Ambitny plan stworzenia Centralnego Portu Komunikacyjnego najprawdopodobniej nigdy nie będzie zrealizowany, ale zanim zostanie zarzucony, może pochłonąć miliardy złotych.
Sejm przyjął, na razie w pierwszym czytaniu, specjalną ustawę o Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Jego głównym elementem będzie nowe, wielkie lotnisko. Zgodnie z uchwałą Rady Ministrów z listopada 2017 r., ma ono powstać w Stanisławowie w gminie Baranów koło Grodziska Mazowieckiego.
Zdaniem rządu i sejmowej większości, budowa nowego obiektu jest konieczna, aby zastąpić warszawskie Lotnisko Chopina na Okęciu, które nie może pełnić funkcji dużego portu pasażerskiego.
Przepustowość lotniska w Warszawie jest bowiem na wyczerpaniu, w związku z dynamicznie rosnącym ruchem lotniczym w regionie (w 2017 r. z lotniska skorzystało 15,72 mln pasażerów, o 22 proc. więcej niż w 2016 r.).
Lotniczy sen o potędze
Nowe lotnisko, usytuowane między Łodzią a Warszawą, ma być jednym z największych przesiadkowych portów lotniczych w Europie. Po pierwszym etapie budowy powinno obsługiwać do 45 mln pasażerów rocznie – a docelowo, nawet ok. 100 mln.
Lotnisko ma powstać na ok. 3000 ha gruntów. Do końca 2019 r. powinny potrwać prace przygotowawcze, a sam port ma być budowany przez kolejne 8 lat, czyli do końca 2027 r.
Ten termin wskazuje, że realizacja całego pomysłu jest mocno wątpliwa, bo za osiem – dziewięć lat nikt już nie będzie pamiętać, że PiS obiecywał budowę jakiegoś lotniska. Tym niemniej, przez najbliższe kilka lat, plany stworzenia CPK mogą pochłonąć grube miliony. Dlatego też projekt tej inwestycji budzi rozmaite kontrowersje.
Requiem dla Okęcia
Pomysł nowego wielkiego lotniska oczywiście podoba się w Łodzi i w całym tamtejszym regionie. Zgoła inaczej jest w stolicy.
Instytut Rozwoju Warszawy uważa, że decyzja Sejmu przyjmująca ustawę o CPK, w praktyce oznacza likwidację lotniska Chopina w Warszawie – oczywiście w perspektywie kilku lat
Jacek Wojciechowicz, szef IRW, podkreśla, że dla rozwoju komunikacyjnego Warszawy lotnisko Chopina stanowi być albo nie być.
Jest ono niezwykle ważne z punktu widzenia rozwoju gospodarczego, ale również z powodu takich pragmatycznych przyczyn, jak chociażby wygoda warszawiaków, którzy licznie korzystają z lotniska na Okęciu.
Dla Warszawy ewentualne powstanie Centralnego Portu Komunikacyjnego może oznaczać utratę milionów podatków, kilkunastu tysięcy miejsc pracy w branżach związanych z obsługą lotniska, a wreszcie osób, które pracują na lotnisku Chopina.
Pieniądze w błoto
Wreszcie, należałoby zapytać, dlaczego podjęto decyzję, która oznacza, że kilkanaście miliardów złotych, które zostały zainwestowane i w infrastrukturę lotniskową na Okęciu, ale również i w tę okołolotniskową, zostaje wyrzucone do kosza? – pyta IRW.
Warto również dodać, że ponad 3 mld zainwestowane w lotnisko Modlin, też praktycznie będzie pieniędzmi, które zostaną zmarnowane. Powstanie CPK zagrozi także funkcjonowaniu tamtego lotniska.
Projekt jest mocno forsowany przez rząd oraz przedsiębiorstwo Porty Lotnicze. i państwowe instytucje.
Koncepcja budowy wielkiego lotniska w szczerym polu, daleko od największego miasta Polski, ma swój urok.
Budując od zera, w szczerym polu, można planować z rozmachem, nie licząc się z kosztami. Zajmą się tym rozmaite firmy, przy budowie nowego lotniska zatrudnionych zostaną tysiące ludzi. Zawsze jednak trzeba liczyć się z sensem ekonomicznym.