Bez pomocy państwa trudno będzie zapewnić możliwości rozwoju naszego państwa. Z tym poglądem zgadzają się wszyscy rozsądni uczestnicy sceny politycznej.
Reindustrializacja – tak. Ale jak ją przeprowadzić, i przy jakim udziale państwa, a jakim, rynku?
Takie pytania zadawano sobie podczas panelu zajmującego się gospodarką i sprawami społecznymi, który przyciągnął największą liczbę uczestników sobotniego Kongresu Lewicy w Warszawie. I nie znajdywano łatwych odpowiedzi – co jest naturalne, bo zawsze łatwiej postawić diagnozę niż znaleźć skuteczną terapię.
Nie tylko rynek
Pierwotna teza panelu mówiła, że państwo powinno się włączać do działań gospodarczych wtedy gdy nie ma innego wyjścia i jego interwencja sprawcza jest niezbędna. Jeżeli zaś na procesy gospodarcze da się skutecznie oddziaływać za pomocą regulowania płac i cen, leżących w gestii państwa – to jakiekolwiek inne metody interwencji państwowej są zbędne.
Innego zdania był prowadzący panel prof. Paweł Bożyk, który uznał, że należy przyjąć prostą zasadę, iż organizowanie działań gospodarczych o dłuższym, na przykład ponad trzy lub pięcioletnim, horyzoncie czasowym, wymaga już interwencji państwa. Rynek jest bowiem w stanie oddziaływać głównie na krótsze procesy, rzadko dłużej niż roczne. .
Państwo w polskiej gospodarce ma zaś co robić, gdyż naszym głównym zadaniem powinno być umiejętne wpasowanie się w programy unijne – i sięgnięcie po pieniądze, których w UE nie brakuje – przekonywał europoseł prof. Adam Gierek. W inwestycyjnym planie Junckera zapisano bowiem 600 mln euro na aktywizację gospodarek państw unijnych – i tylko od władz Polski zależy, czy przygotują programy pozwalające na rozwój dziedzin, mogących być naszą specjalnością.
Naszej gospodarce taka, wspierana środkami z UE, aktywizacja jest nadzwyczaj potrzebna. Po zrujnowaniu jej przez działania wicepremiera Leszka Balcerowicza wciąż trzeba bowiem mozolnie odbudowywać polski przemysł.
Będzie to szansa na powrót choćby części z 2,5 mln Polaków, których za sprawą częściowej likwidacji naszej gospodarki skazano na przymusową emigrację zarobkową. Niestety, w likwidacji tej maczała też palce i nie protestowała, polska lewica – przypomniał prof. Gierek. W latach 1989-93 doprowadzono zaś do upadku 1700 przedsiębiorstw,,w tym prawie 800 dużych, co stanowiło ok. 35 proc polskiego przemysłu.
Zacząć od energetyki
PiS mówiąc o reindustrializacji, stawia zatem prawidłową diagnozę. Plan Morawieckiego poświęca jednak zdecydowanie za mało miejsca temu, jak ją należy rozpocząć i prowadzić – i tym powinna się zająć lewica.
Zdaniem prof. Gierka, państwo polskie powinno postawić przede wszystkim na rozwój energetyki. W tej dziedzinie możemy i powinniśmy się specjalizować, by zdobyć czołową pozycję w świecie. Branża energetyczna wpływa na rozwój wielu innych obszarów gospodarki, a jej rozbudowa jest konieczna, bo elektrownie pracujące dziś w Polsce wymagają systematycznej modernizacji. Mamy możliwości, aby konstruować i produkować coraz nowocześniejsze urządzenia dla elektrociepłowni czy wyspecjalizować się w przemyśle materiałów izolacyjnych. Jak powiedziała Katarzyna Duda z ośrodka myśli społecznej F. Lasalle’a, do zadań państwa powinno należeć finansowanie inwestycji publicznych.
Żeby jednak państwo mogło skutecznie uczestniczyć w stymulowaniu rozwoju gospodarczego, potrzebne są odpowiednie ramy prawne. W ich tworzeniu należy zacząć od Konstytucji, która w swych zapisach preferuje własność prywatną – a tymczasem wszystkie formy własności powinny być równe i mieć zagwarantowane możliwości rozwoju – zwrócił uwagę dr. Janusz Bandurski.
On również uważa, że powinniśmy rozwijać zwłaszcza te branże w których jesteśmy dobrzy. Jak powiedział, Polska jest potentatem w produkcji biustonoszy. Warto więc szukać nisz, mogących być naszymi specjalnościami. Jego zdaniem, nasz kraj powinien stymulować rozwój dużych i średnich przedsiębiorstw z udziałem kapitału narodowego – bo one mają największe znaczenie dla gospodarki i mogą być innowacyjne. Branżą na pewno niezbędną, na którą warto stawiać, jest też ochrona środowiska.
Kiedyś naszą specjalnością było również budownictwo mieszkaniowe – w 1978 r oddano do użytku ponad 280 tys mieszkań, co stanowi rekord nie pobity do dziś. Deficyt mieszkań w Polsce wciąż jest dotkliwy, więc warto i dziś rozwijać przemysł budowlany oraz wszystko, co się z nim wiąże.
Jak dodał Rafał Zieleniewski z Polskiej Unii Lokatorów, lewica musi walczyć przede wszystkim o preferencje dla tanich mieszkań komunalnych, których najbardziej brakuje. Jej zadaniem powinno też być doprowadzenie do wielkiej umowy społecznej między kapitałem a pracą, gdzie sformułowano by uprawnienia i zobowiązania obu stron. Jeden z dyskutantów, Zbigniew Sowa, dorzucił, że lewica powinna wrócić do Karola Marksa.
