Rząd już nie chce płacić z budżetu państwa za spory przedsiębiorstw, budujących drogi i autostrady w Polsce. Dlatego przygotowano przepisy, pozwalające państwu uchylić się od tego obowiązku.
Według danych Krajowego Rejestru Długów przedsiębiorstwa budowlane były w 2017 roku winne innym firmom – na ogół swoim podwykonawcom – ponad 2,2 mld zł.
Dużej części tych pieniędzy wierzyciele nigdy nie zobaczą. Często zdarza się bowiem, że koncerny budowlane pod różnymi pretekstami (rzekomy wzrost kosztów, nagły brak płynności finansowej, wyimaginowane przewinienia i niedoróbki zauważone u podwykonawców) nie płacą im za wykonane roboty budowlane, mimo że same otrzymują za nie olbrzymie pieniądze od naszego państwa.
Te nieuczciwe praktyki dużych przedsiębiorstw uderzają w niewielkie firmy budowlane i ich pracowników, doprowadzając je często do bankructwa, a także narażają na straty całe państwo. To właśnie budżet państwa jest bowiem w duzym stopniu obciążany skutkami nieuczciwości koncernów budowlanych. Skarb Państwa wypłacił już oszukanym podwykonawcom kwoty sięgające łącznie ponad 1,4 mld zł, mimo że nie był z nimi związany umowami handlowymi, a zapłatę otrzymali już główni wykonawcy.
Najpierw rachunek powierniczy
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt ustawy o zapobieganiu nadużyciom w inwestycjach drogowych. Nowe prawo ma stanowić odpowiedź na działania tych firm budowlanych, które nie chcą płacić swoim kontrahentom..
Projektowana ustawa dotyczy najważniejszych inwestycji drogowych realizowanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Jak obiecuje resort, ma ona być dla licznych przedsiębiorców i zatrudnianych przez nich pracowników gwarancją, że nie zostaną oszukani przez zleceniodawców i za swą pracę dostaną na czas należną zapłatę.
Jedną z istotnych zmian, jakie ma wprowadzić nowa ustawa jest to, że firmy budowlane, podejmujące się realizacji inwestycji drogowych na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, nie będą, jak dotychczas, bezpośrednio otrzymywać pieniędzy na swoje konta. Związane z inwestycjami płatności trafią najpierw na obligatoryjny tzw. „drogowy rachunek powierniczy”. Z tego rachunku pieniądze będą wypłacane firmom za poszczególne zrealizowane etapy inwestycji, dopiero wtedy, gdy te rozliczą się ze swoimi podwykonawcami.
Kontrolę nad rachunkiem powierniczym będzie sprawować bank prowadzący rachunek. Wypłata kolejnych transz należności będzie możliwa tylko na podstawie zaświadczenia inspektora budowlanego, że dany etap prac został wykonany.
Komisja zamiast sądu
Powstanie też Komisja Inwestycji Drogowych, która ma zapobiec bezzasadnemu kwestionowaniu przez firmy budowlane jakości robót zrealizowanych przez ich podwykonawców, co wykorzystywane jest jako pretekst do odmowy zapłaty.
Komisja będzie nowym organem administracji państwowej (obsadzonym oczywiście przez ekipę z PiS), który ma rozwiązywac sporne kwestie pomiędzy głównym wykonawcą a podwykonawcami. W jej skład wejdzie jedenastu członków: trzech inżynierów budownictwa, trzech prawników, trzech ekonomistów, biegłych rewidentów lub księgowych oraz dwóch przedstawicieli organizacji społecznych. Założeniem jest, aby decyzje Komisji zapadały szybko. Postępowanie teoretycznie ma trwać do 14 dni, ale w praktyce, jak będzie trzeba, zostanie oczywiście przedłużone.
Czyli, w istocie, Komisja Inwestycji Drogowych stanie się czymś w rodzaju sądu polubownego, rozwiązującego problemy bez konieczności prowadzenia faktycznego postępowania sądowego. Takie sądy polubowne oczywiście istnieją także dziś – i naturalnie mogą rozpatrywać spory między głównymi wykonawcami, a podwykonawcami. Na oddanie sprawy do typowego sądu polubownego muszą się jednak zgodzić obie strony, co czasami niełatwo osiągnąć. Tymczasem, postępowanie przed Komisją Inwestycji Drogowych będzie obowiązkowe i żadna ze stron nie będzie się mogła od niego uchylić.
Takie rozwiązanie może stanowić ułatwienie dla pokrzywdzonych podwykonawców. Dziś bowiem, jeśli ich kontrahent nie zgodzi się na sąd polubowny, mogą dochodzić swoich praw jedynie przed sądem. „Dla niewielkich firm, które na sali sądowej muszą walczyć z wielkimi koncernami obsługiwanymi przez najlepsze kancelarie prawne, jest to bardzo kosztowne i zajmuje wiele czasu” – przekonuje Ministerstwo Sprawiedliwości.
