Dużo dymu, ale mało konkretów. Tak rząd zabiera się do działań mających zapewnić czystsze powietrze
Gdy groźny smog rozpanoszył się w niemal całej Polsce, zarówno w wielkich miastach, jak i w osadach, gdzie z biedy pali się w piecach byle czym, nasz rząd, działając zgodnie z regułą „Mądry Polak po szkodzie” postanowił wreszcie zająć się sprawą.
Niestety, rząd zrobił to trochę późno, bo sezon grzewczy zaczął się w październiku – i od tego czasu w Polsce trwa trucie na całego. Tu kłania się jednak drugie ważne przysłowie: „Lepiej późno niż wcale”.
Czy skończy się na obietnicach?
Rząd, jak to ma we zwyczaju, sformułował więc cały katalog obietnic. Ich dokładniejsze przestudiowanie, pozwala zauważyć, że nawet jeśli wszystkie – co praktycznie niemożliwe – zostaną zrealizowane, to poprawy czystości powietrza doczekamy się za kilka lat. Jeżeli w ogóle.
Ta wątpliwość, czy w ogóle, jest spowodowana tym, że w swoich obietnicach rząd nawet słowem się nie zająknął, że będzie wspierać stopniowe odchodzenie Polski od węgla, na rzecz czystszych źródeł wytwarzania energii. Bez tego wszelkie poważniejsze działania na rzecz poprawy jakości powietrza są zaś skazane na niepowodzenie.
To przemilczenie rządu można jednak zrozumieć (choć nie wybaczyć). Wiadomo przecież, że rząd, który wcześniej w kółko opowiadał, że węgiel jest i będzie dla nas podstawą energetyki, a kopalnie nie będą zamykane, nie oświadczy teraz czegokolwiek innego. Górnicy na to nie pozwolą, a i elektorat PiS-u, który raczej nie może sobie pozwolić na różne czystsze ale i droższe źródła ogrzewania, tego nie zniesie.
W obietnicach rządu, zmierzających do zapewnienia czystszego powietrza, możemy więc przeczytać między innymi: „Zapewnione zostaną szerokie konsultacje społeczne programu „Czyste powietrze”.
Jest to o tyle ciekawe, że projektu programu „Czyste powietrze” jeszcze w ogóle nie ma, więc trudno cokolwiek konsultować. Jest to jednak zarazem zgodne ze stanowiskiem naszego rządu w kwestiach konsultacji, wedle którego najlepiej konsultować przepisy niekonkretne, odległe w czasie i nie mające znaczenia dla rządu (projektów ustaw o Trybunale Konstytucyjnym rząd jakoś nie poddawał „szerokim konsultacjom społecznym”).
Szerokie konsultowanie programu „Czyste powietrze”, którego jeszcze nie ma, musi zaś potrwać. Przyznała to sama premier Beata Szydło, która stwierdziła, że propozycje mające się znaleźć w przyszłym programie „Czyste Powietrze”, wymagają przede wszystkim rozłożenia w czasie i harmonogramu – bo przecież nie jest tak, że ambitny program (a taki ma być właśnie program „Czyste powietrze”) można realizować z dnia na dzień.
Nie wiadomo, ile i od kiedy
Wśród innych obietnic rządu można znaleźć zapowiedź wykorzystania mechanizmów podatkowych w celu wprowadzenia zachęt dla transportu niskoemisyjnego, czyli niskiej stawki akcyzy dla samochodów hybrydowych oraz zwolnienia z podatku akcyzowego samochodów elektrycznych.
Nie wiadomo jednak jak niska będzie ta akcyza, oraz od kiedy zaczną obowiązywać obniżki i zwolnienia od niej.
Inna obietnica tego rodzaju przewiduje: „zapewnienie istotnie obniżonych stawek za pobór energii elektrycznej w okresach zmniejszonego na nią zapotrzebowania”. Ma to zachęcić ludzi do instalowania pieców elektrycznych lub pomp ciepła. Też nie wiadomo, jaka będzie ta rzekoma obniżka i od kiedy.
Rząd obiecuje również opracowanie, a następnie wdrożenie, kompleksowej polityki zapewniającej optymalną ochronę wrażliwych grup społecznych przed „ubóstwem energetycznym”. Tu już w ogóle nie wiadomo, na czym ta kompleksowa polityka ochrony przed „ubóstwem energetycznym” miałaby polegać.
Jest natomiast zapowiedź, że służby opieki społecznej będą się włączać w działania na rzecz wsparcia wymiany kotłów oraz termomodernizacji budynków osób ubogich.
Od kiedy, a zwłaszcza jak będą się włączać? Otóż, tu rząd od razu zaprezentował odpowiedź: „W sposób uwzględniający poziom generowanych zanieczyszczeń i zapewnienie środków na niezbędne koszty eksploatacji”. Czyli, wszystko jasne…
Kampania na pewno się uda
Równie jasno rząd prezentuje inne swe zamierzenia, zmierzające do wyrugowania smogu. Obiecuje więc „Przeprowadzenie kampanii edukacyjnej na temat optymalnych sposobów palenia w kotłach oraz związanych z tym skutków zdrowotnych”.
Można mieć pewność, że kampania na pewno się uda, wypadnie wspaniale i wystąpi w niej wielu artystów, bliskich sercu liderów PiS-u.
Wiadomo też, jaki będzie jej skutek. Ludzie palą bowiem tym czym palą, nie z niewiedzy, lecz dla oszczędności.
Znacznie lepszy skutek dla czystości powietrza miałaby zapowiedź rządu, że każdy, kto ma piec, dostanie za darmo zapas węgla najlepszej jakości, wystarczający na całą zimę. W końcu sadownicy mogli sprezentować ludziom jabłka, których nie byli w stanie sprzedać. Wiadomo jednak, że rząd nigdy czegoś takiego nie obieca.
Zapowiada, że przyśpieszy
Rząd zapowiedział natomiast, że maksymalnie przyspieszy prace nad rozporządzeniem w sprawie wymagań dla kotłów na paliwo stałe, tak, aby jego postanowienia zaczęły obowiązywać jeszcze przed rozpoczęciem sezonu grzewczego 2017/2018.
Obiecał też pilne wprowadzenie norm jakościowych dla paliw stałych, które „powinny zostać” przyjęte jeszcze w I kwartale 2017 r.
I to jest jedyny, w miarę konkretny, choć niestety bardzo wątły, element antysmogowych obietnic Rady Ministrów. Ciekawe, czy i kiedy rząd bardziej na serio zajmie się problemem zatrutego powietrza?