Pomysł zbudowania nowego wielkiego lotniska pod Łodzią, ma oczywisty urok dla zainteresowanych. Pełne koszty jego budowy pokryje bowiem państwo, a wszyscy inni będą tylko zarabiać.
Wiadomo, że firmy prywatne najlepsze interesy robią zawsze z państwem. Dlatego polscy przedsiębiorcy i ich organizacje jak jeden mąż popierają koncepcję stworzenia w szczerym polu, od zera, Centralnego Portu Komunikacyjnego, wraz z linią kolejową, dworcem, dojazdami do autostrad i całą konieczną infrastrukturą.
Kosztować to będzie grubo ponad 50 miliardów złotych, które będzie musiało wydać nasze państwo, bez wsparcia unijnego (bo Unia Europejska, po serii klap i strat finansowych, ponoszonych przez projekty lotniskowe w innych krajach, zrezygnowała z ich współfinansowania).
Na z góry wygranej pozycji
Tymi wydatkami nikt się przejmuje, gdyż są to pieniądze państwowe czyli niczyje. Zarobki będą zaś prywatne i jak najbardziej realne. Przedsiębiorcy liczą na gigantyczne zyski przy najrozmaitszych kontraktach, związanych z budową nowego lotniska.
Oni są, można powiedzieć, na z góry wygranej pozycji. Nawet jeśli Centralny Port Komunikacyjny będzie przynosić straty i trzeba go będzie zamknąć (co bardzo prawdopodobne), to będą to straty poniesione przez państwo. Przedsiębiorcy zaś zawsze swoje zarobią.
Lobbying na rzecz budowy nowego lotniska jest więc bardzo silny. Zwolennicy stworzenia CPK wskazują, że tylko w 2016 roku polskie lotniska obsłużyły 34 miliony osób, czyli cztery miliony więcej niż rok wcześniej. Wraz z rosnącą zamożnością społeczeństwa liczby te będą rosły i za 12 lat Polska powinna obsługiwać ok. 60 mln pasażerów. Istniejąca infrastruktura nie jest jednak w stanie sprostać zadaniu. Już teraz w Polsce na jednego mieszkańca przypada 0,8 lotu, gdy w Niemczech ten współczynnik wynosi 3,8.
Z każdym rokiem obsługa nowych pasażerów będzie coraz trudniejsza, zważywszy, że najważniejsze Lotnisko Chopina w Warszawie na Okęciu już dziś w godzinach szczytu pracuje na granicy swoich możliwości.
Im drożej tym lepiej
Niedawno do lobbyingu na rzecz budowy nowego lotniska pod łodzią włączył się Warsaw Enterprise Institute. Według jego ekspertów, bez tego lotniska Polsce grozi: „klincz transportowy, poważnie ograniczający nie tylko swobodę poruszania się Polaków, ale też rozwój gospodarczy państwa”.
Dyskusja na temat budowy i ewentualnej lokalizacji portu toczy się od bez mała 20 lat. Mimo ostatnich zdecydowanych deklaracji politycznych wciąż nie dopracowaliśmy się nawet spójnego planu ewentualnych działań – podkreśla WEI.
W ocenie WEI, Polska stoi obecnie przed dwiema możliwościami – budową Centralnego Portu Komunikacyjnego lub stworzeniem duoportu na bazie warszawskich lotnisk na Okęciu i w Modlinie. To drugie rozwiązanie jest oczywiście zdecydowanie tańsze i łatwiejsze w realizacji, jednak według WEI, nierozwojowe. Wynika to z ograniczonej przepustowości lotniska na Okęciu, która wyczerpie się w ciągu 4-5 lat, oraz złej, zdaniem WEI, lokalizacji lotniska w Modlinie pod względem geograficznym i infrastrukturalnym, któremu trudno będzie pełnić rolę ewentualnego głównego portu lotniczego dla Polski.
Zdaniem WEI, stworzenie duoportu może utrzymać stautus quo i uniemożliwić dynamiczny rozwój Polski jako ważnego miejsca na lotniczej mapie świata. Dlatego WEI opowiada się oczywiście za stworzeniem Centralnego Portu Komunikacyjnego. choć przyznaje, że koncepcja duoportu przynajmniej przez pewien czas będzie musiała być wdrożona jako rozwiązanie pomostowe, zanim CPK zacznie działać. .
Ten Centralny Port Komunikacyjny pełniłby rolę hubu (czyli lotniska przesiadkowego) oraz głównego punktu pasażerskiej i towarowej komunikacji kolejowej kraju oraz zwornika megapolis Warszawa–Łódź.
Mrzonki o potędze
Plany, za realizację których zapłacić ma państwo, są wspaniałe. Na obszarze ponad 10 km kwadratowych powstałoby międzykontynentalne lotnisko mogące pełnić rolę portu dla największych linii lotniczych na świecie, w tym, przede wszystkim polskich.
Kluczowym elementem CPK ma być węzeł kolejowy osobowo – towarowy łączący Azję z Europę. Dojazd do lotniska i węzła kolejowego mają zapewnić m.in. autostrada A2 oraz kolej – w tym odcinek linii dużych prędkości Warszawa – Łódź.
Projekt WEI zakłada dodatkowo budowę linii kolejowych łączących promieniście Port Centralny z siecią przewozów towarowych, umożliwiającą szybki dostęp do największych ośrodków handlowych w Polsce i Europie Środkowej z Pragą czy Berlinem na czele. Słowem, pod Łodzią, w szczerym dziś polu, powstanie prawdziwy transportowy raj, którego nam pozazdrości cały świat.
WEI ocenia, że po zrealizowaniu całości inwestycji infrastrukturalnych, CPK objąłby bezpośrednią, bezprzesiadkowąkomunikacją kolejową ośrodki miejskie i metropolitalne zamieszkałe przez ponad 12 milionów ludzi we wszystkich regionach Polski. W 120 minutowym czasie dojazdu znalazłyby się wszystkie polskie duże miasta, poza Rzeszowem, Trójmiastem i Szczecinem.
Przy CPK również powstanie centrum przeładunkowo-logistyczne na szlaku Chiny – Europa. Tereny wokół lotniska, będące jednocześnie najlepiej skomunikowanymi terenami w kraju, w przeciągu kilkunastu lat rozrosną się w wielkie centra biznesowe, administracyjne, wystawiennicze i kongresowe.
Porzućmy wszelką nadzieję
„Stworzyłoby to unikalną przewagę Polski nad innymi ośrodkami w tej części Europy. Połączenie w jednym obiekcie wielkiego lotniska interkontynentalnego i głównego dworca kolejowego, będącego jednocześnie centralnym punktem kilkumilionowej megapolis Warszawa – Łódź jest okazją unikalną w skali światowej” – podsumowuje WEI.
Wiadomo, że na taki projekt na szczęście nie będzie pieniędzy, a jego realizacja wpędziłaby Polskę w kłopoty finansowe, porównywalne z tymi, w jakie wpadła Brazylia po zorganizowaniu piłkarskich mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich.
Pragnienie zarobienia dużych pieniędzy kosztem państwa jest jednak tak silne, ze bardzo możliwe, iż decyzja o budowie nowego lotniska zostanie podjęta. I to będzie wariant najgorszy, bo firmy prywatne swoje zarobią, ale publiczne grube miliardy zostaną utopione w projekcie który nigdy nie powstanie. A Polacy przez lata będą to odczuwali w swoich portfelach.