Pod rządami Prawa i Sprawiedliwości nasz kraj stał się wysypiskiem śmieci dla niemal całego świata zachodniego.
Ewidentnym „sukcesem” ekipy rządzącej z PiS (którym jednak woli się ona nie chwalić) jest potężny wzrost importu rozmaitych odpadów do naszego kraju.
W rezultacie Polska od paru lat jest głównym śmietnikiem Europy i nie tylko.
Różnica nie do przeskoczenia
Jak podaje Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, w 2015 r. do Polski przywieziono 154 tys. ton odpadów. W ubiegłym roku było to już 377,7 tys. ton (czyli wzrost aż o 145 proc.). Najwięcej śmieci sprowadzamy z Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Ten wielki wzrost importu odpadów jest między innymi spowodowany tym, że przywóz śmieci znacznie ograniczyły Chiny, nie chcąc zanieczyszczać swego wielkiego kraju. W rolę odbiorcy zachodnich śmieci z powodzeniem weszła więc nieporównanie mniejsza Polska.
Tu najlepiej widać różnicę, dzielącą nas od zamożniejszej Europy, którą podobno próbujemy doganiać. To oni eksportują i będą do nas eksportować śmieci, a nie my do nich.
Dymy nad Polską
Problemem nadmiernego importu śmieci nikt w rządzie się oczywiście nie zajmował, ale nastąpił nagły wzrost podpaleń wysypisk śmieci – co stanowiło oryginalny polski wkład w praktykę ich utylizacji. Trujących dymów nad Polską nie dało się już nie zauważyć,
Premier Mateusz Morawiecki stwierdził więc, że pożary na wysypiskach: „to poważny problem społeczny, związany ze środowiskiem i ochroną zdrowia”.
Szef rządu dodał, iż te działania wyglądają na skoordynowane. „Są wszelkie poszlaki by przypuszczać, że następuje szereg nieprawidłowości, a nie przypadkowość. W bardzo krótkim czasie takie podpalenia mają miejsce” – zauważył premier.
Problem pożarów na wysypiskach został zgłoszony do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Natomiast podczas posiedzenia Rady Ministrów 29 maja br. premier zobowiązał Ministra Środowiska do pilnego przygotowania propozycji zmian przepisów dotyczących gospodarowania odpadami w związku z pożarami na wysypiskach.
Ponaglenie było konieczne, bo podobno prace nad zmianami w prawie dotyczącymi składowania odpadów, trwały w resorcie środowiska już od kilku miesięcy.
Podejmijmy wszelkie starania
Ministerstwo Środowiska zareagowało wreszcie na plagę pożarów na wysypiskach śmieci, z jaką mamy do czynienia w tym roku.
Władze resortu stwierdziły: „W ostatnim czasie znacząco nasiliło się występowanie pożarów miejsc magazynowania lub składowania odpadów. Chociaż bezpośrednie przyczyny ich wystąpienia pożarów są jeszcze badane, to przynajmniej w miejscach nielegalnego magazynowania odpadów można przypuszczać, że doszło do celowych podpaleń w celu pozbycia się odpadów”.
Resort środowiska powołuje się na Państwową Straż Pożarną, która potwierdza wyraźny i niepokojący wzrost statystyk, dotyczących pożarów wysypisk śmieci.
W 2014 r. było około 100 takich interwencji straży pożarnej, natomiast w roku 2017 ponad 150 (chodzi tu o większe pożary).
W tym roku, tylko do 28 maja br. straż musiała 85 razy walczyć z groźnym i trującym ogniem na wysypiskach. Widać wyraźnie, że w całym roku nastąpi znaczący wzrost liczby takich przypadków.
Trwa jeszcze badanie bezpośrednich przyczyn wystąpienia pożarów. Kierownictwo resortu środowiska przypuszcza jednak, że na nielegalnych wysypiskach śmieci w Zgierzu, Trzebini oraz Wszedzieni mogło dojść do celowych podpaleń w celu pozbycia się odpadów.
Były to groźne zdarzenia. W Trzebini konieczny był udział dwóch samolotów pożarniczych, natomiast w miejscowości Wszedzień ewakuowano mieszkańców
Do prac legislacyjnych włączył się też resort spraw wewnętrznych, którego szef zapewnił, że we współpracy z Ministerstwem Środowiska, Państwową Strażą Pożarną i Policją przygotuje konkretne propozycje skutecznych rozwiązań tego problemu.
„Należy podjąć wszelkie starania, aby ten proceder, jak wszystko wskazuje nielegalny, wyeliminować” – błyskotliwie zauważył Joachim Brudziński, minister spraw wewnętrznych i administracji. W istocie, do tej pory raczej nie słyszało się o legalnych podpaleniach wysypisk śmieci.
Chcecie zbierać, wyłóżcie kasę
Resort środowiska przygotował projekt nowelizacji ustaw o gospodarce odpadami i o Inspekcji Ochrony Środowiska, mające przeciwdziałać pożarom odpadów.
„Zmiany przepisów mają na celu uszczelnienie systemu gospodarowania odpadami oraz ograniczenie przypadków nielegalnego postępowania z nimi” – oświadczył Henryk Kowalczyk, minister środowiska.
Projekt zakłada przede wszystkim wprowadzenie obowiązku wnoszenia gwarancji finansowych przez przedsiębiorstwa prowadzące zbieranie, magazynowanie i przetwarzanie śmieci (zajmuje się tym około 15 000 podmiotów w Polsce).
