Europosłowie PiS świadomie zagłosowali przeciwko polskim pracownikom. W tym antypolskim dziele poparła ich większość europosłów PO. Na szczęście honor europarlamentarzystów z naszego kraju ratowali posłowie z SLD.
Parlament Europejski podjął decyzję, zgodną z dobrem polskich pracowników. Europosłowie zmienili bowiem przepisy dotyczące delegowania zatrudnionych do czasowej pracy w innych państwach UE.
Stało się tak mimo antypolskiego głosowania wszystkich europosłów Prawa i Sprawiedliwości oraz części posłów PO, którzy opowiedzieli się za tym, aby pracownicy z Polski dostawali niższe płace od zatrudnionych z innych krajów członkowskich.
Jeszcze gorzej zachowali się ci posłowie PO, którzy wprawdzie głosowali za zmianą przepisów o delegowaniu pracowników, ale potem z niewiadomych powodów przestraszyli się swych decyzji i obłudnie tłumaczyli to pomyłką.
Gdzie PiS i PO mają pracowników?
Sprawa nie ma wprawdzie większego znaczenia, bo zagraniczni europosłowie przegłosowali bezpieczną większością głosów zmiany korzystne dla pracowników z Polski. Dobrze jednak pokazuje, gdzie polscy europosłowie z PiS i PO mają interes polskiego pracownika.
Honor polskiej klasy politycznej ratują jedynie europosłowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy świadomie oddali swe głosy za dobrem polskich pracowników.
Przykładem uczciwej postawy może być wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Bogusław Liberadzki, który dobrze wie, że nowa dyrektywa unijna jest korzystna dla zatrudnionych z Polski. Jak powiedział, nie ma powodów by w państwach wyżej rozwiniętych robić z Polaków Chińczyków lub Koreańczyków.
Słowa uznania za oddanie głosu dla dobra Polaków należą się także Adamowi Gierkowi, Krystynie Łybackiej i Januszowi Zemke.
W nowej dyrektywie dotyczącej delegowania pracowników chodzi o to, że możliwość delegowania pracowników zostanie ograniczona najwyżej do 18 miesięcy – co w praktyce oznacza, że po upływie tego czasu pracownik delegowany z jednego kraju (np. z Polski) do drugiego (np. do Niemiec) będzie musiał otrzymywać wynagrodzenie na takich samych zasadach, jak w przypadku pracownika z tego drugiego kraju.
Będzie to oznaczać nieco wyższe koszty dla tych przedsiębiorców z Polski, którzy budują swoją konkurencyjną pozycję na zagranicznych rynkach, drogą obcinania wynagrodzeń swych załogom. W przyszłości będą musieli płacić pracownikom wysłanym za granicę tyle samo, ile zarabiają tamtejsi zatrudnieni, łącznie z wszelkimi dodatkami.
Nie wolno podnosić im płac!!!
Polscy pracodawcy niczego bardziej nie cierpią niż lepszego wynagradzania swych pracowników – toteż prowadzili intensywny lobbying wśród europosłów, pragnąć skłonić ich różnymi sposobami do głosowania przeciw interesowi pracowników z Polski. Jak widać, udało im się to w przypadku w przypadku wszystkich europosłów PiS oraz większości europosłów PO, do których skutecznie dotarli.
Nowe prawo, które ma wejść w życie nieprędko bo dopiero pod koniec 2020 r, i pod warunkiem, że zgodzą się na nie wszystkie rządy państw UE, dotyczy przede wszystkim polskich kierowców ciężarówek – gdyż to oni stanowią największą grupę pracowników delegowanych z naszego kraju.
Nie ma oczywiście żadnego powodu, aby polscy kierowcy zarabiali mniej niż pracownicy z innych krajów UE. Jednak obecna ekipa rządząca uważa, że Polacy powinni otrzymywać niskie wynagrodzenia – i chce to przeforsować w Parlamencie Europejskim.
PiS uderzyło w Polaków
PiS nie umie skierować polskiej gospodarki na tory modernizacji i wysokiej jakości – niedawnym przykładem może być to, że pod rządami ludzi z PiS niemożliwy jest choćby tak prosty zabieg, jak położenie na drodze asfaltu, który nie roztopiłby się w wiosennym słońcu.
