeróżne kary związane z interpretowaniem przepisów na jego niekorzyść. Czwarty powód to brak pracowników. Dlatego trzeba, zdaniem przedsiębiorców, podnieść efektywność i umożliwić przedsiębiorcom szybsze pozyskiwanie pracowników z zagranicy. Pierwszym krokiem do zmniejszenia niepokoju przedsiębiorców powinno być, według Business Centre Club, szerokie upowszechnienie zasad Konstytucji Biznesu w aparacie kontrolnym państwa, zwłaszcza na szczeblu regionalnym. Chodzi o to, aby takie zasady, jak prawo przedsiębiorcy do błędu, czy interpretowanie wątpliwości na jego korzyść miały zastosowanie w praktyce.
Szansa w koronawirusie
Kryzys związany z epidemią koronawirusa może być szansą dla polskich przedsiębiorców – oświadczył rząd ustami minister rozwoju Jadwigi Emilewicz. Jak powiedziała minister, polska gospodarka oparta na małych i średnich firmach, które nie miały swoich parków produkcyjnych ulokowanych w Chinach, paradoksalnie na tego typu kryzysie może skorzystać. O możliwości zakupu polskich produktów i usług podobno pyta bowiem w ostatnim czasie wielu inwestorów, dotychczas mających kontrakty z dostawcami z Chin. Minister Emilewicz stwierdziła, że zwłaszcza inwestorzy amerykańscy z branż budownictwa przemysłowego i mieszkaniowego, którzy stracili dotychczasowych dostawców, głównie instalacji oświetleniowych., poszukują nowych dostawców, którzy będą w stanie bardzo szybko dostarczyć duże ilości dobrych towarów – i oczywiście ich myśli i uczucia kierują się przede wszystkim ku Polsce.