Nie uznaniowe a przypadkowe
Rada Ministrów zmieniła zasady obliczania wysokości nagród uznaniowych. Przestaną istnieć fundusze nagród, a zamiast tego możliwe będzie nagradzanie uznaniowe: „za szczególne osiągnięcia czy zachowania”. Nagrody te będą przyznawane ze środków funduszu wynagrodzeń, będącego w dyspozycji kierowników jednostek czy urzędów, ale tylko wtedy, gdy te środki z przyczyn obiektywnych nie zostały wydatkowane w całości – na przykład, gdy pracownicy przebywali długo na zwolnieniach czy urlopach wychowawczych, albo na niektórych stanowiskach zaistniały wakaty. Tak więc bardzo prawdopodobne będą sytuacje, że w jakiejś jednostce pracownik wyróżniający się „szczególnymi osiągnięciami czy zachowaniami” nie dostanie nagrody uznaniowej, bo fundusz wynagrodzeń będzie już wykorzystany – natomiast w innej, gdzie zostanie trochę pieniędzy z wynagrodzeń, nagrodę jak najbardziej dostanie. Będzie to zatem nie tyle nagroda uznaniowa co przypadkowa. Należy oczekiwać, że nowy system będzie zawierać systemowe wyjątki, umożliwiające, tak jak dotychczas, stałe nagradzanie wszelkich PiS-owskich nominatów.
Koniec służby cywilnej
Rząd PiS drastycznie obciął limity mianowań urzędników w służbie cywilnej. Przyjęty właśnie przez Radę Ministrów trzyletni plan mianowań urzędników służby cywilnej na lata 2021- 2023 stanowi, że w przyszłym roku może być najwyżej 30 nowych urzędników mianowanych w służbie cywilnej, a w latach 2022 oraz 2023, po 40. Tak więc cały limit na te trzy lata wynosi 110 osób. To piętnaście razy mniej w porównaniu z poprzednim planem limitów mianowań urzędników służby cywilnej na lata 2020 – 2022. Tamten plan, przyjęty przez rząd PiS nie tak dawno, bo w grudniu ubiegłego roku, stwierdzał, że w tym roku limit mianowań urzędników w służbie cywilnej wynosi 490 osób, w przyszłym 550 osób, a w 2022 r. już 600. Czyli w sumie 1640 osób. Obecnie więc wprowadzono kolosalne redukcje, oznaczające w praktyce zbliżający się kres funkcjonowania służby cywilnej w Polsce – bo do tego sprowadza się liczba 30 mianowań w 2021 r. w porównaniu z 550, oraz analogiczne cięcia w kolejnych latach.
Rząd PiS tłumaczy, że obcięcie limitów mianowań jest związane z trudną sytuację finansów publicznych, wywołaną negatywnymi skutkami gospodarczymi COVID-19 oraz podjętymi działaniami, których celem jest ograniczanie kosztów osobowych w administracji. To oczywiście lipa, bo koszt mianowań urzędników służby cywilnej stanowi nic nie znaczący ułamek pieniędzy, wyrzucanych na różne nonsensowne poczynania PiS-owskie (by wymienić choćby – świadomie z różnych dziedzin – muzeum żołnierzy wyklętych w Ostrołęce, kompletnie nieskuteczny program budowy mieszkań na wynajem, czy uroczyste położenie atrapy stępki pod rzekomy prom, który nigdy nie powstanie).
W rzeczywistości powód drastycznego obcięcia limitów mianowań urzędników służby cywilnej jest zupełnie inny. Ekipie z Prawa i Sprawiedliwości chodzi o likwidację profesjonalnego, w miarę niezależnego od politycznych zachcianek decydentów, korpusu urzędniczego, budowanego w Polsce za czasów rządów Platformy Obywatelskiej. Zastąpić ich ma armia urzędników nowego typu, w pełni zależna od PiS-owskich prominentów i spełniająca wszelkie ich życzenia.