Po ubiegłorocznym przyśpieszeniu, w tym roku nadal rosły dochody naszych gospodarstw domowych.
A skoro więcej zarabialiśmy, to i więcej konsumowaliśmy – czyli w sumie, żylimy nieco lepiej.
Z opublikowanej we wrześniu przez Narodowy Bank Polski analizy sytuacji finansowej sektora gospodarstw domowych po I kwartale 2016 r wynika, że realne dochody naszych gospodarstw zwiększały się o 3,5 proc w porównaniu z I kwartałem ubiegłego roku. W porównaniu z ostatnim kwartałem 2015 r. – o 1,7 proc. Nie są to kokosy, ale taki przyrost w portfelu można już zauważyć.
Czas dla ludzi pracy najemnej
Ważne jest to, że wreszcie, po wieloletniej przerwie, duża część Polaków ma wyższe dochody, ponieważ otrzymała podwyżkę pensji. Być może to sygnał odwrócenia dotychczasowych tendencji, gdy polski produkt krajowy brutto systematycznie się zwiększał, ale nasze zarobki pozostawały skandalicznie niskie. Teraz zaś dochody pracowników najemnych rosły w tempie nieco większym niż zyski przedsiębiorców. „Wzrost realnych dochodów opierał się przede wszystkim na korzystnej dynamice dochodów z pracy najemnej. Spadki odnotowano w rentowności indywidualnej działalności gospodarczej” – stwierdza NBP.
Przy wyższej dynamice dochodów mógł także nastąpić lekki wzrost skłonności do odkładania części zarobków – stopa oszczędzania wyniosła 3,5 proc., co jednak jest nadal niskim poziomem.
W rezultacie, wciąż stopniowo rosły kwoty na rachunkach bankowych Polaków – acz niestety rosną one coraz wolniej, ze względu na haniebnie niskie oprocentowanie, solidarne zaniżane przez banki (co nie spotyka się z żadną reakcją Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, mającego w założeniu zwalczać praktyki monopolistyczne szkodliwe dla konsumentów).
W związku z poprawą naszych dochodów, zaczęliśmy kupować coraz więcej dóbr trwałych (mimo trudności z dostępem do kredytów bankowych). Badania nastrojów konsumenckich pokazują zaś, że rosną wskaźniki tak zwanej ufności konsumenckiej, co oznacza, iż nabieramy stopniowo przekonania, iż nasza sytuacja materialna powinna nadal stopniowo się poprawiać. Przekłada się to na wzrost konsumpcji mieszkańców, choć żadna w tym zaleta obecnej ekipy, gdyż konsumpcja zaczęła rosnąć już w 2014 r. W I kwartale bieżącego roku zwiększyło się realnie o 3,1 proc w porównaniu z pierwszym kwartałem 2015 r. Pod koniec ubiegłego roku tempo wzrostu konsumpcji było nieco wolniejsze – w czwartym kwartale 2015 r zwiększyła się ona o 2,9 proc w porównaniu z czwartym kwartałem 2014 r.
Oznacza to, że tempo wzrostu konsumpcji wciąż oscyluje wokół długookresowej średniej wynoszącej około 3 proc.
Idziemy do sklepów
Najważniejszym elementem konsumpcji są zakupy (choć sprzeda?ż detaliczna i spożycie prywatne nie stanowią tej samej kategorii statystycznej, gdyż można więcej konsumować, nie zwiększając zakupów – i na odwrót). Na ogół, gdy rośnie konsumpcja to rośnie i sprzedaż detaliczna towarów. W I kwartale 2016 r. wzrosła ona o 3,9 proc rok do roku. Wprawdzie w ostatnim kwartale 2015 r wzrost sprzedaży był szybszy, bo wyniósł 4,2 proc rok do roku, ale to zrozumiałe, gdyż pod koniec roku zawsze robimy większe zakupy.
Istotne, że są już dane obejmujące II kwartał 2016 r., które wskazują na radykalne przyspieszenie dynamiki sprzedaży detalicznej – aż do 5,2 proc w porównaniu z drugim kwartałem ubiegłego roku. Jest to więc jeszcze większe tempo wzrostu zakupów niż w ubiegłorocznym, przedświątecznym szczycie.
Wzrosły zwłaszcza, po spadkach w 2015 roku, zakupy dóbr trwałego użytku – o 19,7 proc w I kwartale 2016 r., w porównaniu z I kwartałem ubiegłego roku. Wynika to z faktu, że już od połowy 2013 r zwiększa się odsetek Polaków oceniających, że bieżący czas jest stosowny na dokonywanie poważniejszych zakupów. Spada natomiast grono mieszkańców negatywnie oceniających bieżącą sytuację gospodarczą i rynkową.
Na wyższej częstotliwości
Nie brakuje informacji, świadczących o tym, że ożywienie w gospodarce oraz naszych portfelach powinno się utrzymać.
„Większość sygnałów pochodzących z danych o wyższej częstotliwości wskazuje na możliwość podtrzymania stabilnej dynamiki popytu konsumpcyjnego w II kwartale 2016 r. Zarówno sprzedaż detaliczna, jak i obydwa syntetyczne wskaźniki ufności konsumenckiej – bieżący i wyprzedzający – odnotowują systematyczne wzrosty” – stwierdza NBP.
Nasz bank centralny wskazuje, że także perspektywa dochodów gospodarstw domowych wydaje się sugerować optymizm co do wzrostu popytu konsumpcyjnego. Kontynuowana jest bowiem systematyczna poprawa sytuacji na rynku pracy: spadek bezrobocia, wzrost zatrudnienia i stopniowo przyspieszająca dynamika realnych wynagrodzeń. Sprzyja temu, utrzymujący się od kilku miesięcy stabilny wzrost produkcji przemysłowej.
Tu jednak trzeba wziąć poprawkę na zjawiska, których obecna analiza NBP jeszcze nie mogła uwzględnić – czyli spadek inwestycji oraz zwolnienie tempa naszego rozwoju gospodarczego w II kwartale 2016 r. Dopiero pod koniec roku okaże się, jak wpłynęły one na sytuację naszych gospodarstw domowych – podobnie jak będzie można wówczas ocenić wpływ programu 500 plus.
Na razie NBP przewiduje, że w związku z programem Rodzina 500+ najsilniej wzrosną wydatki gospodarstw domowych na rozmaite usługi – edukację, transport, rekreację i kulturę, turystykę oraz restauracje i hotele.