2 grudnia 2024

loader

Strachy na Lachy

Nie lękajcie się! Firmy windykacyjne nie mogą nikomu nic zrobić, a ich wezwania są bez znaczenia.

Wśród grona firm windykacyjnych, walczących z długami Polaków, pojawiła się nowa, pragnąca uszczknąć część tortu odzyskiwania należności.
I postępuje podobnie jak niemal wszystkie inne – tumani, przestrasza, choć może rzadziej niż w „Pani Twardowskiej”, śmieszy.

Bajki dla niegrzecznych dzieci

Jak informuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów docierają doń sygnały, że konsumenci otrzymują od firmy pod nazwą Kancelaria Spraw Sądowych i Windykacyjnych, pisma zatytułowane „Nakazy zapłaty w trybie wezwania do zapłaty”.
Pisma te żądają między innymi: „Aby uniknąć licytacji mieszkania, zajęcia emerytur, rent, zajęcia sprzętu elektronicznego, elektrycznego i innych wartościowych przedmiotów z miejsca zamieszkania, ZAPŁAĆ I ZAKOŃCZ POSTĘPOWANIE WINDYKACYJNE!!! Zanim będzie za późno!!!. Kancelaria (…) w przypadku braku wpłaty postanawia: rozpocząć windykację w miejscu zamieszkania dłużnika, przekazać sprawę do windykacji komorniczej wraz z zajęciem wszystkich własności (mieszkania, rachunku bankowego, (…) telewizora, lodówki, kuchenki i innych”.
Wszystko to są naturalnie bajki, takie w typie braci Grimm, mające bardziej straszyć niż bawić słuchaczy.
Tak więc, zaczynając od pierwszego zdania tego pisma, oczywiste jest, że żadna firma windykacyjna nie może zlicytować nam mieszkania, zająć emerytury, renty, ani jakiegokolwiek innego, mniej czy bardziej wartościowego przedmiotu (niezależnie czy z miejsca zamieszkania, czy nie).

Windykator może nam nakukać

Przedsiębiorstwo windykacyjne to nie sąd, komornik czy urząd skarbowy. To tylko prywatna firma, grupa ludzi, którzy znaleźli sposób na zrobienie interesu w taki sposób, że różnymi sposobami straszą dłużników, skłaniając ich w ten sposób do zwrotu niezapłaconych należności.
Windykatorzy nikomu nie mogą jednak nic zrobić. Nie trzeba ich wpuszczać do domu, nie warto z nimi rozmawiać, nie mają oni żadnych uprawnień, by dowiadywać się czegokolwiek o naszym stanie majątkowym, nie „wejdą” nikomu na pensję, nie ściągną od nikogo żadnych pieniędzy.
Słowem, mogą oni tylko robić wrażenie, że coś mogą – gdy w rzeczywistości, powtórzmy, nie mogą zrobić nic.
I wypada tylko wyrazić zdumienie, że branża windykacyjna, która nie ma żadnych uprawnień do odzyskiwania długów, jakimś cudem jednak w Polsce funkcjonuje i osiąga nawet niezłe zyski. Chyba należy to tłumaczyć dziwną, podwójną naiwnością pokutującą w naszym kraju – z jednej strony dłużnicy naiwnie boją się, że windykatorzy mogą stanowić dla nich jakieś zagrożenie, a z drugiej, firmy borykające się z niesolidnymi kontrahentami, naiwnie wierzą, że windykatorzy odzyskają jednak dla nich jakąś kasę.

W odróżnieniu od hien

UOKiK miał zastrzeżenia, że treść oraz forma graficzna wezwań do zapłaty, wysyłanych przez Kancelarię Spraw Sądowych i Windykacyjnych, „mogą sugerować oficjalne pismo z sądu”.
Chodzi o to, że firma powołuje się na rzekomą sygnaturę akt, i aby nakłonić dłużników do zapłaty używa, jak wskazuje UOKiK, sformułowań w rodzaju „po rozpoznaniu sprawy, nakazuje się dłużnikowi, postanawia doliczyć”.
Dłużnik ma bowiem myśleć, że ściga go jaki urząd posiadający uprawnienia do odebrania mu części majątku czy nawet karania. Tymczasem windykatorzy żadnymi podobnymi uprawnieniami nie dysponują.
Do wezwania przysyłanego przez wspomnianą firmę, dołączany jest również druk o nazwie
„WYKAZ własności dłużnika do celów windykacyjnych”. Zawiera on polecenie następującej treści: „DŁUŻNIKU w przypadku nie opłacenia zadłużenia w terminie bardzo prosimy o wypełnienia poniższego formularza oraz odesłanie go na adres (tu występuje nazwa wierzyciela dla którego pracuje windykator)”.
Chyba nie trzeba mówić, że ów druk można spokojnie wyrzucić do kosza lub zrobić z niego papierowy samolocik. UOKiK zauważa, że druk ów wprowadza konsumenta w błąd. Sugeruje bowiem kłamliwie, że odbiorca takiego pisma może być zobowiązany do odpisania na nie.
Oczywiście, długi należy zwracać, a więc firmy windykacyjne, próbujące te długi odzyskiwać, stanowią konieczny element ekosystemu gospodarczego – mniej więcej taki jak hieny afrykańskie. Tyle, że hieny, w odróżnieniu od firm windykacyjnych, mają zęby i bywają groźne nawet dla lwów.

WAŻNE

Apel Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie działań firm windykacyjnych.

1. Nakaz zapłaty może wydać wyłącznie sąd na podstawie przeprowadzonego postępowania i wysłać go dłużnikowi. Sądowy nakaz zapłaty powinien zawierać datę jego wydania, okrągłe pieczęcie sądu oraz podpisy oraz pouczenie o przysługujących środkach zaskarżenia (sprzeciwie czy zarzutach). Następnie, orzeczenie sądu wysyłane jest za zwrotnym potwierdzeniem odbioru przez pocztę. Wykonującym tego typu orzeczenia sądu jest tylko i wyłącznie komornik sądowy. Pisma komornika kierowane do dłużnika opatrzone są również pieczęciami i podpisami, zawierają sygnaturę akt komorniczych oraz wysyłane są listami poleconymi za zwrotnym potwierdzeniem odbioru.
2. Zajęcie przedmiotów majątkowych dłużnika możliwe jest dopiero po przeprowadzeniu postępowania sądowego, uzyskaniu prawomocnego wyroku opatrzonego klauzulą wykonalności oraz wszczęciu postępowania egzekucyjnego przed komornikiem. Firma windykacyjna nie może samodzielnie rozpocząć takich działań.
3. Firmy windykacyjne nie mogą wzywać do opłacenia kosztów postępowania sądowego oraz egzekucyjnego. Nie jest dozwolone także powoływanie się na konkretne kwoty, ponieważ ich wysokość ustala sąd lub komornik. Dozwolone jest jednak ostrzeżenie o możliwości poniesienia takich kosztów bez odnoszenia się do kwot.
4. Windykatorzy nie mogą wysyłać pism mających na celu zastraszenie konsumentów, wywołanie w nich uczucia lęku oraz wywarcie presji psychicznej – jest to niezgodne z prawem.

trybuna.info

Poprzedni

Nowe zasady w ochronie zdrowia

Następny

„Przygotowania” do szczytu NATO