Plastikowy pieniądz nie jest lekiem na całe zło. Dotychczas słyszeliśmy głównie o jego zaletach, teraz zaczynamy dostrzegać i wady.
35,3 mln kart płatniczych znajdowało się na rynku polskim na koniec pierwszego kwartału 2016 r. Było to o 92 tys. kart więcej niż w grudniu 2015 r. (minimalny wzrost, zaledwie o 0,3 proc.) – podaje Narodowy Bank Polski w swoim najnowszym raporcie.
Łączna liczba kart debetowych (czyli takich za pomocą których można płacić i wyjmować pieniędze z bankomatów) wyniosła 27,1 mln szt. i zwiększyła się w ciągu pierwszego kwartału o 230 tys. sztuk (wzrost o 0,9 proc.).
Jak widać, trudno tu mówić o dynamicznym rozwoju.
Natomiast liczba kart kredytowych zmniejszyła w tym czasie się o 9 tys. sztuk (spadek w granicach błędu statystycznego, o 0,2 proc.), łącznie do 5,8 mln szt.
Odnotowano dalszy wzrost liczby kart z wygodną choć niezbyt bezpieczną funkcją płatności zbliżeniowych. Na koniec marca 2016 r. było ich 29,6 mln szt – to rekordowo wysoki poziom stanowiący aż 83,9 proc. wszystkich kart w Polsce.
Bezruch w interesie
Skoro łączna liczba kart w naszym kraju zwiększyła się minimalnie, to i wzrost liczby transakcji nimi dokonywanych był w pierwszym kwartale tego roku praktycznie niezauważalny. Przeprowadzono zaledwie 893,9 mln transakcji (gotówkowych oraz bezgotówkowych, przy czym transakcją jest też podjęcie pieniędzy z bankomatu), co w porównaniu do poprzedniego kwartału stanowiło wzrost o 0,03 proc. czyli właściwie żaden.
Znacząco zmniejszyła się natomiast wartość transakcji przeprowadzonych przy użyciu kart. Wyniosła ona łącznie 128,8 mld zł, czyli aż o 6,9 mld zł mniej niż w czwartym kwartale 2015 r. W pierwszym kwartale 2016 r. wartość pojedynczej transakcji dokonanej przy użyciu karty płatniczej wynosiła ok. 144 zł, czyli była niższa niż w poprzednim kwartale (152 zł). Średnio, jedna karta płatnicza posłużyła do realizacji 25,3 transakcji, zarówno gotówkowych, jak i bezgotówkowych (w poprzednim kwartale wskaźnik ten wynosił 25,4).
Według danych nadesłanych z banków, w pierwszym kwartale bieżącego roku przy użyciu kart przeprowadzono 709 mln transakcji bezgotówkowych, co w porównaniu do poprzedniego kwartału stanowiło wzrost o 0,3 proc, czyli również praktycznie żaden. W tym okresie transakcje bezgotówkowe stanowiły 79 proc łącznej liczby transakcji kartami, gdy pozostałe 21 proc stanowią transakcje gotówkowe czyli wypłaty z bankomatów, kas banków lub wypłaty sklepowe związane z zakupami, czyli tzw. cash back.
Wartość tych transakcji bezgotówkowych wyniosła łącznie 48 mld zł. Karta płatnicza została wykorzystana do realizacji płatności bezgotówkowych średnio 20 razy. Pojedyncza płatność bezgotówkowa wynosiła przeciętnie 68 zł (w poprzednim kwartale 72 zł).
Natomiast agenci rozliczeniowi w I kwartale 2016 r. zarejestrowali 682 mln transakcji bezgotówkowych na łączną kwotę 44,7 mld zł, co w porównaniu do IV kwartału 2015 r. stanowiło spadek odpowiednio o 0,4 proc. i 9 proc.