Postępowania sądowe trwają miesiącami, a nawet latami, zaś przedsiębiorcy, którzy nie otrzymali zapłaty za swoje prace, wpadają w tym czasie w spirale długów, muszą zwalniać pracowników i często sami zostają bez środków do życia.
Dzięki proponowanym zmianom mniejsze firmy będą mieć dodatkowe możliwości działania wobec zleceniodawców robót drogowych, a sądy zostaną odciążone od wielu spraw. Tylko część postępowań, w rezultacie ewentualnych odwołań od decyzji Komisji Inwestycji Drogowych, będzie trafiać do sądów administracyjnych.
Nad najważniejszymi inwestycjami drogowymi roztoczony ma zostać skuteczniejszy nadzór budowlany. Inspektor nadzoru budowlanego wystawiać będzie dokument potwierdzający prawidłowe wykonanie każdego etapu inwestycji drogowej (tzw. zaświadczenie drogowe).
Czy będzie uczciwiej?
Projekt ustawy przewiduje również kary za nieprawidłowości przy duzych inwestycjach drogowych. I tak, za uzależnienie wypłaty podwykonawcy całości lub części umówionego wynagrodzenia od okoliczności nieprzewidzianych w umowie lub przepisach prawa, grozić będzie grzywna lub kara pozbawienia bądź ograniczenia wolności do dwóch lat.
Ten kto zechce narzucać podwykonawcy niekorzystne warunki, wykorzystując jego przymusowe położenie (np. podwykonawcy będzie grozić upadłość lub konieczność zwalniania pracowników) może podlegać karze pozbawienia wolności do trzech lat. Za nieprzedstawienie inspektorowi budowlanemu wymaganych ustawą dokumentów lub udaremnianie albo utrudnianie mu wykonywania czynności, grozić będzie grzywna.
Zapisane w projekcie ustawy rozwiązania mają być odpowiedzią na nadużycia ze strony zleceniodawców robót drogowych, zgłaszane przez pokrzywdzonych przedsiębiorców. Jak twierdzi Ministerstwo Sprawiedliwości: „Aby uniknąć wypłaty podwykonawcom należnych pieniędzy, wielkie koncerny budowlane nakładają na nich bezzasadne kary, bezpodstawnie kwestionują jakość prac albo zwlekają z ich odbiorem”.
Zdarza się, że żądają nieprzewidzianych w umowie upustów albo wykonania dodatkowych prac, wykorzystując przymusową sytuację przedsiębiorców, którzy bez otrzymanej od zleceniodawcy zapłaty wpadali w długi i nie byli w stanie wypłacać pensji pracownikom. Częste są również przypadki wyprowadzania przez przedsiębiorstwa budowlane pieniędzy otrzymanych od GDDKiA do powiązanych z nimi spółek albo do podstawionych firm, aby w ten sposób uniknąć wypłacenia należności podwykonawcom.
Wszystko wina Tuska
Projekt ustawy zawiera parę interesujących rozwiązań, które zapewne nieco pomogą w sprawiedliwszym kształtowaniu reguł współpracy firm budowlanych. Tyle, że niestety, jak zwykle w przypadku ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, wszystko to jest utopione w propagandowo-ideologicznym sosie.
Dlatego więc minister, krytykując obecne nieprawidłowości, tradycyjnie obciązył poprzedników z PO-PSL winą za: „bezkarność i oszukańcze praktyki, których ofiarą padają podwykonawcy robót drogowych w Polsce, dramaty niewielkich firm budowlanych, ich bankructwa, upadłości, czasami dramaty rodzinne (nawet samobójstwo). Beneficjentem, który na tym korzystał, była wielka korporacja, z reguły zagraniczna, która zyskiwała gigantyczne pieniądze hojnie wypłacane przez polski skarb państwa”. Tak mówił Zbigniew Ziobro.
W jego enuncjacjach oraz w dokumentach resortu sprawiedliwości dotyczących tego projektu, bez przerwy piętnuje się „wielkie koncerny budowlane” i ich nieprawości. Tymczasem w projekcie ustawy w ogóle nie występuje pojęcie „koncernu budowlanego”. Również nazwa projektu: „O zapobieganiu nadużyciom w inwestycjach drogowych” jest tymczasowa i zapewne ulegnie zmianie.
Na szczęście treść projektu ustawy nie jest ideologiczna i propagandowa. Mówi się tam po prostu o organach uprawnionych do sprawowania nadzoru nad realizacją inwestycji drogowej znacznej wartości (powyżej 1 mln zł), zasadach sprawowania nadzoru nad takimi inwestycjami, trybie rozpatrywania odwołań i zażaleń oraz o rozliczaniu świadczeń pieniężnych między inwestorem, generalnym wykonawcą i wykonawcami.
Z punktu widzenia rządu najważniejsze jest zaś oczywiście to, że dzięki projektowanej ustawie Skarb Państwa może przestać być obciążany finansowo skutkami sporów między firmami budowlanymi realizującymi państwowe inwestycje drogowe.