1 grudnia 2024

loader

Nie wiemy, co jemy

Branża gastronomiczna szykuje się do sezonu turystycznego. Jak co roku może być nieświeżo, za drogo oraz niezgodnie z jadłospisem.

Plamiak (też ryba, tylko gorsza od dorsza) zamiast dorsza, kebab z baraniną bez baraniny, oscypek zastąpiony roladą ustrzycką – takie dania serwują często restauracje, bary czy smażalnie w miejscowościach turystycznych.
Wakacje coraz bliżej, więc dobrze byłoby nie zatruć się w ich trakcie. Mając to na względzie, Inspekcja Handlowa skontrolowała 160 lokali – i wykryła nieprawidłowości w prawie 80 proc. z nich.
Jak pokazują wyniki kontroli Inspekcji Handlowej, nie zawsze można wierzyć temu, co napisano w karcie dań. Zdarza się, że kucharze używają tańszych składników, nakładają mniejsze porcje, no i tradycyjnie nie przestrzegają czystości.
W ramach ogólnopolskiej kontroli inspektorzy wzięli się za sprawdzanie restauracji, barów, smażalni ryb, gospód, pizzerii i podobnych lokali położonych w miejscowościach turystycznych lub przy drogach dojazdowych do nich. Państwowa Inspekcja Handlowa wybrała je po częsci na podstawie skarg i ustaleń z poprzednich kontroli, a także i losowo.
Inspektorzy zwracali uwagę na rzetelność obsługi, jakość potraw i napojów, warunki ich przechowywania oraz sposób informowania o cenach. Nieprawidłowości stwierdzili aż w 127 lokalach, czyli w 79,4 proc.. Można przypuszczać, że niewiele mniejszy odsetek uchybień wykryto by, gdyby zostały skontrolowane niemal wszystkie obiekty gastronomiczne w polskich kurortach.

Za mało, ale za tę samą cenę

Nieprawidłowości najczęściej dotyczyły zamiany składników na tańsze i gorsze oraz niepodawania pełnej informacji o cenach i składnikach.
– Kontrola wykazała, że jakość potraw i rzetelność obsługi w restauracjach w miejscowościach wypoczynkowych pozostawiają dużo do życzenia. Zdarza się, że turyści są tam wręcz oszukiwani. Dostają tańsze mięso, ryby lub sery niż obiecano im to w menu, a porcje bywają niedoważone – alarmuje Marek Niechciał, prezes UOKiK.
W sumie inspektorzy sprawdzili 4018 partii produktów. Różnego rodzaju zastrzeżenia mieli do 1743 partii (43,4 proc.).
Główne nieprawidłowości to zamiana składników lepszych na gorsze.
Na przykład, w 46 lokalach droższe mięso zastępowano innym: kebab z baraniną nie zawierał ani grama baraniny, w pierogach z farszem jagnięco-wołowym było tylko mięso wołowe, a w gyrosie drobiowym – wieprzowina.
Nie zgadzały się także gatunki ryb: kucharze serwowali tańszą limandę żółtopłetwą jako droższą solę, a plamiaka jako dorsza,
Zamiast fety i oscypka (które, zgodnie z unijnymi przepisami, są chronionymi nazwami pochodzenia) klienci dostawali tańsze sery (najczęściej, akurat w tym przypadku, odpowiednio ser sałatkowy favita i roladę ustrzycką).
Napój instant o smaku czekoladowym udawał gorącą czekoladę, a nektar ananasowy – sok (czyli napój znacznie bardziej rozcieńczony).
Zbyt małe porcje były specjalnością w 17 lokalach, na przykład grillowane mięso indyka ważyło 106 i 109 gramów, zamiast deklarowanych w menu 160 g.
Tu mały (w pełnym tego słowa znaczeniu) rekord pobiły placki po zbójnicku z wołowiną, w których inspektorzy stwierdzili zaledwie 43 g i 49 g mięsa, zamiast deklarowanych 120 g.
Porcja okonia zawierała 137 g mięsa ryby – zamiast zapisanych w karcie 200 g.

Trochę po terminie

Inny problem, to niewłaściwe przechowywanie potraw. Na przykład, w 20 lokalach inspektorzy znaleźli towary przeterminowane, takie jak przyprawy, przetwory mięsne, sery. Gdyby nie kontrola, z pewnością zostałyby zaserwowane klientom. ,
W 10 lokalach, w jednej lodówce (w odkrytych naczyniach) sąsiadowały ze sobą wyroby gotowe – bigos, flaki, surówki – oraz rozmrożona ryba, surowe mięso, twaróg,
W szeregu lokali wykryto brudne podłogi, urządzenia chłodnicze , a także sprzęt stykający się bezpośrednio z żywnością.
Bardzo częste było nieprawidłowe podawanie cen, zauważone w ponad 50 lokalach – w cennikach brakowało informacji, ile dania lub napoju dostaniemy za daną kwotę.
Wreszcie, problem stanowiło złe oznakowanie dań, co miało miejsce aż w 1632 partiach produktów na 2284 sprawdzone (71,5 proc.).
Brakowało wykazu składników, zwłaszcza w przypadku żywności bez opakowania. Nie informowano też konsumentów o alergenach.

Dość tanim kosztem

W wyniku wszystkich tych uchybień, Inspekcja Handlowa ukarała 25 osób odpowiedzialnych za sprzedaż zafałszowanej lub złej jakości żywności. Kary za to nie były zbytnio dotkliwe i wyniosły w sumie 28,1 tys. zł.
Efektem kontroli było też 45 mandatów na łączną kwotę 8,6 tys. zł.
Dostali je właściciele lokali, w których panowały złe warunki sanitarne, były przeterminowane produkty czy niezalegalizowane wagi.
Inspekcja sierowała też do sądu 13 wniosków o wymierzenie kar – za nierzetelną obsługę (co zdaniem inspektorów oznaczało oszustwo) lub przygotowywanie potraw z przeterminowanych produktów.
Obiektami tzw. żywienia zbiorowego zajmuje się także Państwowej Inspekcja Sanitarna. Jej wzmożony nadzór obejmuje przede wszystkim trzy województwa, w których ruch turystyczny w okresie letnim jest największy: zachodniopomorskie, pomorskie i warmińsko-mazurskie.
Inspekcja Sanitarna najczęściej stwierdzała tam nieprawidłowości dotyczące wymagań higienicznych, stanu zdrowia oraz czystości personelu, przeterminowania żywności i braku możliwości jej zidentyfikowania.
Klientom przybytków gastronomicznych warto zaś po prostu zalecić, aby zwracali uwagę na zapach tego co im podano – oraz na cennik (oczywiście przed złożeniem zamówienia).

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Nakba, czyli katastrofa

Następny

Wysiadamy z pociągów

Zostaw komentarz