8 listopada 2024

loader

Nam uczyć się nie kazano

Nauka to sukcesu klucz. Nie tylko osobistego ale i ogólnokrajowego, gospodarczego.

Wiadomo, że będzie nam się lepiej powodzić, staniemy się zdrowsi i zaczniemy dłużej żyć, jeśli będziemy lepiej wykształceni. Wszelkie badania wiążą ogólny poziom dobrobytu, a nawet i tempo rozwoju gospodarki, z poziomem wykształcenia obywateli, którzy tę gospodarkę napędzają.
Owszem, w momentach przełomów – takich jak choćby nagłe przejście Polski na kapitalizm – zdarza się, że duże pieniądze robią jednostki, które szkół nie kończyły. Ogólna reguła jest jednak odwrotna.
Należy więc uzupełniać wykształcenie, żeby żyć lepiej. Jeśli nie zrobiliśmy tego za młodu, róbmy to jako dorośli. Tymczasem z tym uzupełnianiem wykształcenia jest w Polsce kiepsko.

Te miliardy muszą dawać efekt

Szkoła podstawowa, gimnazjum oraz liceum ogólnokształcące dla dorosłych są tak zwanymi szkołami drugiej szansy dla osób, które z różnych powodów nie uzyskały wykształcenia choćby podstawowego przed ukończeniem 18. roku życia.
Dorośli, którzy mają wykształcenie średnie, mogą zdobywać umiejętności zawodowe w szkołach policealnych, natomiast kwalifikacje w większości zawodów, które są nauczane w szkołach zawodowych, osoby dorosłe mogą zdobywać poza szkołą, na przykład w ramach kursów zawodowych.
W Polsce funkcjonuje ponad 3800 szkół dla dorosłych, w których kształci się około 400 tys. słuchaczy. Dominującą rolę w kształceniu dorosłych odgrywają szkoły niepubliczne, czyli płatne – stanowią one 77 proc. szkół policealnych oraz 71 proc. liceów ogólnokształcących (dane dość aktualne, z 2016 r.).
W ubiegłym roku z publicznych pieniędzy wydatkowano ponad 1,2 md zł na finansowanie szkół dla dorosłych (w tym są dotacje dla szkół niepublicznych przekazywane szkołom przez powiaty).
Szkoły niepubliczne, które kształcą czterech na pięciu dorosłych, otrzymują rocznie średnio ok. 3 tys. zł dotacji na każdego słuchacza, który uczęszcza na minimum połowę obowiązkowych zajęć w miesiącu (wymagane są własnoręczne podpisy słuchaczy na listach obecności).
W ocenie Najwyższej Izby Kontroli konieczne są poważne zmiany w systemie organizowania i finansowania kształcenia dorosłych. Problemem jest niska skuteczność kształcenia, a co za tym idzie niewielki odsetek absolwentów oraz zdanych egzaminów zewnętrznych.
NIK zwraca uwagę, że dorosłych lepiej kształcą szkoły publiczne, niż niepubliczne, a wysokość otrzymywanych przez szkoły dotacji nie wpływa ani na jakość kształcenia, ani jego skuteczność. Co więcej – przyjęty system finansowania szkół dla dorosłych nie zapobiega zjawiskom patologicznym, w tym wyłudzaniu dotacji przez część szkół niepublicznych.

Liczy się tylko podpis

Na wysokość otrzymywanych z budżetu środków nie wpływa jakość kształcenia w szkole, ani skuteczność tego kształcenia czyli to, że słuchacz ukończy szkołę, zda maturę czy egzamin potwierdzający kwalifikacje w zawodzie.
Kluczem do otrzymania dotacji są wyłącznie podpisywane przez słuchaczy listy obecności. Od września 2014 r. w szkołach dla dorosłych wprowadzono wymóg potwierdzania przez słuchaczy własnoręcznym podpisem obecności na poszczególnych godzinach zajęć edukacyjnych – nie tylko jednorazowego potwierdzenia obecności w całym dniu nauki.
Takie wymogi sprzyjają jednak oczywiście nadużyciom. Zdarzają się różnego rodzaju nieprawidłowości związane z prowadzeniem list obecności. NIK odnotowałą nawet przypadki fałszowania podpisów na listach obecności w szkołach niepublicznych, uzupełnianie list podpisów już po odbyciu zajęć edukacyjnych albo odwrotnie, składanie podpisów jeszcze przed ich przeprowadzeniem.
Z ustaleń NIK, wynika, że są szkoły niepubliczne, które mogły w ten sposób wyłudzić dotacje.(Izba złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury).
Starostwa powiatowe rzadko sprawdzają prawidłowość obliczenia kwoty dotacji przysługującej szkołom niepublicznym, nie mówiąc już o jakimkolwiek kontrolowaniu czy uczniowie faktycznie uczestniczą w zajęciach. Ograniczają się zwykle do sprawdzenia dokumentacji, co jak już wiadomo, nie pozwala na dokonanie rzetelnej oceny prawidłowości naliczania dotacji.
Wyniki ankiety przeprowadzonej wśród 930 słuchaczy (a częściowo już absolwentów)szkół dla dorosłych wykazały, że 6 proc słuchaczy było proszonych przez pracownika szkoły o potwierdzenie swoimi podpisami obecności na zajęciach, na których nie byli obecni. 4 proc zrobiło to zaś bez oporów.