W związku z tym rząd uważa, że polskie firmy powinny konkurować z zagraniczną konkurencją niskimi kosztami płac – bo pod rządami PiS niczym innym nie są w stanie konkurować. A to oznacza, że pracownicy polskich firm powinni, zdaniem rządu, zarabiać możliwie mało.
Dlatego właśnie PiS-owskie media publiczne, a zwłaszcza rządowa TVP, rozpoczęły kampanię wymierzoną w polskich pracowników, negatywnie oceniając przyjęcie przez Parlament Europejski rozwiązania o pracownikach delegowanych – oraz krytykując tych kilku uczciwych europosłów z Polski którzy zagłosowali za tą dyrektywą.
W nieuczciwym interesie
Skoro przyjęcie nowych przepisów wymagać będzie zgody wszystkich rządów państw UE, to wiadomo, że rząd PiS wystąpi przeciwko polskim pracownikom – i nie zgodzi się na to, aby mogli oni zarabiać tyle, co zatrudnieni z innych krajów; chyba że ustąpi pod skoordynowanym naciskiem całej Unii i ze strachu, że okryje się niesławą nie tylko w Polsce ale i na świecie.
Niesława jest zaś gwarantowana, bo ta antyspołeczna kampania rządu PiS wymierzona w dobro pracowników z własnego kraju jest czymś niezwykłym. Trudno znaleźć inne przykłady na to, aby rząd jakiegoś państwa tak otwarcie atakował na światowym forum pracowników z własnego kraju, domagając się, aby zarabiali oni mniej niż pracownicy zagraniczni. Wypada mieć nadzieję, że zostanie to zapamiętane PiS-owi.
Wiadomo natomiast w czyim interesie działa rząd PiS oraz jego europosłowie. To interes niewielkiej grupy przedsiębiorców transportowych, którzy nawet w przyszłości, za co najmniej dwa lata, nie chcieliby lepiej płacić swoim ludziom.
Przedstawiane są fałszywe argumenty, że przyjęcie rozwiązania o pracownikach delegowanych doprowadzi polskie firmy przewozowe do bankructwa.
To oczywiście lipa, bo od tego, że polscy kierowcy będą zarabiać więcej, nasza branża transportowa się nie zawali. Najwyżej spadną nieco zyski właścicieli firm transportowych – ale za to wzrosną zarobki kierowców ciężarówek. I należy się z tego tylko cieszyć, bo dziś są to często ludzie jeżdżący z przekroczeniem wszelkich norm czasu pracy.
Jeśli zaś niektórzy przedsiębiorcy nie wytrzymają konkurencji przez to, że podniosą płace swym pracownikom, to niechaj zbankrutują.
Nikomu niepotrzebni są tacy pracodawcy, którzy nie są w stanie poprawić swej jakości i innowacyjności, a jedyną szansę skutecznego konkurowania z zagranicą widzą w zaniżaniu płac swych pracowników.
Niestety, za konkurowaniem niskimi płacami opowiada się także ekipa rządząca z PiS, prowadząca swą antypracowniczą krucjatę w obronie niskich płac dla Polaków.
Ile wam obiecano?
Ewentualne bankructwo niektórych właścicieli firm transportowych nie będzie oznaczać bynajmniej bezrobocia kierowców TIR-ów. Oni z powodzeniem znajdą pracę w tych firmach zagranicznych, które wejdą na miejsce polskich upadających właścicieli i przejmą ich kierowców – oraz oczywiście zapłacą im lepiej.
Nie jest to oczywiście korzystne, gdy polskie firmy tracą rynek. Jeśli jednak wybór jest taki: albo polskie firmy, które nie umieją ulepszyć swej oferty i jedyną szansę egzystencji widzą w utrzymywaniu płac pracowników na niskim poziomie – albo firmy zagraniczne, które bez problemu będą płacić im lepiej, to sprawa wydaje się oczywista.
Powiedzmy to jasno: lepiej, jeśli firmy będą należeć do tych przedsiębiorców, którzy potrafią zapewnić swym załogom wyższe płace. PiS wprawdzie nie chce, żeby polscy pracownicy zarabiali więcej – ale to nie znaczy, że trzeba się z tym godzić.
Na koniec wypada zapytać ekipę rządzącą, używając słów pana Zagłoby: Jakie korupcje wzięliście? Ile wam wyliczono? Co wam jeszcze obiecano? – że tak ochoczo występujecie przeciw polskim pracownikom?