Można mieć nadzieję, że stopniowo kończy się złoty okres dla oszustów, wyłudzających VAT z tytułu fikcyjnej sprzedaży oleju napędowego, autogazu i benzyny.
Osiągnięcia gospodarcze rządu Prawa i Sprawiedliwości to głównie tylko słowa, ale znalazł się też wśród nich jeden sukces rzeczywisty – choć nie tak duży, jak głosiła to rządowa propaganda sukcesu.
Jest nim ograniczenie nielegalnego obrotu i importu paliwami – czyli faktyczne zmniejszenie strat, ponoszonych przez budżet państwa, pozbawiany należnych mu wpływów podatkowych. A także zmniejszenie strat, ponoszonych przez przedsiębiorstwa, legalnie produkujące i wytwarzające paliwa płynne.
Opałowy do baku
Chodzi tu przede wszystkim o olej napędowy – a faktycznie, opałowy, bo taki w istocie był importowany do Polski. Jako opałowy, był on niżej opodatkowany, a więc tańszy od diesla.
Olej ten oczywiście nigdy nie trafiał na opał, lecz, po odbarwieniu, do stacji benzynowych, pozwalając ich właścicielom na osiąganie nienależnych zysków.
A można dodać, ze pośrednio zarabiały na tym także i warsztaty samochodowe, gdyż lanie oleju opałowego do baków przyśpiesza zużycie silników dieslowskich.
Równie częste były przekręty już typowo podatkowe, dotyczące VAT-u. Do Polski sprowadzano autentyczny olej napędowy, który w świetle papierów, przedstawianych przez nieuczciwych przedsiębiorców, wędrował dalej (pozwalając im na odzyskiwanie VAT-u) – podczas gdy w rzeczywistości, był sprzedawany w naszym kraju.
Wreszcie większa sprzedaż
Od kilku lat mieliśmy więc w Polsce kuriozalną sytuację – gospodarka rozwijała się, przewożono więcej towarów, a tymczasem oficjalna sprzedaż paliw płynnych, powszechnie używanych do napędu wielu maszyn oraz w transporcie (drogowym i kolejowym) zmniejszała się.
A zamiast legalnego oleju napędowego, często sprzedawano pokątnie olej, który miał już wywędrować z Polski – a także i olej opałowy.
Walczył z tym rząd Platformy Obywatelskiej. Jego działania zaowocowały w końcu pewnym sukcesem – w 2015 r., po trzech latach spadków, wreszcie nastąpił w Polsce wzrost oficjalnej sprzedaży paliw płynnych, o około 5 proc. (nie wzrosła właśnie tylko sprzedaż oleju opałowego – bo ukrócono proceder sprzedawania go jako napędowego).
Jeszcze bardziej, bo o ponad 7 proc., zwiększyła się w 2015 roku sprzedaż paliw silnikowych (benzyn, olejów napędowych i autogazu).
Dużo gorzej było już jednak z ogólnymi wpływami budżetowymi z tytułu VAT. W 2015 r. wyniosły one ok. 123 mld zł, czyli o miliard zlotych mniej, niż rok wcześniej.
Uszczelnianie dało efekty
Następcom z PiS udało się znacząco poprawić wyniki ich politycznych oponentów. W roku ubiegłym sprzedaż paliw silnikowych wzrosła jeszcze bardziej, niż w 2015 r., bo aż o 13 proc. (sprzedano łącznie 27,2 miliony metrów sześciennych benzyny, ropy i autogazu).
Stało się tak za sprawą tak zwanego pakietu paliwowego, wprowadzającego zmiany w prawie energetycznym oraz w ustawach o VAT, akcyzie oraz zapasach paliw. Pakiet miał uszczelnić system ściągania VAT, utrudniając fikcyjny obrót paliwami pomiędzy krajami Unii Europejskiej.
Jedna z ważniejszych zmian polegała na tym, że importer paliwa z innego kraju UE musi zapłacić od niego VAT, w ciągu 5 dni od sprowadzenia tego paliwa do Polski. Zaostrzono też wymogi, jakie muszą spełnić firmy, pragnące ubiegac się o koncesje na miedzynarodowy obrót paliwami.
Widac już, że te zmiany w przepisach, przyjęte za sprawą PiS, przyniosły dobre rezultaty. Ekipa z PO, podczas wielu lat swoich rządów, z niewiadomych przyczyn nie wprowadziła podobnych rozwiązań prawnych – choć były one sugerowane przez rozmaitych ekspertów…
Szału nie ma, ale zebrano więcej
Co do VAT, to rząd PiS obiecywał, że wpływy z tytułu tego podatku w 2016 r. sięgną 130 mld zł. Nie udało się, wyniosły tylko 126,6 mld zł. Oznacza to wzrost o 2,8 proc. w stosunku do wpływów z VAT uzyskanych w 2015 r
Te 2,8 proc. wzrostu, to dokładnie tyle samo, o ile zwiększył się w ubiegłym roku nasz produkt krajowy brutto.
W rzeczywistości więc, administracja PiS nie zdołała w żadnym stopniu poprawić efektywności ściągania VAT (choć wielokrotnie to zapowiadała). Ważne jednak, że w 2016 r. osiągnęła realny wzrost wpływów z VAT – o 3,6 mld zł w porównaniu rokiem 2015.
Na tle spadku wpływów z VAT o miliard złotych, zanotowanego przez ekipę z PO, było to znaczące osiągnięcie.
A byłoby jeszcze większe, gdyby nie nagłe załamanie dochodów z VAT w grudniu ubiegłego roku, spowodowane przez mało zrozumiałe działania fiskusa. W ostatnim miesiącu ubiegłego roku dochody te spadły niemal o połowę, do 5,1 mld zł, podczas gdy w grudniu 2015 wyniosły aż 10 mld zł.
Dobry początek roku
Powodem tego grudniowego załamania dochodów było przyspieszenie zwrotów VAT, wykazanych przez podatników w deklaracjach, złożonych we wcześniejszych miesiącach 2015 r.
To zaś zostało z kolei wywołane dyrektywą polityczną. Resort finansów, występując w roli hojnego wujka, postanowił bowiem w ten sposób zjednać PiS-owi przedsiębiorców, poprawiając płynność ich firm i zostawiając więcej pieniędzy na inwestycje.
Zamierzony cel został osiągnięty tylko częściowo. Płynność finansowa firm rzeczywiście wzrosła do nienotowanego poziomu, a portfele przedsiębiorców napełniły się kasą. Inwestycje jednak nie wzrosły, a poparcie dla PiS nadal zmniejsza się, wprawdzie powoli ale nieuchronnie.
Dwa pierwsze miesiące tego roku pozwalają na szczęście częściowo zapomnieć o grudniowej wpadce.
W styczniu i lutym wpływy z VAT wyniosły w sumie 22 mld zł i były o jedną czwartą wyższe, niż w tych samych miesiącach 2016 r. Oby więc tak dalej.