Rząd zamierza połączyć przyjemne (spacyfikowanie lidera KOD-u) z pożytecznym (czyli doprowadzeniem do lepszej ściągalności długów alimentacyjnych).
Niewykluczone, że PiS-owskie władze znajdą wreszcie sposób na częściowe uciszenie opozycji.
Otóż, szef Komitetu Obrony Demokracji, który, jak wiadomo, miewa kłopoty z terminowym płaceniem alimentów na troje swoich dzieci, może zostać objęty zaostrzonymi przepisami skierowanymi przeciwko dłużnikom alimentacyjnym, przyjętymi właśnie przez Radę Ministrów.
Ten, który się nie uchylał
Przypomnijmy, że jeden z brukowców wyliczył, że Kijowski ma do spłaty około 100 tys zł długów alimentacyjnych. Lider KOD-u mówi, że płaci ile może, ale może niewiele, a poza tym w jego ocenie te alimenty są zbyt wysokie.
Mateusz Kijowski wydał też specjalne oświadczenie, w którym stwierdził: „Nigdy nie uchylałem się od płacenia alimentów. Z całą stanowczością potępiam powszechne zjawisko uchylania się od płacenia alimentów przez rodziców”.
Zapewne więc z zadowoleniem powita on nowe przepisy, mające ograniczyć „powszechne zjawisko uchylania się od płacenia alimentów przez rodziców”.
Rząd, na swym ostatnim tegorocznym posiedzeniu, przyjął bowiem projekt nowelizacji kodeksu karnego. Celem zmian ma być właśnie efektywniejsze egzekwowanie świadczeń alimentacyjnych oraz wyeliminowanie zjawiska polegającego na uchylaniu się od płacenia alimentów poprzez zatajanie uzyskiwanych dochodów i posiadanego majątku.
Jak wiadomo, płacenie alimentów jest niepodważalnym obowiązkiem wobec dzieci oraz dorosłych (na przykład niedołężnych rodziców), którym sąd przyznał te świadczenia. Mają one gwarantować uprawnionym nie tylko minimum egzystencji, ale także i zaspokajać potrzeby nieco wyższego rzędu, np. podstawowy dostęp do dóbr kultury.
Komornicy się nie śpieszą
W Polsce oczywiście alimenty płaci się niechętnie – i wiele osób nie wywiązuje się z tego obowiązku.
Mamy obecnie w kraju około 260 tys dłużników alimentacyjnych (w ogromnej większości mężczyzn), którzy zalegają z zapłatą około ośmiu miliardów złotych. W takich przypadkach, świadczenia wypłacane są z Funduszu Alimentacyjnego. Lepsze to niż nic, ale alimenty z Funduszu są głodowe, bo zgodnie z prawem, wypłaca on najwyżej 500 zł miesięcznie.
O alimenty z funduszu można się starać po dwóch miesiącach bezskutecznej egzekucji komorniczej. W praktyce oznacza to, że musi upłynąć wiele miesięcy nim faktycznie zostaną uruchomione środki z Funduszu Alimentacyjnego.
Do wszczęcia egzekucji komorniczej nie dochodzi bowiem od razu – tym bardziej, że komornicy niechętnie zabierają się za ściąganie alimentów. Wiedzą bowiem, że dłużnicy są na ogół raczej ubodzy, zaś ci zamożniejsi nauczyli się nader skutecznie ukrywać swój majątek oraz osiągane dochody. Komornicy raczej nie mogą liczyć więc na odpowiednie wynagrodzenie – a bardzo nie lubią pracować za grosze.
Fundusz Alimentacyjny wypłaca uprawnionym średnio około 1,5 mld zł rocznie. Z tej kwoty udaje się odzyskiwać nie więcej niż 15 proc. Resztę trudno ściągnąć, zwłaszcza wobec obstrukcji, wykazywanej przez wielu komorników.
Ściągalność alimentów jest więc wysoce niewystarczająca, a Fundusz Alimentacyjny wciąż „kredytuje” dłużników, wyręczając ich w obowiązku alimentacyjnym.
Co to znaczy „uporczywie”?
Dziś, zgodnie z obowiązującymi przepisami, można wszcząć postępowanie karne wobec dłużnika alimentacyjnego.
Warunkami, które to umożliwiają, są przejawy tak zwanego „uporczywego” uchylania się od obowiązku alimentacyjnego oraz „narażenia osoby uprawnionej na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych”.
Nie zostało jednak określone, na czym ma polegać owa uporczywość. Oznacza to, że każdy sąd musi indywidualnie ocenić, czy uchylanie się od płacenia alimentów ma cechy „uporczywości” i od kiedy się zaczęło.
Ponadto zaś, sąd powinien określić, jakiej wysokości środki zaspokajają podstawowe potrzeby życiowe uprawnionego. Teoretycznie, może się okazać, że jeśli podstawowe potrzeby dziecka są zaspokajane przez nieźle zarabiającą matkę, to ojciec już nie musi zostać objęty obowiązkiem alimentacji.