Szansa dla starszych
Dziedziną niekoniecznie przemysłową, ale na pewno rozwojową, jest też w Polsce opieka nad ludźmi starszymi (w 2025 r będzie ich 12 mln), czego wymaga sprawiedliwość społeczna. Zdaniem byłej wiceminister pracy Krystyny Tokarskiej Biernacik, dziś w Polsce zanika życie społeczne, coraz rzadsze są kontakty międzyludzkie, zrywają się więzi rodzinne.
Efektem jest nie tylko rosnąca alienacja, a niekiedy wręcz śmierć cywilna ludzi starych ale i fenomen przestępstw „na wnuczka”. Przestępcy doskonale umieją bowiem żerować na pragnieniach utrzymywania więzi rodzinnych przez seniorów.
Konieczne jest w Polsce stworzenie kompleksowego systemu opieki nad ludźmi starszymi, analogicznego do systemu opieki nad dziećmi. To pole dla lewicy, bo rząd PiS niechętnie się tym zajmuje. Na rozmaite programy wsparcia dla osób w zaawansowanym wieku, takie jak na przykład „wigor” czy „senior plus” przeznaczono teoretycznie 550 mln zł w latach 2014-2020. Praktyka bieżącego roku pokazuje jednak, że tych pieniędzy będzie faktycznie znacznie mniej. Pożądane byłoby też powołanie Rzecznika Osób Starszych – na wzór Rzecznika Praw Dziecka.
Zdrowie – sprawa polityczna
Bardzo dobrym polem do działania dla lewicy może być również służba zdrowia, którą PiS zupełnie odpuściło – a to obszar o dużej wadze politycznej – stwierdził Wojciech Konieczny, dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie.
Nasz kraj odziedziczył po czasach PRL-u całkiem dobry system ochrony zdrowia i opieki społecznej. Przez lata go jednak rozmontowywano, aż do ostatecznego zniszczenia przez rząd Jerzego Buzka w 1999 r. Obecny system sprawia, że w ochronie zdrowia nikt za nic nie odpowiada, a lekarze coraz chętniej wyjeżdżają za granicę.
Jak powiedział dyr. Konieczny, służba zdrowia jest dziś zadłużona na 13 mld zł. To akurat tyle, ile dotychczas wydano na program 500 plus. Takie zadłużenie powstało jednak dlatego, że leczono ludzi.
Szpitale zasługują więc na oddłużenie – tym bardziej, że muszą wydawać miliony złotych rocznie na obsługę swych długów, co jest wydatkiem kompletnie nonsensownym i oznaczającym wyrzucanie w błoto pieniędzy, które byłyby potrzebne na leczenie ludzi.
Dlatego właśnie lewica powinna stworzyć program, którego głównymi elementami będą: oddłużenie szpitali, należyte wycenianie procedur medycznych, zlikwidowanie bądź gruntowne zmodyfikowanie limitów szpitalnych.
Oczywiście trzeba też zwiększyć wydatki na ochronę zdrowia, bo w Polsce stanowią one ok. 7,5 proc produktu krajowego brutto, podczas gdy w krajach Unii Europejskiej wynoszą prawie 13 proc PKB. I należy nad tym wszystkim pracować już teraz, bo potrzeba 15 lat na stworzenie dobrze działającego systemu ochrony zdrowia.
Mieć co dzielić – i móc dzielić
Jeden z nielicznych niestety, młodych uczestników panelu, zapytał, jak lewica chce zatrzymać w Polsce młodzież, myślącą o wyjeździe?
Adam Gierek odpowiedział krótko, że najlepszym sposobem będzie mądra, stawiająca na inteligentny rozwój reindustrializacja, która doprowadzi do tego, że w Polsce będzie co dzielić.
Paweł Bożyk wskazał zaś na konieczność ograniczenia długu zagranicznego Polski, który urósł już do 450 mld dol (czyli do 118 proc naszego PKB), przy oszczędnościach Narodowego Banku Polskiego wynoszących 100 mld dol. Przypomniał, że za Edwarda Gierka nasz dług zagraniczny to było tylko 20 mld dol…
Godny uwagi był też wniosek jednego z dyskutantów, aby lewica doprowadziła do zniesienia dopłat obszarowych do każdego hektara gospodarstw rolnych. Słusznie wskazano, że korzystają na tym głównie ogromne latyfundia, które z tych dopłat uczyniły sobie darmowe źródło dochodów. Mniejsze gospodarstwa, których w Polsce jest najwięcej, nie mogą się zaś rozwijać.
Uczestnicy panelu uznali, że należy stworzyć Obywatelskie Stowarzyszenie Wspierania Rozwoju Gospodarczego Polski, które ma oceniać powstające programy – i naciskać na ich wdrażanie.
Działań PiS nie trzeba zaś w czambuł krytykować, lecz popierać te, które są słuszne z lewicowego punktu widzenia.
Problem jednak w tym, że na razie lewica ma nikłe możliwości skutecznego wdrażania, krytykowania lub wspierania czegokolwiek. Co najmniej do najbliższych wyborów parlamentarnych.
Poprzedni Kongres Lewicy, odbywający się w 2013 r., przyniósł duże nadzieje i aktywizację środowisk lewicowych. Niestety, dwa lata później lewica wylądowała poza Sejmem.