Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy – pisał de Tocqueville. A co dopiero, gdy chodzi o rząd nie łagodny i liberalny, lecz taki jak rząd PiS?
Coraz powszechniejsze są protesty przeciwko szkodliwym dla Polaków rozwiązaniom, jakie rząd Prawa i Sprawiedliwości chce przeforsować w tzw. Polskim Ładzie. W związku z tym pojawiają się i rozwiązania alternatywne, zgłaszane przez rozmaite środowiska.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje rezygnację z obciążania przedsiębiorców składką Narodowego Funduszu Zdrowia proporcjonalną do dochodów, oraz pozostawienie możliwości odliczenia składki na NFZ od podatku PIT płaconego przez przedsiębiorców. Ponadto postuluje pozostawienie jedynie trzech, prostych podatkowo form prowadzenia działalności gospodarczej: małej działalności gospodarczej do 120 tys. zł rocznie przychodu, a dla pozostałych przedsiębiorców do wyboru: podatek liniowy na dotychczasowych zasadach lub ryczałt od przychodów ze zmienionymi stawkami. Uzupełnienie zmniejszonych w ten sposób wpływów budżetowych, mogłoby umożliwić wprowadzenie jednolitej stawki VAT wynoszącej 18,75 proc. Dla niezamożnych byłaby zaś socjalna karta płatnicza, w celu ograniczenia negatywnych skutków wzrostu cen dla najuboższych, oraz wprowadzenie minimalnej stawki podatku CIT w wysokości 1.0 proc. od przychodów osiąganych w danym roku podatkowym.
Jak ZPiP uzasadnia propozycję tak wielkiego uprzywilejowania fiskalnego przedsiębiorców? Otóż, zdaniem tej organizacji, dzięki zmniejszeniu opodatkowania pracy pojawi się „możliwość podniesienia ekonomicznej efektywności systemu podatkowego”. Wprowadzenie jednolitej stawki VAT idącej w parze z transferem społecznym w postaci socjalnej karty płatniczej miałoby zaś wpłynąć na wzrost skłonności do oszczędności wśród gospodarstw domowych i „wygenerować inwestycje stanowiące impuls prorozwojowy w przyszłości”. Natomiast uzależnienie minimalnej stawki podatku CIT w zależności od przychodów jest rozwiązaniem dzięki któremu uzyska się „dodatkowe wpływy podatkowe od podmiotów, które korzystając z optymalizacji podatkowej podatku płacą niewiele lub wcale”.
Z kolei, zdaniem ZPiP, nałożenie dodatkowych obciążeń podatkowych na mniejszych przedsiębiorców przełoży się na dodatkowy spadek inwestycji oraz wpłynie na pogorszenie konkurencyjności sektora małych i średnich przedsiębiorstw w stosunku do dużych podmiotów. Organizacja proponuje wprowadzenie jednolitego podatku 20 proc. od przychodu dla podmiotów osiągających przychody do 120 tys. rocznie, oraz likwidację wszystkich innych podatków i składek dla tej formy prowadzenia działalności. Przy tych obliczeniach oszacowano, że prognozowana liczba przedsiębiorców, która w bieżącym roku osiągnie przychody z działalności gospodarczej rocznie nie większe niż 120 tys. zł, wynosi 542 tysiące. Na wprowadzeniu podatku jednolitego skorzystają najbardziej przedsiębiorstwa osiągające przychody do 13 tys. złotych rocznie. Inna sprawa, że przy takim przychodzie, w ogóle nie warto prowadzić żadnej działalności gospodarczej.
Nie do końca wiadomo, jaka jest całkowita wielkość ulg i zwolnień z tytułu obłożenia rozmaitych towarów niższymi czy zerowymi stawkami VAT lub ich całkowitego zwolnienia z tego podatku. ZPiP oszacował, na podstawie opracowania resortu finansów, że zmniejszyło to wpływy z VAT za 2015 r. o 46,04 mld zł. Stanowiło to 36,5 proc. całkowitych wpływów z tego podatku w 2015 roku. Uwzględniając stały udział procentowy preferencji w całkowitej sumie wpływów z tytułu VAT, oraz uwzględniając skutki jakie miała dla budżetu zmiany w VAT wprowadzone w 2020 r., ZPiP oszacował, że całkowita baza podatkowa w bieżącym roku wyniesie 1 237,78 mld zł. Przy nałożeniu na nią jednolitej stawki VAT w wysokości 18,75 proc, wpływy podatkowe z tytułu VAT w 2022 r. byłyby wyższe o 23,66 mld zł. Natomiast objęcie wszystkich podmiotów będących podatnikami podatku dochodowego od osób prawnych (także i tych oficjalnie wykazujących straty, a jest ich prawie jedna trzecia) minimalną wysokością podatku CIT o wysokości 1 proc. przychodów w danym roku, przyniosłoby ponoć dodatkowo około 33,4 mld zł.
Propozycje ZPiP mają też element socjalny, czyli zasiłek dla osób, których dochód na członka rodziny nie przekracza 80 proc. minimum socjalnego (1 109,88 zł w 2022 r.). Zostałoby nim objęte 29,5 proc. populacji Polski, czyli 11,25 mln osób. Zasiłek stanowiłby 20 proc. minimum socjalnego, co stanowi obecnie 277,47 zł miesięcznie na osobę.
Pomysłów modyfikacji rozwiązań zawartych w Polskim Ładzie jest więcej, co wskazuje, jak duże obawy obywateli budzi ten dokument. Zarówno przedsiębiorców, jak i miliony innych Polaków, zaniepokojonych wymierzonymi w nich zapisami Polskiego Ładu, można uspokoić tym, że jest to tylko dokument propagandowy, wymyślony po to, by zwiększyć szanse PiS w nadchodzących wyborach. Jak widać po powszechnej krytyce jego zapisów, nadzieje na to są raczej znikome, co tym bardziej przesądza, że ów Polski Ład nie wyjdzie poza formułę kolejnych rządowych bajeczek.
Z drugiej jednak strony, w Polskim Ładzie przewija się konsekwentnie jedna tendencja: zwiększanie rozmaitych obciążeń finansowych nakładanych na obywateli po to, by zwiększyć pulę środków, jakich potrzebuje władza na swe zamierzenia, mające przybliżyć PiS do sukcesu wyborczego. Tych pieniędzy dziś rządowi brakuje – więc cały czas aktualne jest słynne powiedzenie Alexisa de Tocqueville: „Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”.
A co dopiero, jeśli chodzi o rząd bynajmniej nie łagodny i liberalny, lecz taki jak rząd Prawa i Sprawiedliwości?