9 listopada 2024

loader

Na zwierzaka już nas nie stać

fot. Unsplash

Coraz mniej osób stać na to, żeby utrzymać kota lub psa, a w razie choroby zapewnić mu leczenie weterynaryjne – powiedziała Joanna Repel, rzeczniczka prasowa Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które prowadzi schronisko. Za część zabiegów weterynaryjnych kosztujących przed pandemią kilkaset złotych teraz trzeba zapłacić nawet kilka tysięcy złotych – dodała.

Jak poinformowała, rok 2022 był rekordowy, jeżeli chodzi o liczbę zwierząt oddanych do schroniska. Wraz z końcem pandemii – mówiła – niektórzy uświadomili sobie, że zabrane ze schroniska zwierzęta muszą oddać, ponieważ nie mają dla nich czasu. Psy i koty zostawiali tu także Ukraińcy, którzy z różnych względów, w tym formalnych, nie mogli ich zabrać dalej za granicę. „Ale bardzo często powodem oddania czworonoga był, i nadal jest, brak pieniędzy na jego utrzymanie i leczenie” – oceniła rzecznik.

W 2022 r. w schronisku liczba zwierząt w jednym czasie wynosiła 700 i pobiła rekord z 2010 r. – kiedy po powodzi, liczba futrzaków przebywających w jednym czasie w schronisku sięgała 600. Zwykle w miejscu tym równocześnie przebywa 300-400 zwierząt. „W poprzednim roku sytuacja była zatrważająca. Musieliśmy przerabiać magazyny na boksy dla zwierząt” – powiedziała Joanna Repel.

Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (KTOZ) pokrywa koszty leczenia swoich futrzastych podopiecznych, ale i pomaga w pokryciu kosztów leczenia czworonogów należących do osób w trudnej sytuacji materialnej.

W zeszłym roku tylko na leczenie zwierząt, które trafiły do okna życia, oraz tych należących do prywatnych osób, KTOZ wydało prawie pół miliona złotych. „Od początku tego roku uzbieraliśmy już dwa segregatory nowych podań na sfinansowanie lub dofinansowanie leczenia dla 142 zwierząt” – zauważyła rzeczniczka.

Kwoty w każdym z tych podań to co najmniej kilkaset złotych, niektóre na kilka tysięcy złotych. „Dlatego niestety zmuszeni jesteśmy poinformować, że aż do odwołania przyjmować będziemy jedynie prośby o pomoc w dofinansowaniu zabiegów ratujących życie oraz te dotyczące kastracji i sterylizacji” – zaznaczyła Repel. Jak dodała, za część zabiegów weterynaryjnych kosztujących przed pandemią kilkaset złotych teraz trzeba zapłacić nawet kilka tysięcy złotych.

Obecnie liczba kotów i psów oddawanych do schroniska jest mniej więcej taka sama jak liczba adopcji – chodzi o kilkadziesiąt oddań i kilkadziesiąt adopcji miesięcznie. Poza tym krakowianie i osoby spoza Krakowa codziennie pozostawiają kilka zwierząt w oknach życia. „Tylko u nas funkcjonują takie okna, stąd przyjeżdżają tu osoby z całej Polski” – powiedziała rzeczniczka. Okna nie funkcjonują na takiej zasadzie jak okna dla ludzi – tj. należy wejść oficjalnie do budynku KTOZ i tam pozostawić zwierzę.

Nierzadko jednak właściciele nie mają odwagi tego zrobić i po prostu pozostawiają zwierzę przywiązane do pobliskiej barierki. „Chcemy, by te osoby weszły do budynku, abyśmy mogli zebrać jak najwięcej informacji o porzuconym zwierzaku i tym samym ułatwić znalezienie mu nowego domu. Nie legitymujemy właścicieli, którzy przychodzą do okna życia” – podkreśliła Joanna Repel.

pwr/pap

Redakcja

Poprzedni

Mamy już świat jak w „Terminatorze”

Następny

Pan Maciej Prus trochę się spóźni