15 listopada 2024

loader

Wypasiona bryka czeka w salonie

fot. Unsplash

Początek roku przyniósł poprawę dostępności nowych aut osobowych w Polsce; trudna sytuacja utrzymuje się jeszcze w segmencie pojazdów dostawczych. Im mniej elektroniki w samochodzie, tym szybciej będzie można go kupić.

Analitycy podali, że w Polsce można kupić lub wynająć „od ręki”, czyli odebrać w ciągu czterech tygodni od wpłaty zaliczki, więcej aut niż w grudniu. Liczba takich pojazdów wzrosła do 1670 z 750 w połowie grudnia. „To pojazdy w gotowych konfiguracjach, które albo już stoją na placach dilerskich, albo niebawem zostaną dostarczone do Polski” – wyjaśnił Mateusz Zawadzki z Carsmile.

Jak wyjaśniono, liczbę ok. 1700 takich pojazdów eksperci Carsmile uzyskali po przejrzeniu oferty kilkudziesięciu dilerów poszczególnych marek w całej Polsce. Powodem takiej sytuacji jest – jak wskazali – m.in. zmniejszenie liczby zamówień na nowe auta, dzięki czemu fabrykom jest łatwiej nadążyć z produkcją. „Spadek popytu obejmuje w szczególności auta z przedziału cenowego 100-250 tys. zł, reprezentujące szeroko pojęty środek rynku, z wyjątkiem crossoverów i SUVów” – stwierdził wiceprezes Carsmile Michał Knitter. Lepsza sytuacja, jeśli chodzi o sprzedaż, jest w segmentach najtańszych aut i premium.

W raporcie zwrócono uwagę, że dilerzy zamawiają samochody, które dobrze się sprzedają, aby móc zaoferować nabywcy relatywnie szybki termin odbioru pojazdu. Dla klientów priorytetem jest obecnie dostępność, nawet kosztem konfiguracji. Taka zmiana postaw zakupowych, to skutek pandemii oraz wojny, ale nic nie wskazuje na to, aby ten trend miał się odwrócić.

Im mniej elektroniki w samochodzie, tym szybciej będzie on dostępny. Dotyczy to przede wszystkim kamer cofania, czujników martwego pola, dużych wyświetlaczy czy reflektorów led matrix. „O ile pół roku temu, skrzynia automatyczna znacznie wydłużała czas oczekiwania, albo w ogóle była niedostępna w niektórych modelach, to dziś takie sytuacje zdarzają się już znacznie rzadziej” – wskazał Zawadzki.

Jak poinformowano w raporcie, na samochody dostawcze do 3,5 t czeka się ok. 12-16 miesięcy.

Jednym z powodów tej sytuacji jest ograniczenie slotów produkcyjnych w części fabryk, które nastąpiło, mimo wzrostu cen katalogowych – wyjaśnił Michał Owczarczyk z Carsmile. Część producentów, jak dodał, ma też problem z transportem, który może opóźnić dostawę auta do Polski o kilka tygodni, a w skrajnych przypadkach o kilka miesięcy.

Analitycy wytypowali 20 modeli aut, będących w konkretnych wersjach wyposażeniowych, które są dostępne „od ręki”. Na liście znalazły się crossovery i SUV-y, wyposażonych w większości w automatyczną skrzynię biegów, dwa pojazdy użytkowe i dwa elektryki. „To lista bardzo dynamiczna, która z dnia na dzień się zmienia” – zastrzegli autorzy raportu.

Zdaniem ekspertów platformy Carsmile początek roku przyniósł poprawę dostępności nowych aut w Polsce. „Marzec jest kolejnym miesiącem, który przybliża nas do normalności, jeśli chodzi o czas oczekiwania na nowy samochód” – stwierdził wiceprezes Knitter.

Według raportu w ciągu jednego kwartału średni czas potrzebny do wyprodukowania auta według indywidualnej konfiguracji skrócił się z 10 do 8 miesięcy. Liczba samochodów dostępnych od ręki wzrosła dwukrotnie. Na całym rynku jest już ich kilkanaście tysięcy. W opinii autorów raportu osoby szukające popularnego pojazdu i gotowe zaakceptować dostępną konfigurację, nie powinny mieć problemów z zakupem auta. Trudna sytuacja utrzymuje się jeszcze w segmencie samochodów dostawczych.

Obliczany w raporcie uśredniony czas produkcyjny, czyli okres oczekiwania na pojazd zamówiony według indywidualnej konfiguracji, wynosi dla całego rynku aut osobowych i małych samochodów dostawczych ok. 8 miesięcy. „To wynik aż o dwa miesiące lepszy niż w grudniu. Widać więc, że sytuacja na rynku się poprawia. Coraz rzadziej otrzymujemy od producentów informacje o brakach komponentów i wynikających z tego opóźnieniach” – stwierdził Knitter. Dodał, że jeśli pod uwagę wzięlibyśmy najpopularniejsze modele, to średni czas potrzebny do wyprodukowania i dostarczenie auta do Polski skróciłby się do ok. 5 miesięcy, co jest normą sprzed pandemii.

pwr/pap

Redakcja

Poprzedni

Widownia znowu w fotelach

Następny

Jesień w krainie Jarząbków