Rzetelne zbadanie używanego samochodu przed zakupem jest wciąż trudne do wykonania.
98 proc. Polaków przez zakupem samochodu chciałoby sprawdzić jego realny przebieg oraz skorzystać z możliwości dokonania przez rzeczoznawcę weryfikacji stanu technicznego oraz historii serwisowej kupowanego pojazdu – pokazuje sondaż wykonany przez Centrum Badań Rynkowych i i Społecznych na zlecenie firmy Dekra. Niewielu nabywców rzeczywiście to jednak robi.
Warto zwrócić uwagę, że jednym z pierwszych kroków prowadzących do poznania historii używaka, którym chcemy się uszczęśliwić powinno być sprawdzenie i rozkodowanie numeru VIN, czyli Vehicle Identification Number. Jego rozkodowanie daje podstawowe informacje o marce, modelu i typie samochodu, roku produkcji, a także typie nadwozia. Co ważne, ukryte są w nim także informacje o rodzaju fabrycznego wyposażenia, dzięki czemu mamy możliwość porównania tego aktualnego z pierwotnym.
Wszelkie braki w wyposażeniu auta, zauważone po analizie numeru VIN są pierwszą wskazówką lub wprost informacją o wypadkowej historii i niepełnym usunięciu skutków tych zdarzeń podczas przeprowadzonej naprawy. Oczywiście potrzebny będzie do tego uczciwy rzeczoznawca, nie skumany ze sprzedawcą – bo typowy posiadacz auta ani nie wie, gdzie znaleźć ów numer VIN, ani nie ma pojęcia jak go rozkodować.
Wszyscy wiedzą o powszechnym zarówno w Polsce, jak i w Europie procederze cofania licznika, a mimo to nie ma szans, aby nie dać się na to nabrać. Wprawdzie po zdobyciu władzy przez PiS nowa ekipa, ze względów propagandowych wiele mówiła, że nastąpi koniec z cofaniem liczników, ale w rzeczywistości nic się nie zmieniło. Teoretycznie grożą kary za zmienianie wskazań licznika. Art. 306a. kodeksu karnego stanowi: „Kto zmienia wskazanie drogomierza pojazdu mechanicznego lub ingeruje w prawidłowość jego pomiaru, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Tej samej karze podlega, kto zleca innej osobie wykonanie tego czynu, a w przypadku „mniejszej wagi”, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
W rzeczywistości jednak nikt nie tropi licznikowych przekrętów, a w dodatku większość aut sprowadzanych do Polski w ramach prywatnego importu, ma już liczniki przekręcone, więc art 306a kodeksu karnego ma się do tego nijak. Zysk z tego tytułu jest oczywisty, bo niższy przebieg to oczywiście wyższa cena i nasze, pozorne przekonanie, że właśnie trafiliśmy na okazję życia.
Niestety weryfikacja przebiegu auta nie jest sprawą ani prostą, ani oczywistą. Także teoretycznie, można spróbować skorzystać z bazy danych CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców). Eksperci radzą, aby podczas weryfikowania w bazach danych informacji o odnotowanych przebiegach warto zwrócić uwagę na chronologię i logikę tych zapisów. Jednak konia z rzędem temu, kto będzie to w stanie zrobić. W dodatku baza CEPiK, jak to u nas, zawiera niepełną liczbę pojazdów z pełną historią odnotowanych przebiegów, zarejestrowanych w Polsce. Dla używanych samochodów importowanych, informacje zawarte w tej bazie będą zaś zdecydowanie niewystarczające. – W obecnie produkowanych modelach informacje o przebiegu są rejestrowane przez systemy komputerowe w nie jednym, a w wielu miejscach, nazywanych modułami lub sterownikami. Bardziej skomplikowane metody weryfikacji przebiegu oparte są na analizach rzeczywistych parametrów zapisywanych w elektronicznych systemach samochodu. Taka metoda weryfikacji prawdziwości przebiegu wymaga dużej wiedzy technicznej i umiejętności interpretacji zebranych wyników z urządzeń diagnostycznych – mówi ekspert Wojciech Śliz. W dodatku problem w tym, że Polacy nie sprowadzają z importu „obecnie produkowanych modeli” lecz modele wyprodukowane już dawno, którym cofnięto liczniki jeszcze przed wjazdem do Polski.
Jeśli nie sprawdzimy źródła pochodzenia samochodu przed zakupem – co jest praktycznie niemal niemożliwe – możemy kupić kradzione auto. Czeka nas wtedy masa kłopotów. Gdy okaże się, że pojazd pochodzi z nielegalnego źródła możemy zostać oskarżeni nawet o paserstwo. Przepisy jasno wskazują, że naszym obowiązkiem jest podjęcie wszystkich możliwych działań, aby mieć pewność, że samochód nie pochodzi z kradzieży. W takich sytuacjach policja w pierwszej kolejności rekwiruje niefortunny zakup i tracimy pieniądze wydane na to auto. Legalność samochodu możemy przeważnie bezpłatnie sprawdzić w bazach pojazdów skradzionych, ale one też są niekompletne.
Ważnym elementem weryfikacji używanego auta jest uzyskanie informacji na temat liczby i zakresu jego stłuczek oraz dzwonów, a także poznanie dostępnej dokumentacji zdjęciowej. Bo zdarza się, że samochód brał udział w poważnym wypadku, w którym został ciężko uszkodzony, a naprawę przeprowadzono pobieżnie, byle tylko zamaskować uszkodzenia. – Ocena uszkodzeń samochodu i sposobu wykonanej naprawy powinna zostać zlecona niezależnym i obiektywnym w swych opiniach ekspertom motoryzacyjnym, którzy wykorzystują szereg nowoczesnych urządzeń. Ponadto diagności pracujący w Stacjach Kontroli Pojazdów posiadają odpowiednie wykształcenie techniczne oraz doświadczenie zawodowe pozwalające na przygotowanie w pełni profesjonalnych ekspertyz, które mogą być podstawą do podjęcia przemyślanych decyzji zakupowych – radzi ekspert Wojciech Śliz.
Tak więc, kupno używanego samochodu to wciąż dosyć ryzykowna gra, do której warto się dobrze przygotować.