8 listopada 2024

loader

Wygodnie jadą na rzeź?

Służby kontrolne niewiele wiedzą o tym, jak przewożone i ubijane są zwierzęta gospodarskie w Polsce.

Inspekcja Weterynaryjna oraz Inspekcja Transportu Drogowego wykryły nieprawidłowości tylko co w setnym pojeździe przewożącym zwierzęta. W latach 2014-2016 przeprowadzono prawie 700 tys. kontroli samochodów do przewozu zwierząt. Ten jeden procent nieprawidłowości to przede wszystkim przewóz zwierząt mimo ich niezdolności do transportu
Trochę gorzej było w samych ubojniach. Naruszenia przepisów stwierdzono w co piątej. Dotyczyły niewłaściwego opracowania procedur operacyjnych i braku konserwacji urządzeń używanych do ogłuszania zwierząt. Rzecz jednak w tym, że o tym, jak przestrzegane są przepisy można dowiedzieć się, obserwując ubój. Wiadomo zaś, że gdy w zakładzie są kontrolerzy, wszystkie procedury przestrzegane są w idealnym stopniu.
Ponadto zaś problem w tym, ze te kontrole dotyczyły specjalistycznego transportu i formalnie działających przedsiębiorstw. Tymczasem większość najbardziej drastycznych nieprawidłowości ma miejsce wtedy, gdy przewozem i zabijaniem zwierząt zajmują się sami rolnicy. Niestety, w Polsce ubój gospodarczy pozostaje praktycznie poza kontrolą, a nadzór nad transportem zwierząt przez rolników bywa marginalny.
Inspekcja Weterynaryjna nie sprawowała nadzoru nad ubojem prowadzonym w gospodarstwach na użytek własny. Główny Lekarz Weterynarii nie miał informacji o skali tego uboju ani o jego kontrolach dokonywanych przez lekarzy weterynarii. Kontroli tych zresztą nie było. Powiatowi lekarze weterynarii praktycznie nie sprawdzali bowiem zgłoszonych ubojów gospodarczych. Dlatego też nie wiadomo niemal nic na temat stosowania przepisów o ochronie zwierząt oraz kwalifikacji osób przeprowadzających ubój.
Wciąż także nie uregulowano kwestii przyznawania certyfikatów kwalifikacji dla uśmiercających zwierzęta ani przepisów dotyczących uboju bez ogłuszania (tzw. uboju rytualnego). W praktyce oznacza to, że zwłaszcza w uboju rytualnym, każdy może zarzynać zwierzęta tak jak chce. Zasady uboju bez ogłuszania (czyli rytualnego) nie zostały w Polsce objęte szczególnymi regulacjami. Ubój ten jest więc możliwy bez ograniczeń, zwłaszcza w celach czysto komercyjnych (eksport). Ministerstwo Rolnictwa, Główny Inspektorat Weterynarii ani GUS nie mają jednak wiedzy o ilości eksportowanego mięsa z uboju rytualnego ani nawet o liczbie zakładów stosujących taki ubój. Mało kto wie, że istnieje Kodeks Dobrostanu Zwierząt, który został opracowany przez angielskich specjalistów. Zawiera on katalog pięciu wolności: 1. od głodu, pragnienia i niedożywienia; 2. od urazów psychicznych; 3. od bólu, ran i chorób; 4. do wyrażania naturalnego zachowania; 5. od strachu i stresu w relacji z człowiekiem.
W wyniku tego kodeksu stworzone zostały nowe regulacje dotyczące kwalifikacji osób uśmiercających zwierzęta. Wymagają one, by nie wywoływać niepotrzebnych cierpień. Choć Polska miała trzy lata na wprowadzenie odpowiednich przepisów. nie uczyniono tego.
Ponadto, NIK zwraca uwagę, że Inspekcja Transportu Drogowego przeprowadzała kontrole tylko w wyznaczonych punktach na drogach publicznych, w dni powszednie, w ciągu dnia. Na skutek tego wielu przewoźników mogło łatwo omijać te inspekcje Transportu Drogowego.
Zupełnie poza kontrolą inspektorów pozostawał transport „gospodarski” (gospodarz do sąsiada, sąsiad do rzeźni itp.). Jedynie sporadycznie prowadzono też kontrole przedsiębiorstw transportujących zwierzęta. Poza tym, niewystarczająca była współpraca odpowiednich służb. Inspekcja Transportu Drogowego z rzadka tylko organizowała kontrole wspólnie z Inspekcją Weterynaryjną.

trybuna.info

Poprzedni

Zimą polecimy daleko

Następny

Zmienność przepisów, sądy i skomplikowane podatki