Jakość produktów mięsnych sprzedawanych w naszym kraju nie budzi większych zastrzeżeń.
Inspekcja Handlowa stwierdziła wprawdzie nieprawidłowości w ponad 50 proc. skontrolowanych placówek. W większości przypadków zastrzeżenia dotyczyły jednak tylko błędnego oznakowania. Trzeba zauważyć, że kontrolowanie wyrobów mięsnych jest teraz trudniejsze, ponieważ w Polsce zostały zniesione normy, jakie muszą spełniać rozmaite przetwory mięsne.
Przykładowo, w sprzedawanych w naszym kraju puszkach z napisem „Polish Ham” czy „Szynka Konserwowa” nie ma oczywiście nic z tego, co powszechnie uważa się za szynkę – lecz zwykla mielonka. I jest to całkowicie zgodne z przepisami, obowiązującymi w naszym kraju.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że żywność powinna być świeża i nie nie może zawierać zbyt dużych ilości różnych szkodliwych substancji.
Z wyrobów skontrolowanych przez Inspekcję Handlową, ponad 37 proc. było niewłaściwie oznakowanych (brakowało lub błędne były informacje na temat produktu). Najwięcej uchybień w tym zakresie miały wyroby mięsne sprzedawane na wagę (58 proc.). Zastrzeżenia IH pod względem jakości, wzbudziło natomiast zaledwie 13 proc. partii mięs i przetworów mięsnych – co wykazały poddanych badaniom w laboratoriach UOKiK.
Wśród tych jakościowych nieprawidłowości najczęściej kwestionowano zaniżoną lub zawyżoną (częściej) ilość tłuszczu.
Zastrzeżenia budziła także obecność w produktach mięsa innego niż zadeklarowane – np. mięso wieprzowe w parówkach drobiowych z cielęciną.
Poza tym producenci nie informowali o zawartości związków fosforu, które dodano do produktów. W wielu przypadkach brakowało informacji – np. o substancjach powodujących alergię, dodatku wody, warunkach przechowywania po otwarciu oraz oznaczenia producenta.
Podawano też nieprawidłowe nazwy wyrobów – np. użycie określenia „wiejska” mimo stosowania substancji charakterystycznych dla produkcji przemysłowej. Trafiały się też produkty przeterminowane. Generalnie jednak, ogólny obraz był raczej pozytywny.