Martwe szkolne dusze

Skrajnym przypadkiem zjawisk patologicznych jest na przykład zapisywanie do szkół tzw. „martwych dusz” w celu wyłudzania pieniędzy.
W szkołach tych nie tylko w księgach słuchaczy figurowały osoby, które do szkół się w ogóle nie zapisywały, ale także promowano na kolejne semestry – na podstawie ocen oraz egzaminów – osoby, które nigdy na dane zajęcia nie uczęszczały. Lipne oceny, lipne egzaminy, lipne zajęcia – tylko otrzymywane pieniądze były prawdziwe.
W kilku innych szkołach NIK ustaliła, że pozytywnie oceniano prace zaliczeniowe, które stanowiły kopie opracowań dostępnych w Internecie. Świadczy to o niskich wymaganiach stawianych w części szkół dla dorosłych.
„Nadzór pedagogiczny nad szkołami dla dorosłych, sprawowany przez kuratorów oświaty, skupiony jest w większym stopniu na spełnianiu wymogów formalnych, niż na jakości i efektach kształcenia” – stwierdziła zatem Izba.
Ani w Ministerstwie Edukacji Narodowej, ani w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, nie były prowadzone analizy skuteczności kształcenia w szkołach dla dorosłych. Natomiast z ustaleń NIK wynika, że skuteczność kształcenia w szkołach publicznych jest wyższa, niż w szkołach niepublicznych – które mają dominującą rolę w kształceniu dorosłych (80 proc dorosłych słuchaczy wybiera szkoły niepubliczne).
Okazało się, że w tych placówkach naukę ukończyło tylko 21 procent. Egzaminy zewnętrzne zdało niespełna 8 proc słuchaczy, w tym maturę – jedynie 2 proc.
Skuteczność kształcenia w liceach ogólnokształcących dla dorosłych jest znacznie niższa, niż w liceach dla młodzieży (niższe są wskaźniki zdawalności egzaminu maturalnego, czyli to ile osób przystąpiło do egzaminu i ile go zdało).
Związane jest to częściowo i ze specyfiką szkół dla dorosłych jako szkół „drugiej szansy”, w których wiek słuchaczy oraz duży odstęp od czasu, kiedy przestali się uczyć, mają bezsprzeczny wpływ na ich osiągnięcia.
Przykładowo w 2016 r. maturę z jęz. polskiego zdało ogółem 99 proc. absolwentów liceów ogólnokształcących, a w liceach ogólnokształcących dla dorosłych 82 proc. Matematykę – odpowiednio 90 proc. do 32 proc., język angielski 97 proc. do 73 proc. (dane Centralnej Komisji Egzaminacyjnej).

Nie wyrzucać kasy w błoto

Duża część szkół dla dorosłych nie ma w ogóle odpowiednich warunków (sale lekcyjne i pomoce dydaktyczne) do skutecznej realizacji programów nauczania.
Część szkół tłumaczy, że przeszkadzają im problemy, związane z sposobem obliczania przez samorządy stawki dotacji przysługującej na jednego ucznia, a także zmiany wysokości tych stawek w trakcie roku szkolnego (głównie ich obniżanie).
Miało to negatywny wpływ na planowanie finansowe w szkole i oznaczało konieczność ograniczania wydatków. Wpływało to na obniżenie jakości kształcenia. W pierwszej kolejności zmniejszano zakupy pomocy naukowych, a potem wynagrodzenia nauczycieli, a także ograniczano zajęcia dodatkowe.
Są jednak i szkoły niepubliczne wychodzące naprzeciw dorosłym, próbujące ułatwić uczestnictwo w zajęciach tym słuchaczom, którym naukę utrudnia konieczność godzenia nauki z pracą i obowiązkami rodzinnymi.
Zapewniono im dostęp do materiałów dydaktycznych za pośrednictwem specjalnej platformy internetowej, możliwość zdalnego kontaktu z nauczycielami (dyżury za pośrednictwem różnych komunikatorów), a nawet punkt przedszkolny dla dzieci. Zachęty do kontynuowania nauki obejmowały także dodatkowe, bezpłatne kursy za zaliczenie semestru oraz nagrody (na przykład obniżenie czesnego) za 100 procentową frekwencję.
Efekty tych działań nie są jednak zbyt znaczące i wciąż duży jest odsetek rezygnacji z nauki, zwłaszcza w liceach ogólnokształcących dla dorosłych.
W pierwszej klasie ze szkołą żegna się aż 58 proc osób, w drugiej 32 proc., zaś w trzeciej 20 proc. A pamiętajmy, że to w większości szkoły niepubliczne, gdzie za naukę trzeba płacić. Przerwanie edukacji oznacza, że te pieniądze wyrzucono w błoto.

trybuna.info

Poprzedni

Nikomu nie wolno ufać

Następny

V RP