Gwarancja ustanawiana będzie przed rozpoczęciem działalności i trwać będzie do jej zakończenia, co ma zapobiec wyrzucaniu odpadów byle gdzie po zakończeniu działalności. Dzięki temu, w przypadku porzucenia odpadów, samorządy dysponowałyby środkami na ich zagospodarowanie.
Gwarancja dotyczy również działań związanych z ewentualnym niewłaściwym zabezpieczeniem przeciwpożarowym, co ma stanowić mechanizm ograniczający podpalenia. Jej wysokość uzależniona będzie od masy i rodzaju śmieci.
Zostanie także wprowadzony obowiązek prowadzenia monitoringu wideo obiektu, w którym składowane są odpady. Ma to ułatwić nadzór nad gospodarowaniem odpadami, a w przypadku pożaru – pomoże ustalić przyczynę i ewentualnych sprawców.
Więcej niż milion
Istotne jest, że w projekcie zaproponowano skrócenie dopuszczalnego okresu magazynowania odpadów z trzech lat do jednego roku. Chodzi o to, że nagromadzenie zbyt dużej masy odpadów w okresie trzyletnim może skłaniać nieuczciwych śmieciarzy do podpaleń, aby pozbyć się problemu. Skrócenie okresu magazynowania ma wymusić na przedsiębiorcach większą aktywność w poszukiwaniu możliwości utylizacji i recyclingu śmieci.
Ponadto, wydanie zezwolenia na zbieranie lub przetwarzanie odpadów ma być uzależnione od uzyskania pozytywnej opinii Państwowej Straży Pożarnej przed rozpoczęciem takiej działalności. Takie zezwolenie będzie znacznie trudniejsze do uzyskania niż dziś. Nie zostanie ono wydane, jeżeli wysokość i forma zabezpieczenia finansowego nie zapewni pokrycia kosztów zagospodarowania odpadów lub gdy przedsiębiorca zamierzający prowadzić taką działalność był już wcześniej karany.
Wprowadzony ma zostać wymóg posiadania tytułu własności do nieruchomości na której funkcjonuje wysypisko.
No i, zaostrzone wreszcie zostaną sankcje. Wprowadzone zostaną nowe kryteria wymierzania kar administracyjnych za niezgodne z prawem zbieranie, magazynowanie i przetwarzanie odpadów. Będą one oparte o ilość odpadów, której dotyczy kara (wzór na obliczenie wysokości kary to ilość nagromadzonych śmieci razy stawka opłaty).
Obecnie kara wymierzana przez inspektorów ochrony środowiska wynosi od 1000 do 1.000.000 zł. W przyszłości będzie mogła być wyższa.
Jeszcze surowsze będą kary dla recydywistów, czyli przedsiębiorców u których wielokrotnie już wybuchały pożary, poprzez zastosowanie dodatkowego mnożnika pozwalającego zwiększyć jej wymiar.
Lubię drony
Projekt nowelizacji przewiduje całkowity zakaz przywozu odpadów komunalnych do naszego kraju. Zostaną też znacząco podwyższone opłaty skarbowe za wwóz śmieci do Polski.
Proponowany zakaz najprawdopodobniej pozostanie fikcją, bo nie zawsze łatwo można odróżnić odpady komunalne od niekomunalnych, a poza tym nie bardzo kto ma to kontrolować. Dlatego projekt przewiduje nałożenie dodatkowego zadania na policję, która ma być uprawniona do kontroli transportu odpadów.
Wzmocniona ma zostać także skuteczność (dotychczas niewielka) działań kontrolnych Inspekcji Ochrony Środowiska. Wprowadzone zostaną tzw. kontrole krzyżowe w rejonach nielegalnych wysypisk, które obejmą obszar kilku województw.
Wykonaniem tych kontroli zajmą się wyspecjalizowane zespoły inspektorów z różnych województw. Mają oni wykorzystywać obserwacje prowadzone przez drony
Będzie też wprowadzony obowiązek stałego monitoringu wideo obiektu, w którym składowane są odpady. Ułatwi to nadzór nad taką działalnością, a w przypadku pożaru pomoże ustalić przyczynę i ewentualnych sprawców.
Przepisy wprowadzą także dla inspektorów ochrony środowiska obowiązek przeprowadzania kontroli w systemie całodobowym (praca zmianowa) oraz wzmocnienie kadrowe Inspekcji Ochrony Środowiska. Ciekawe, o ile i za ile?
Bez uprzedzenia
Kontrole interwencyjne prowadzone będą bez wcześniejszego zawiadomienia (dotychczas uprzedza się o nich na tydzień wcześniej, żeby delikwent zdążył się dobrze przygotować, a kontrola przebiegła szybko).
Wojewódzki inspektorat ochrony środowiska w trakcie kontroli będzie mógł wydać decyzję wstrzymującą natychmiastowo działalność stwarzającą zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzi albo środowiska.
W inspekcji ochrony środowiska zostanie utworzone centralne laboratorium badawcze mające dokonywać pomiarów i analiz na potrzeby prowadzonych czynności kontrolnych.
Wszystkie te zamierzenia są rozległe i ambitne, jak zwykle w przypadku PIS-owskiej ekipy rządzącej, której zależy przede wszystkim na odpowiednim wydźwięku propagandowym.
Zobaczymy, co w rzeczywistości zostanie z tych obietnic i kiedy zaczną być realizowane?