To bardzo dobrze, że część samorządów wojewódzkich w Polsce przyjęła uchwały antysmogowe. Tylko jeszcze należałoby je realizować.
W porówaniu z PiS-owską ekipą rządzącą, która podchodzi do zwalczania smogu jak pies do jeża, władze samorządowe wydawały się dotychczas (a przynajmniej niektóre z nich), oazą rozsądku. Takie wrażenie można było odnieść, porównując bezczynność administracji centralnej w staraniach o czystsze powietrze, z aktywnością części samorządów, które bez zbytniego ociągania się przyjmowały uchwały antysmogowe.
Okazuje się jednak, że i władze lokalne nie zawsze cokolwiek robią skutecznie, ograniczajac się niekiedy wyłącznie do przyjmowania ładnie brzmiących uchwał, które pozostają na papierze. Część gmin ma zaś te uchwały antysmogowe po prostu w nosie.
Przepisy przepisami
Charakterystycznym, ale na pewno nie jedynym przykładem może być sytuacja na Dolnym Śląsku. Otóż 1 lipca tego roku weszły w życie pierwsze zapisy dolnośląskich uchwał antysmogowych. Są dosyć restrykcyjne. W piecach nie wolno już spalać odpadów węglowych, węgla brunatnego oraz mokrego drewna, a nowe i używane kominki rekreacyjne muszą spełniać rygorystyczne normy emisyjne.
Mieszkańcy regionu raczej nie mają jednak o tym wszystkim pojęcia, ponieważ większość gmin nie poinformowała obywateli o uchwałach, na czym zresztą nie zależało też ani władzom wojewódzkim ani powiatowym. Dolnośląski Alarm Smogowy po 1 lipca sprawdził łącznie 169
oficjalnych stron internetowych gmin, pod kątem obecności informacji o uchwałach antysmogowych.
Okazało się, że tylko 23 gminy zamieściły jakikolwiek komunikat o tych uchwałach na swoich stronach internetowych (czyli 13 proc.). Ogromna większość dolnośląskich gmin – aż 139 (82 proc.) nie informuje o uchwałach w ogóle.
Im nie wypadało
Tylko jedna gmina, Wrocław, zajęła się informowaniem o uchwałach w miarę kompleksowo – bo już nie wypadało, żeby stolica województwa zlekceważyła inicjatywę własnego regionu. Miasto
stworzyło więc specjalny serwis na swojej stronie internetowej, dosyć przejrzysty i spójny.
Natomiast te pozostałe gminy z garstki, która o uchwałach w ogóle wspomina, niestety potraktowały temat zdawkowo. W ich informacjach dominują krótkie wiadomości w aktualnościach albo siermiężne komunikaty urzędowe, na które nikt nie zwraca uwagi. Taka ułomna polityka informacyjna na pewno nie ułatwi wdrażania zapisów uchwał antysmogowych, ale nikt się tym nie przejmuje. Zresztą, siedem gmin poinformowało o uchwałach wyłącznie dlatego, że dokonano tam wcześniej monitoringu jakości powietrza albo przypadkowo odbyły się warsztaty dla urzędników.
Tymczasem, wyczerpujące informowanie o zapisach uchwał lokalnych i konsekwencjach ich nieprzestrzegania, to elementarny obowiązek każdej gminy, podobnie jak nadzór nad realizacją tych aktów prawnych. Jeżeli nie są wykonywane, powinna się tym zająć straż gminna lub policja.
Dolnośląski Alarm Antysmogowy zamierza oficjalnie zapytać gminy, w trybie dostępu do
informacji publicznej, w jaki sposób informują o uchwałach, jak je wdrażają i jak zamierzają kontrolować ich przestrzeganie. Być może to wreszcie zmobilizuje je do poważnego potraktowania tej – dosłownie – śmiertelnie poważnej sprawy.
Cóż zresztą mówić o gminnej polityce informacyjej, skoro uchwały antysmogowe są kompletnie nie przestrzegane. DAS dokonał oceny dostępności zakazanych paliw w składach opału na
Dolnym Śląsku. Okazuje się, że klienci mogą bez problemu zakupić wycofane teroetycznie z użytku paliwo.
W składach opału na Dolnym Śląsku normalnie prowadzona jest sprzedaż detaliczna miału węglowego i węgla brunatnego, a reklamy i informacje o możliwosci zakupu tych szkodliwych paliw są dostępne w internecie. Tyle, że zmienia się nazwa. Jak wskazuje Radosław Gawlik z alarmu antysmogowego, na pytanie o zakaz palenia miałem, otrzymuje się w składach odpowiedź, że to już nie jest miał, bo kopalnie i punkty sprzedaży zmieniły jego nazwę handlową na „grosik” bądź „odsiewkę”.
Rząd wybiera smog
Można mieć pewność, że podobnie dzieje się i w innych województwach, bo nie ma żadnego powodu, aby było inaczej. W sumie, dotychczas w siedmiu województwach przyjęto uchwały, ograniczające palenie byle czym w piecach domowych. Realnie patrząc, większe pretensje należy mieć do tych dziewięciu samorządów wojewódzkich, które dotychczas nie kiwnęły palcem, aby ograniczyć emisję smogu, niż do tych siedmiu, które uchwaliły stosowne przepisy, ale ich nie realizują.
Przed wszystkim jednak, winę za niekuteczną walkę z zatruwaniem powietrza ponoszą władze centralne. Niedawno rząd przyjął bowiem regulację, dopuszczającą jeszcze przez dwa lata palenie węglem brunatnym w domowych piecach i kotłach grzewczych.
Tymczasem wcześniej, w sześciu województwach (poza wspomnianym lubuskim), samorządy lokalne zakazały sprzedaży węgla brunatnego. Każdy w tych województwach, kto nie zamierza rezygnować z brunatnego paliwa, może więc powiedzieć: Wy tu w województwie zakazujecie, zaś rząd na górze, pozwala. A kto jest ważniejszy w Polsce?