Ministerstwo sprawiedliwości uznało, że trzeba zmienić te przepisy, bo są na tyle niejednoznaczne, że rodzą wątpliwości interpretacyjne (Inna sprawa, że w prawie bardzo trudno znaleźć przepisy, które nie rodziłyby jakichś wątpliwości interpretacyjnych – dlatego własnie wynaleziono wykładnię).
Dlatego resort zaproponował – w przepisach kodeksowych dotyczących przestępstwa niealimentacji – rezygnację z zapisu o „uporczywości” i „niemożności zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych”. Te dwa określenia mają zostać zastąpione bardziej jednoznacznymi kryteriami, które będą stanowić podstawę do karania dłużnika za zaległości alimentacyjne.
Do paki za trzymiesięczny polizg
Zgodnie z nowymi przepisami, osoba zobowiązana do zapłacenia świadczeń alimentacyjnych będzie podlegać grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku – jeśli zaległości alimentacyjne będą stanowić równowartość co najmniej trzech świadczeń albo opóźnienie w zapłacie zaległego świadczenia wyniesie co najmniej trzy miesiące.
Jeśli zaś osoba uprawniona zostanie „narażona na niezaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych z powodu nieuregulowanych zobowiązań alimentacyjnych”, to dłużnik będzie podlegał grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
Jak widać, w tym drugim przypadku niejednoznaczność jak najbardziej pozostała, bo tak samo jak w dotychczasowych przepisach, mowa jest o niezaspokojeniu podstawowych potrzeb życiowych, o czym będą oczywiście decydować sądy wedle własnego uznania.
Rząd wprowadził jednak znaczącą zmianę normy kodeksowej. Podstawą do ukarania alimenciarza może być bowiem już nie „narażenie na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych” lecz „narażenie na niezaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych” – czyli wypada słowo „niemożność”. Ma to służyć większej precyzji, ale i tak o wystąpieniu niezaspokojenia podstawowych potrzeb decydować będzie sąd.
Przepisy o grzywnie są teoretycznie bez znaczenia, bo skoro ktoś nie płaci alimentów, to nie zapłaci i grzywny. Niezapłaconą grzywnę trzeba będzie jednak odsiedzieć. Oznacza to, że po przyjęciu nowych przepisów, uda się w majestacie prawa wsadzić Mateusza Kijowskiego za kratki – i to na czas nawet dłuższy, niż zapisane w kodeksie dwa lata (gdy do zasądzonego wyroku dojdą też dni odsiadki za grzywnę).
Nowelizacja przewiduje, że nie zostanie ukarany dłużnik, który dopuścił się przestępstwa niealimentacji, jeśli przed upływem 30 dni od daty pierwszego przesłuchania w charakterze podejrzanego, zapłaci wszystkie zaległe alimenty – chyba że wina i społeczna szkodliwość czynu przemawiać będą przeciw odstąpieniu od wymierzenia kary. I z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuścić, że ewentualna sprawa Mateusza Kijowskiego zostanie skierowana akurat do takiego sądu, który nie znajdzie podstaw dla odstąpienia od wymierzenia kary.
Będzie się ich zamykać
Właśnie od podejścia sędziów do stosowania nowych przepisów, zależeć będzie surowość kar stosowanych wobec alimenciarzy. W przeszłości w Polsce podejmowano rozmaite próby radzenia sobie ze zjawiskiem nie płacenia alimentów. Przełomowym rozwiązaniem miało się okazać na przykład odbieranie dłużnikom praw jazdy. Okazało się jednak, że po prostu prowadzą oni wtedy bez dokumentów, zaś podczas spraw sądowych tłumaczą, że trudno im znaleźć pracę skoro nie mają prawa jazdy i nie mogą nigdzie podjechać samochodem.
Także i obecne przepisy dopuszczają skazanie alimenciarzy na więzienie. Rozwiązanie to było jednak praktycznie nie stosowane, gdyż sądy – całkiem rozsądnie – uznawały, że dłużnik, który siedzi w pudle nie zarobi na alimenty, a poza tym państwo musi go wtedy utrzymywać, co per saldo wychodzi znacznie drożej.
Teraz jednak zwycięża inny pogląd, zgodny z podejściem obecnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, który uważa, że najważniejsza jest surowość kary i lęk przed jej wymierzeniem. A urok tego podejścia jest dla rządu tym większy, że przy okazji będzie można wsadzić za kratki przywódcę KOD-u. Tak więc, należy oczekiwać, że wkrótce sądy znacznie częściej zaczną stosować wobec alimenciarzy kary więzienia bez zawieszenia.
Zdaniem Rady Ministrów, nowelizacja kodeksu karnego pozwoli skuteczniej zwalczać patologię niealimentacji. Cóż, zobaczymy. Na pewno pozwoli jednak skuteczniej ganiać jednego z liderów opozycji.
Niewykluczone też, że stosowne służby wykryją, że i inni przedstawiciele opozycji mają jakieś opóźnienia alimentacyjne – i będzie się można nimi zająć. Szybko się to okaże, bo znowelizowany kodeks karny zostanie przyjęty przez parlament w najbliższych miesiącach, prezydent natychmiast podpisze ustawę, zaś nowe przepisy wejdą w życie już po 14 dniach od daty ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.