Nieco wzrosła liczba transakcji dokonanych w Internecie z wykorzystaniem karty płatniczej. Było ich 8,7 mln, czyli o 140 tys. więcej niż w poprzednim kwartale (wzrost o 2 proc.) Wartość łączna tych transakcji to 1,5 mld zł, czyli więcej o 173 mln zł niż w poprzednim kwartale (wzrost o 13 proc.). Średnia wartość transakcji przeprowadzonej w Internecie zwiększyła się z 158 do 176 zł.
Mniej kasy ze ściany
Na koniec marca 2016 r. sieć bankomatów dostępnych na terenie naszego kraju liczyła 22.327 sztuk, czyli tylko o 26 więcej niż w grudniu 2015 r. Dziennie dokonywano w bankomacie średnio 83 transakcji (w poprzednim kwartale 88). Przeciętna wypłata gotówki dokonana w bankomacie przy użyciu karty płatniczej zmniejszyła się i wyniosła 422 zł (w poprzednim kwartale 425 zł).
Znacznie mniejsza była też liczba wypłat w bankomatach – tylko 170 mln, podczas gdy w ostatnim kwartale 2015 r. było ich 181 mln (spadek o 6 proc.). Wartość łączna wypłat gotówki w bankomatach wyniosła łącznie 71,6 mld zł, czyli mniej o 5 mld zł niż w ostatnim kwartale 2015 r. (spadek aż o 7 proc.).
Przybyło natomiast w pierwszym kwartale 2016 r. placówek, w których klienci mogą dokonać wypłat sklepowych (cash back). Na koniec marca było ich 94,7 tys., czyli o 2,4 tys. więcej niż w na koniec grudnia 2015 r. Na przestrzeni I kwartału 2016 r. dokonano w nich 2,3 mln wypłat sklepowych. W porównaniu do ostatniego kwartału poprzedniego roku oznacza to wzrost o 4 proc. Wartość tych wypłat wyniosła 242 mln zł i w porównaniu do poprzedniego kwartału wzrosła o 7,4 mln zł (3 proc.).
W stanie nasycenia
Niemal wszystkie przedstawione tu dane, zebrane przez nasz bank centralny, świadczą o zastoju czy wręcz regresie rysującym się na rodzimym „rynku karcianym”. Wzrosty, dotyczące liczby dokonywanych transakcji, kart albo czynnych bankomatów są iluzoryczne. Zauważalnie spada natomiast łączna wartość transakcji oraz poszczególnych operacji dokonywanych z użyciem kart. Nie ma na razie zweryfikowanych informacji z drugiego kwartału, ale nie jest wykluczone, że tendencje zauważalne w trzech pierwszych miesiącach tego roku, jeszcze się umocniły. Na przykład, są banki, które likwidują niektóre swoje bankomaty w Polsce.
Wygląda na to, że jeżeli chodzi o korzystanie z kart płatniczych w Polsce, to mamy do czynienia ze stanem nasycenia. Wszyscy ci, którzy chcieli mieć karty w portfelu już je mają, a nowych chętnych nie przybywa. Ruch wśród posiadaczy kart ma zaś tylko charakter naturalny, związany z tym, że najstarsi spośród ludzi korzystających z kart stopniowo umierają, a ich miejsce powoli zajmują młode generacje.
Tę tendencję potwierdza fakt, że spada średnia wartość pojedynczych transakcji dokonywanych za pomocą kart oraz wielkość kwot podejmowanych z bankomatów. Ludzie młodzi robią bowiem tańsze zakupy niż osoby w sile wieku i generalnie mają mniej pieniędzy.
Polacy, którzy początkowo dawali się skutecznie przekonywac do korzystania z kart przez pracowników banków, teraz coraz wyraźniej dostrzegają także i wady obrotu bezgotówkowego: zagrożenia dla bezpieczeństwa, problemy w razie zgubienia czy kradzieży albo zatrzymania karty przez bankomat, wydłużony czas płacenia podczas robienia zakupów.
Tak więc, po okresie dość szybkiej ekspansji „plastikowego pieniądza” w naszym kraju, wahadło zaczęło odchylać się w drugą stronę, w kierunku normalności.